***średni 3445 słów
Ścieżkę przez grzbiet Gór Mglistych znałam bardzo dobrze. Szybko zorientowałam się, w którym miejscu byliśmy i wtedy w mojej głowie zrodził się doskonały pomysł. Mniej więcej sześć kilometrów przed nami znajdowało się jedno z najwspanialszych miejsc w całym paśmie, a mianowicie górskie jeziorko, do którego wpadało gorące, podziemne źródło.
Odkryłyśmy je całkiem przypadkowo, odbijając z głównego traktu na zachód, drogą prowadzącą na znajdujący się nieopodal szczyt.
Trafiłyśmy na ścieżkę wydeptaną przez zwierzęta i podążyłyśmy nią. Camilla twierdziła, że wyczuwa silną aurę bijącą od magicznego miejsca, które za pewne znajdowało się na jej końcu. Tak właśnie dotarłyśmy nad czarodziejskie jezioro.
Jezioro położone między skałami, a płaską powierzchnią pokrytą miękkim dywanem z mchu, od razu nas urzekło. Rosnące opodal drzewa i krzewy szczelnie je osłaniały, sprawiając, że dla osób nie wiedzących o jego istnieniu było właściwie niewidoczne. Bez zastanowienia, nie obawiając się niczego wskoczyłyśmy w jego ciemną toń. Ku naszemu zdziwieniu i zadowoleniu woda w jeziorze okazała się niezwykle ciepła.
Camilla, będąca istotą magiczną, zachwycała się mocą, jaką mogła czerpać z czarodziejskiej wody. Nie musiała nam tego tłumaczyć, bowiem każda z nas wyczuwała dobroczynne właściwości jeziora, nawet te najmniej obyte z magią. Z czasem kąpiele w Czarnej Perle, bo tak nazwałyśmy jezioro, stały się dla nas swoistym rytuałem, którego dopełniałyśmy za każdym razem, przechodząc pasmem Gór Mglistych.
Śmiało można było stwierdzić, że po kąpieli w Czarnej Perle człowiek czuł się jak nowo narodzony. Tamtego dnia właśnie tego potrzebowałam.
Kalkulowałam, że jeśli uda mi się namówić moich towarzyszy na nocleg nieopodal odbicia do Czarnej Perły, nocą, gdy wszyscy zasną, wymknę się potajemnie by zażyć w nim kąpieli. Oczywiście planowałam pójść tam sama, ewentualnie z Tigi, chociaż ona nie przepadała za wodą.
Gdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi do mojego celu pozostało około dwóch kilometrów. Niebo zaróżowiło się, wiatr całkowicie ustał, a wokół nas zaczęła gęstnieć mgła.
Białe pasma unosząc się nieco ponad ziemią dodawały otoczeniu niekwestionowanego uroku. Spowijały pnie drzew i liście paproci, chroniąc tym samym tajemnice magicznych istot, budzących się do życia nocą. Mgła nie napawała mnie lękiem, a raczej sprawiała, że sama nabierałam śmiałości, czując się ukryta w jej białym całunie.
Camilla tłumaczyła mi kiedyś, że owa mgła również może mieć czarodziejskie właściwości, nie pamiętałam jednak o co dokładnie jej chodziło. Wystarczyło mi, że była.
- Jeśli przejdziemy jeszcze dwa kilometry, dotrzemy do obszernej polany, będącej idealnym miejscem na nocleg. -Powiedziałam do moich kompanów.
Trakt, który przemierzyliśmy dotychczas był dość wąski, miał nie więcej niż dwa metry szerokości, a po jego bokach rosły gęste krzewy. Gdybyśmy mieli tu nocować, musielibyśmy spać na drodze. Mimo wszystko, nie byłby to dobry pomysł.
- Jak sobie życzysz - odparł Aren.
Ogarnęło mnie osobliwe wrażenie, że od kiedy dotarliśmy do traktu prowadzącego przez górski grzbiet, cały czas był blisko mnie, a jego spojrzenie stało się bardziej intensywne, wręcz przeszywające. Tłumaczyłam to sobie tym, że martwi się pogorszeniem stanu mojego zdrowia, spowodowanym wydarzeniami dzisiejszego poranka. Najwidoczniej uważał, że w każdej chwili mogę zemdleć lub zasłabnąć. Ja natomiast czułam się już o wiele lepiej. Magiczna energia bijącą od gór w znacznym stopniu pozwoliła mi odzyskać siły stracone pod wpływem czaru Wyroczni. Dopełnieniem jej uzdrowicielskiego oddziaływania byłaby kąpiel w czarodziejskim jeziorze. Przez resztę wieczoru myślałam już tylko o tym.

CZYTASZ
RHYE
FantasyAkcja powieści dzieje się w Rhye, lub inaczej krainie Sześciu Królestw. Młoda wojowniczka o imieniu Nadia, wbrew swojej woli musi opuścić Wyspę, na której mieszka. Zostaje wysłana to stolicy Rhye z poleceniem odnalezienia pewnego przedmiotu. W pier...