Wieki już temu odpuścił sobie jedzenie, uznając ów rural za rzecz zupełnie zbędną. Wpatrywanie się w splątane ziołami flaki zatopione w wodzie i zwierzęcym tłuszczu ostatecznie zatwierdziło go w przekonaniu, że była to słuszna decyzja.
Z niesmakiem odsunął swoją porcję w stronę Mastemy. Jemu wydawało się wszystko być jedno.Ranek był bardzo wczesny, a Adramelek na schody wspięli się jak po dziesięciu godzinach ciężkiej katorgi. Dłonie mieli po łokcie we krwi, którą zmyli w wiadrze z wodą stojącym przy poręczy. Lucyfer zawsze domyślał się, że nie znajdzie ich w miejscu, w którym nie dba się o higienę.
Konsyliarz zbliżył się do nich z założonymi rękami.- Masz mi coś do powiedzenia? - tak zaczęli, unosząc brodę, jakby mieli problemy z przełykiem.
Lucyfer jeszcze moment wzrokiem wodził po szparach w stole.
- Nie przypominam sobie.
- A ty? - Adramelek zwrócili się do białego demona, pochłaniającego gumowate skrawki mięsa jakby miesiąc jedzenia nie miał w ustach.
Władca go uprzedził.
- Mastema, który rok mamy?
Szatan zmarszczył mocno brwi, spuścił wzrok i myślał chwilę.
- Tysiąc... dwieście...
- W rzeczy samej. On ci raczej nie pomoże Adram.
Adramelek mocniej zacisnęli szczęki, a spojrzeniem mogli wtedy zabić.
- Dzisiejszego ranka przyniesiona mi została pacjentka skatowana nie do poznania. W świetle wczorajszej awantury, gotowi byliśmy to zignorować, ale z czystej ciekawości podjęliśmy dokładniejsze badania. Rozszarpana została za pomocą kłów i pazurów, a rany miały identyczny rozstaw i wielkość do tych pozostawionych na ciałach trójki łowców, którzy was tu sprowadzili. Trójki, która w ciemności została zaatakowana przez „jasną istotę".
- Dziwny przypadek. - Lucyfer kiwnął głową i zwrócił się do Szatana. - Wiesz coś o tym?
Biały demon potrząsnął głową z pełnymi ustami i władca znów spojrzał na Adramelek.
- Nic nam o tym nie wiadomo.
Adramelek milczeli moment, przyglądając się im obu na zmianę. Na stołującej platformie byli sami.
Odetchnęli głęboko.- Wiele rzeczy można o tobie powiedzieć, ale okrutny nie jesteś - rzekli. - Dlatego dam ci szansę to wyjaśnić. Jeśli mnie przekonasz, powiem jej świcie, że padła ofiarą kolejnej bójki. A jeśli ci się nie uda, oddam do ponownego rozpatrzenia waszą sprawę i wszyscy staną po mojej stronie, możesz mi wierzyć.
Lucyfer nie odpowiedział z początku, wpatrując się wyłącznie w dryfującą parę, która ulatywała z kubka ziołowego naparu. Wyprostował się, odwracając do nich wzrok.
- Z jej powodu Aesmadiv wpadł w histerię - tyle powiedział.
Adramelek przytaknęli powoli, wzrokiem lustrując go z góry do dołu.
- A więc ktoś z naszych wyrównywał z nią rachunki - postanowili i bez słowa więcej odeszli.
Łatwo to poszło. Stanowczo za łatwo, ale Lucyfer nie wydawał się zaskoczony. Kierując się na schody, Adramelek Oskara i Darię wyminęli nawet bez przelotnego zerknięcia.
- Miał pan rację! - Daria zatrzymała się przed stołem, a włosy poklejone od błota sterczały jej we wszystkie strony. - Są dwa inne wyjścia. Otóż jedno jest-
- Spokojnie, dziecko. Usiądź najpierw - przerwał i podsunął w jej stronę kubek ziołowego naparu. - Gdzie byliście przez noc?
- Lepszą kryjówkę sobie znaleźliśmy. Wygodniejszą i z daleka od niego. - Oskar wskazał na Szatana. - Faktycznie traktują nas jak powietrze.

CZYTASZ
Strzelajmy W Szczury 3
FantasíaTo był spokojny czas. Nieidealny może, lecz nadal spokojny, beztroski, na tyle nawet, że śmieli ujrzeć w nim prawdziwy koniec całej tej tragedii. To była jednak jedynie chwila przerwy przed wielkim finałem. Częste i niewyjaśnione przypadki opętań s...