- Źle.
Zagryzając wargę drgnął znów ręką i powtórzył ruch.
- Źle.
Do cholery, czego on oczekiwał!? Raz, jeden raz mu pokazał odpowiednią ilość i to na niecałą sekundę.
Spróbował jeszcze raz.- Źle.
Edward zawsze używał do tego miarek i wag, ale ten się uparł, że gotowy musi być pracować bez przyrządów.
Zsypał proszek z łyżeczki i spróbował jeszcze raz.- Źle.
- Może pomóż mu trochę...
- Zamilcz.
Ksiądz parsknął cicho do siebie na tą próbę uratowania go z tej sytuacji, ale bardziej zrobił to z nerwów niż rozbawienia.
Czuł już niemal jak pot mu spływa po twarzy i jak dłonie drżą, jeszcze utrudniając to zadanie.- Źle.
Zagryzł znów wargę, czując już najdelikatniejszy posmak żrącej krwi na podniebieniu.
Jeszcze raz łyżeczkę zanurzył w słoiku proszku, wyciągając ją pełną i kopiatą. Już słyszał cichy wdech koło siebie, czuł jak otwiera usta i wtedy łyżeczką stuknął w szyjkę słoika.
Na moment nastała wreszcie cisza.Czuł na sobie jego spojrzenie, na swoich dłoniach głównie, to martwe, lodowate spojrzenie najbardziej przerażającego nauczyciela w istnieniu.
Lucyfer odwrócił się wreszcie i przewrócił stronę pożółkłej księgi, a jego milczenie było jedyną pochwałą, na jaką liczyć mógł Edward.Nadal jednak nie potrafił zwalczyć uśmiechu i zsypał proszek do drewnianej miseczki.
- Dla mnie taki surowy nie byłeś... - mruknął Asmodeus, który siedział przy stole obok, z grubej, szarej włóczki skręcając kolejną lalkę.
- Dlatego że ty nie byłeś tak kompletnym beztalenciem - odparł, na co demon prędko się rozpromienił i wyciągnął nad stołem, by Edwarda pociągnąć za rąbek bluzy.
- Słyszałeś litenov?
- Tak, tak, twój faworytyzm już wcześniej mi wpadł w oko - mruknął w stronę Lucyfera, czując jak chwila triumfu znów zlewa się w niechęć.
- To nie faworytyzm. Li jest po prostu obiektywnie lepszy od ciebie.
- Oh mów mi tak więcej.
- Asmodeus, zaraz ciebie wyrzucę.
- Skup się Edek. Leonurus Cardiaca.
Edward prędko sprowadził się z powrotem w stan skupienia i zerknął na słoiczki ułożone na półce nad blatem. Niegdyś miały etykiety, ale Lucyfer uparł się, że w stanie powinien je rozpoznać po samym wyglądzie. No i po łacińskich nazwach z jakiegoś powodu...
Jego ręka zawisnęła nad słoiczkami, po czym podniósł jeden wypełniony grudkowatym proszkiem w kolorze mchu.
- Serdecznik - mruknął do siebie samego tłumaczenie, a milczenie Lucyfera znów stało się potwierdzeniem jego racji.
Ich lekcja przebiegała tak jak zawsze i chociaż zawsze spotkania z Lucyferem zostawiały na języku Edwarda posmak goryczy, nie mógł być bardziej wdzięcznym.
Długo musiał go błagać, by zgodził się oszlifować, lub jak twierdził władca, od zera unieść jego fach w ziołecznictwie.Tym razem jednak nieco trudniej szła mu nauka, gdy raz za razem spojrzenie przez ramię rzucał na Asmodeusa. Nadal był trochę przygaszony, a od tej przeklętej wizyty, czyli niecałych dwóch dni, skręcił już z pięć lalek.
![](https://img.wattpad.com/cover/328812324-288-k299111.jpg)
CZYTASZ
Strzelajmy W Szczury 3
FantasiTo był spokojny czas. Nieidealny może, lecz nadal spokojny, beztroski, na tyle nawet, że śmieli ujrzeć w nim prawdziwy koniec całej tej tragedii. To była jednak jedynie chwila przerwy przed wielkim finałem. Częste i niewyjaśnione przypadki opętań s...