Rozdział 7

3 2 0
                                    

– Chciałbym zamknąć rachunek – usłyszałam męski głos. Kiedy podniosłam wzrok dostrzegłam Clyda, dzierżącego w prawej dłoni kartę. – Płace za cały stolik – sprostował. Na jego ustach widniał ciepły uśmiech. Przełknęłam ciężko ślinę. Nie byłam gotowa na to, że mężczyzna wyrwie mnie z chwilowego zamyślenia.

– Oczywiście – odpowiedziałam zestresowana. Dłonie trzęsły mi się bardziej, niż byłam w stanie nad nimi zapanować. – Proszę. – Przesunęłam czarny terminal z nabitym rachunkiem w stronę mężczyzny.

– Będziesz tu jutro? – Spytał w momencie płatności.

– Nie, a po co to pytanie? – Zmarszczyłam brwi.

– Czyli, masz czas jutro wieczorem?

– To, że nie ma mnie w tej pracy, nie znaczy, że nie pracuje. – Przewróciłam oczami. – Nie umawiam się z klientami.

– Chciałem tylko postawić ci kolację albo coś do picia. W zamian za to, że mnie wtedy odwiozłaś mimo tego, co ci się przytrafiło przez moją nie uwagę – z ust blondyna zszedł uśmiech, a w jego miejsce wkradły się wyrzuty sumienia schowane za zmartwionym wyrazem twarzy. – Jayson się nie wygadał. Sam się domyśliłem, kiedy powiedziałaś, w jaki sposób zostałem zaatakowany. Nie miałaś prawa wiedzieć, że zaatakował mnie nożownik.

– Nie skorzystam. Nie przysporzę ci żadnych problemów, ale daj mi spokój. Nic się nie stało – odparłam stanowczo. Czułam, jak całe moje ciało drży. W tamtej chwili pragnęłam, by nie było po mnie tego widać. Nie chciałam pokazywać nieznajomemu, że jest w stanie wywołać we mnie jakiekolwiek emocje. Znalazłam się w sytuacji, gdzie nawet nie było sensu kłamać.

– Jeśli chcesz, mogę odwieźć cię do domu po pracy. Mam zaczekać? Nic nie piłem.

– Jak nic nie zamawiasz, to wyjdź. Nie mam czasu na rozmowę. Jestem w pracy. – Zasłanianie się obowiązkami związanymi z pracą, kiedy lokal świecił pustką, był słaby. Ale Clyde nie musiał wiedzieć, ile tak naprawdę mam na głowie. Więc było to akceptowalnym argumentem w rozmowie.

– Jakiś problem? – Naszą wymianę zdań przerwał Charlie. Przyjaciel podrapał się nerwowo po łysej głowie, rzucając spojrzeniem, to na mnie, to na Clyda.

– Żaden problem. Pójdę już. Spokojnej zmiany. – Żadne z nas nie odpowiedziało, ale oboje śledziliśmy blondyna, aż nie zniknął za drewnianymi drzwiami baru. Kiedy drzwi się za nim zamknęły, odczułam ulgę. Cały stres, który towarzyszył mi przez tak wiele godzin, po prostu ze mnie zszedł. Byłam zestresowana do tego stopnia, że dźwięki muzyki rozchodzącej się po sali zaczęły wyraźniej docierać do moich uszu. Koiły swoją melodią moje zszargane nerwy.

– On wie – Odezwałam się do przyjaciela, który zaczął uzupełniać braki napojów w lodówce.

– Groził ci?

– Nie ale... nie czuje się bezpiecznie. Nie chce wracać do domu ze świadomością, że coś może mi się stać. – Charlie słysząc to, poklepał mnie po ramieniu.

– Masz mój numer, gdyby coś się działo wystarczy, że dasz mi znać – zapewnił.

– Dzięki.

Śmierć nad Brighstone ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz