Moja przeszłość była nieodłącznym elementem czegoś, za co kiedyś dałbym się pokroić. Tego wieczoru fach, z którego zrezygnowałem już jakiś czas temu, ponownie złapał mnie za nogi i ściągnął w bolesny sposób na ziemie, dając mi w ten sposób do zrozumienia, że takiego życia nie porzuca się, kiedy robi się zbyt niewygodnie.
Obserwowałem jak ciało pogryzionej kobiety powoli ginie w płomieniach ogniska, a razem z nim spalają się resztki jej zatrutej krwi. Co jakiś czas dorzucałem kawałki znalezionych patyków, by przykryć ten straszny widok. Ciało w połączeniu z drewnem i benzyną niebezpiecznie skwierczało. Czułem unoszący się żar na swojej twarzy, wpatrywałem się w kołyszący ogień rozświetlający mały kawałek lasu.
Zająłem miejsce na obalonym drzewie, było zimne i wilgotne. Ignorując swąd unoszący się z ogniska, wybrałem numer Jaya. Przyjaciel odebrał po czwartym sygnale.
– Przyjedź nad jezioro na granicy miasta. Jestem w lesie, pilna sprawa – mówiłem przylepiony do zimnego ekranu, otoczony cieniami drzew i ogniska.
– Możesz, chociaż nakreślić czego dotyczy sytuacja Clyde? Jest trochę późno... – wyjąkał z niezadowoleniem.
– Weź ze sobą kompas. Przemienili Marla. Wiesz, co to oznacza? – Zapadła między nami nieprzyjemna cisza, przerywana odgłosami lasu. Miałem ochotę zacząć krzyczeć, a otaczający mnie szelest opadniętych liści i szmery w krzakach nie pomagały w uspokojeniu myśli. Z trudem powstrzymałem się od wybuchu. Musiałem oszczędzać siłę, czekały nas bardzo ciężkie poszukiwania, w których nie było miejsca na błędy.
– Skąd masz pewność? – Spytał po dłuższej chwili.
– Kurwa Jay! – Tym razem nie wytrzymałem, podniosłem głos. Czułem, jak każdy mięsień zaczyna się napinać pod wpływem nerwów. – Siedzę pośrodku pierdolonego lasu na odludziu i pale zwłoki kobiety, którą chciał zjeść, ale tylko ją zabił i pogryzł. Wiesz, co to kurwa oznacza? – Moja pytanie było przesiąknięte ironią, Jay świetnie wiedział. Oboje wiedzieliśmy.
Żarzące się ognisko z każdą godziną pochłaniało zwłoki coraz mocniej. Przyjaciel bardzo szybko dołączył do tego mało przyjemnego procesu, dosiadając się na ławce z powalonego drzewa.
– Musimy zakopać resztki kości, które się nie spalą. – To była jego pierwsza myśl. Nie zależnie od powagi sytuacji potrafił zachować zimną krew. Zamiast panikować na widok ludzkich dramatów, szukał praktycznych rozwiązań. Kiedy na szali stawało nasze dobro, poszukiwał egoistycznego sposobu jak wyjść na swoje.
– Pojedziemy do sąsiedniego miasta – przerwałem mu. – Mają wojskowy cmentarz. Nikt tam nie zapuszcza się w nocy – dodałem, nie odrywając wzroku od ognia.
– Zwariowałeś? Grób będzie wyglądał zbyt świeżo! – Powiedział, stanowczo protestując.
– Ogarnij się, jest jesień. Łatwo będzie zatrzeć ślady – zbeształem go. – Sprawdziłem dowód tej dziewczyny, dokopałem się do informacji, że mieszkała w Brigstone. To miasto będzie pierwszym obszarem przeszukiwanym przez lokalne gliny.
– Ile czasu już się pali? – Westchnął Jay. Czułem na sobie jego wzrok, ale dalej wpatrywałem się w widok palonych zwłok.
– Sześć godzin. Niedługo powinno zacząć gasnąć, już jakiś czas temu przestałem podlewać je benzyną.
– Pójdę po worki i przyniosę w wiadrze trochę wody. Zapakujemy wszystko w kilka warstw. – Przyjaciel uruchomił w głowie swój taktyczny proces myślowy. – Spokojnie o łopacie też pomyślałem. – Poklepał mnie po ramieniu.
– Zaczynam czuć się jak za starych, dobrych czasów. – Po raz pierwszy spojrzałem tego wieczoru w kierunku latynosa. Dopiero wtedy dostrzegłem, że Jay tak bardzo spieszył się do sprawy, którą mu przekazałem, że nie zabrał nawet kurtki. Miał na sobie jedynie jeansy, czerwony obskurny sweter i klapki. – Tylko tym razem nie pozbywamy się ciał ludzi, których sami zabiliśmy – dodałem, mierząc go wzrokiem.
– Ciesz się, że mamy na głowie tylko jedno ciało. Marl za życia był cholernie zachłanny. Nie chce myśleć, jaki jest po przemianie. – Przewrócił oczami.
– Myślę, że padnie z wrażenia, jak zobaczy twój obecny strój. Wyglądasz jak nieudana ozdoba choinkowa. – Parsknąłem.
– Ha Ha Ha. Słaby kurwa żart. Biorąc pod uwagę, że mamy na głowie naszego starego, pierdolniętego szefa, Clyde.
– Czyli jednak uważasz, że był pierdolnięty! – Klasnąłem w dłonie, zapominając jednocześnie o fakcie palących się zwłok.
– Każdy z nas przyłączając się do Marla miał w tym swój ukryty cel. Twoim było wyrwanie się z Eldergrove. Ja natomiast nie miałem niczego, co trzymałoby mnie, tam gdzie byłem. Moje miasto, a w zasadzie świat został zniszczony przez te jebaną pandemię – powiedział z bezradnością, obserwując gasnący płomień. – A Ineed po prostu była pazerna, zresztą sam znasz finał tamtej historii. – Jayson spuścił wzrok. – Fajnie było robić głupoty, ale nie tylko tobie nie podobały się jego decyzje odnośnie krzywdzenia ludzi. Różnica jest taka Clyde, że teraz mogę o tym mówić, bo ten człowiek naprawdę stał się potworem i zwykłą maszyną do zabijania. Kiedy ta sprawa się zamknie, nie chce mieć z tobą nic wspólnego. – Spojrzał na mnie z pełną powagą, dodając. – To nasza ostatnia akcja. Chciałbym, żebyś się wyniósł z naszego życia. Nie pozwolę, bym to, co zbudował z Kerstin poszło się jebać przez moja przeszłość i przyjaźń z człowiekiem bez przyszłości. – Jego słowa niczym echo odbijały się w mojej głowie. Nie chciałem w nie wierzyć, nie potrafiłem ich zaakceptować. To kolejny raz kiedy ważni dla mnie ludzie odchodzili z mojej drogi, a ja nie mogłem walczyć z ich decyzjami.
– Czyli nasza znajomość straciła na wartości, odkąd odszedłeś? – Zaśmiałem mu się prosto w twarz. – Teraz chcesz odsunąć się w cień, jak gdybyś nigdy nie był równie zły co reszta z nas? Szukasz usprawiedliwienia swoich morderstw? – Spytałem, wstając z wrażenia, zrobiłem kilka kroków w jego kierunku.
– Nie usprawiedliwiam się Clyde. Jeszcze zanim do nas dołączyłeś, ja wiedziałem, że moja przyszłość w tym zespole to tylko kwestia czasu. – Jay przełknął nerwowo ślinę. – Nigdy nie wiedziałeś, jak było na prawdę! Byłeś moim kumplem. Prawdziwym kumplem, możliwe, że byłeś jedyną osobą, która powstrzymała mnie przed poderżnięciem mu gardła, kiedy spał – powiedział, surowo spoglądając mi w twarz. Wiedziałem, że nie kłamał, za tym wyznaniem musiał kryć się jakiś głębszy przekaz. – Ale tak naprawdę gówno wiesz, jakie były prawdziwe relacje w grupie. Kerstin i Hannah są dla mnie teraz ważniejsze niż moja przeszłość i koledzy. Być może to wartość, której ty nigdy nie zrozumiesz. Fajnie, że znalazłeś sobie nową panienkę do ochraniania, super.
– Obwiniasz mnie o sprawę z Marlem? To nie moja zasługa. – Rozłożyłem ręce w geście bezsilności. – I co niby masz na myśli o relacjach w grupie? Odkąd pamiętam, wszyscy mieliście dobre relacje, pomijając fakt, że niektóre decyzje Marla były po prostu pojebane – podniosłem głos.
– Nie o to mi chodzi. – Jayson pokręcił głową. – Zanim do nas dołączyłeś, podróżował z nami ktoś jeszcze. Miała na imię Alison i była dla mnie jak Kerstin. – Na jego twarzy pojawił się usilnie tuszowany grymas. – Ale jego pazerność i chęć zatrzymania swojego starego składu sprawił, że Marl zafundował jej pewną śmierć Clyde. To tamtego dnia postanowiłem, że zostanę w tamtym zespole tylko tyle, ile będę musiał. – Zapanował między nami przerywnik ciszy, którego nie miałem odwagi przerywać. Czekałem na jego dalszą część historii. Tej nocy poznałem kolejne grzechy człowieka, który dzierżył władze. – Alison zginęła w ten sam sposób co ta kobieta, którą dziś musimy pogrzebać, tylko różnica między nią, a Alison jest kolosalna – dodał łamiącym się głosem, kiedy ognisko, w którym spoczywały zwłoki, już dogasało. – To ja musiałem wepchnąć ją w ręce zombie, a potem pozbyć się problemu jej ciała. Musiałem wybierać między naszą wspólną śmiercią, a zabiciem jej! Byłem pierdolonym tchórzem, nie chciałem być przez nich rozszarpany. Nie wiesz, jak to jest żyć z przeświadczeniem, że ktoś umarł z twojego kurwa powodu. – Widziałem ilość obaw, które targały Jayem. Pierwszy raz było mi go żal. Prawda, przed którą mnie postawił, była paskudna. Dzięki jego wyznaniu zrozumiałem, dlaczego w trudnych sytuacjach nigdy nie podchodził emocjonalnie do wykonywanych zadań. Kiedy pracowaliśmy razem, nie bał się podjąć złej decyzji, bo nie miał nic, co mógł stracić. Trwało to do czasu, kiedy pojawiła się Kerstin, przyjaciel po prostu musiał wystraszyć się powrotu do przeszłości, dlatego wykorzystał zaistniałą sytuację i odciął się od grupy. Wymieniłem z nim porozumiewawcze spojrzenie. Nie kontynuowaliśmy dalszego rozgrzebywania przeszłości. Zajęliśmy się resztkami pozostałych kości w ciszy, która była przerywana jedynie odgłosem silnika, a później wbijania łopaty w miękką glebę na wojskowym cmentarzu.
CZYTASZ
Śmierć nad Brighstone ZAKOŃCZONE
FantasyOna pracuje w wydawnictwie i dorabia jako kelnerka. Dziewczyna pragnie tylko ułożyć swoje skomplikowane życie. Uciec przed nieuchronnie zbliżającą się katastrofą. Człowiekiem, który chce zamienić jej życie w piekło. On od ponad roku zrezygnował z ż...