Rozdział 16

5 3 0
                                    

Całą noc trzymałam w dłoni szklankę z jakimś mocnym alkoholem. Nienawidziłam przesłodzonych drinków. Clyde nie protestował. Pytał jedynie, czy jestem pewna, że dalej chce pić tak mocne napoje. Kiedy mówiłam, że tak, on w odpowiedzi tylko kiwał głową i podsuwał mi kolejne wypełnione szklanki, które z każdym kolejnym łykiem prowadziły mnie do upadku.

Do wysokiej szklanki z niebieskim napojem włożyłam długą wykałaczkę z zaplątaną białą chusteczką, która była jasnym przekazem, że mam już dość.

– Nie pije już – zaprotestowałam, chowając twarz w dłonie. Czułam, jak świat wokół mnie wiruje, a ja razem z nim tkwię w tańcu, w którym tak naprawdę nie chciałam być.

– Twoja nowa koleżanka chyba dopiero się rozkręca – zauważył Charlie. – Zniknięcie jej męża chyba źle na nią wpływa. Ciągle zagaduje do jakichś facetów.

– Pewnie dlatego, że nie wypiła tyle, co Amy i ma jeszcze siłę stać na nogach – wtrącił Clyde.

– A moglibyście z łaski swojej wreszcie się przymknąć. Jesteście strasznie męczący – mówiłam z przymkniętymi oczami, dalej chowając twarz w gorących dłoniach. – Chciała bym się położyć – wybełkotałam, spierając się całą sobą o drewniany blat baru. Skupiałam się na swoich ciężkich, zamkniętych powiekach schowanych w dłoniach.

– Chodź, odwiozę cię. – Poczułam pewny chwyt na swoich przedramionach. – Myślę, że Charlie zgodzi się odwieźć Anabell. Zostały mu tylko dwie godziny pracy.

– No pewnie. Nie przejmujcie się tym, że jestem tu od dwunastu godzin. Z chęcią przyjmę dodatkową fuchę jako taksiarz. – Jego słowa rozpływały się w mojej głowie do tego stopnia, że nie potrafiłam ocenić ich sensu. Mimo to udało mi się podnieść wzrok.

– Ciesze się, że mogę na tobie polegać. Spoko z ciebie kumpel Charlie – Poklepałam go po wyciągniętej dłoni.

– Dobra. Masz rację, jedźcie. – Mężczyzna nagle zmienił zdanie. – Skoro stać ją na komplementy w moim kierunku, to już znak, że przesadziła z ilością wypitego alkoholu – zwrócił się do blondyna, który nie odpuszczał uścisku.

Nie walczyłam z tym co działo się dalej. Zaczęłam polegać na jego dłoniach, które odprowadziły mnie do samochodu. W czasie kiedy ja zataczałam się w drodze.

– Gdzie ma cię zawieść? Do hotelu? – Wypytywał, kiedy drzwi po stronie kierowcy się zamknęły.

Między nami zapanowała grobowa cisza. Clyde odpalił silnik, zatrzymał obie dłonie na obręczy kierownicy. Zgaszone światło sprawiało wrażenie, jak by czas stanął w miejscu. Tamten impuls przybliżył mnie do podjęcia radykalnych decyzji. Tamten list był zapewnieniem, że mężczyzna odszedł w miejsce, z którego nie ma drogi powrotnej. Teraz musiałam zająć się ratowaniem siebie, lub tego co jeszcze mi zostało.

– Zmieniłam zdanie.

– Mam pomóc ci teraz ogarnąć sytuacje z zalaniem mieszkania?

– Nie o to chodzi.

– A o co?

– Przestań szukać Jeffa. – Przełknęłam nerwowo ślinę. – Chciałabym byś wyciągnął najczarniejsze brudy dotyczące Ricka Simonsa – mówiąc to, oderwałam wzrok od pejzażu upadku zataczających się ludzi wychodzących z baru. Tej nocy byłam jedną z nich, ale nie byłam upadkiem. W moim przypadku był to najzwyklejszy reset systemu. Przeniosłam spojrzenie na mojego dzisiejszego kierowcę. Jego obraz rozmywał mi się w oczach, ale starałam się zachować pozory.

Śmierć nad Brighstone ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz