Epilog

6 2 0
                                    

Siedzę pośrodku zdewastowanej sali. Pośród mnie wala się szkło, krew ofiar i ciała. Część tych ludzi jeszcze do niedawna była częścią mnie, teraz ich wnętrze wypełniało coś niezrozumiałego. Zaczynam ściskać broń, pistolet, który przyczynił się do zakończenia mnożących się morderstw.

Ale ja też zabiłam – Myśli w głowie zaczęły katować moje postępowanie. Nie płakałam, nie krzyczałam. Byłam na skraju wytrzymałości, wykończyłam wszystkie pokłady złej energii do tego stopnia, że mogłam tylko siedzieć na podłodze.

Nikt z nich nie był sobą. Musisz wyruszyć w drogę. Wszyscy tu umrą. Zostaną same potwory. Jeśli zostaniesz, wykonasz na siebie wyrok śmierci lub czegoś znacznie gorszego. – Głos kojący i spokojny i tym razem zachęcał mnie do podejmowania ciężkich decyzji.

– Dlaczego wszyscy zostali przemienieni? Dlaczego mam zostawiać innych na pewną śmierć? Wolałabym sama zostać zabita przez te jebane potwory – wychrypiałam. – Poza tym, gdzie mam niby iść? – Jęknęłam w bólu. – Sama twierdzisz, że wszyscy umrzemy.

Jest jeden sposób. Musisz po prostu wyjść głównymi drzwiami z myślą, że nie chcesz tu być. Jeśli cię to uspokoi, mogę przyrzec, że tam, gdzie się udasz, nie będziesz sama.

Zapadła cisza, głos w mojej głowie nie podejmował dalszych prób kontaktu. Z trudem oderwałam wzrok od pistoletu znajdującego się w moich drżących dłoniach, skierowałam go na przeszklone drzwi. Za szybą mieniło się białe światło, niepozwalające dostrzec nic innego. Przełknęłam ślinę, która prawie utkwiła mi w gardle. Zaczęłam czołgać się w kierunku wyjścia z myślą, że naprawdę nie chce być w tym przeklętym miejscu. Oparłam głowę o futrynę, dalej wpatrywałam się w jasne smugi światła.

– A co jeśli tam będzie gorzej? A co jak przejdę i od razu umrę? – Spytałam zdartym głosem.

Nie prowadzę cię na śmierć – zapewniła staruszka. – To jedyne wyjście z sytuacji. Musisz sama zadecydować, ale nie masz zbyt wiele czasu. Kiedy zaczną się budzić, portal zniknie, a ty zostaniesz tu już na zawsze. Decyzję musisz podjąć sama.

Posłałam ostatnie spojrzenie w kierunku sali dyskotekowej. Ranni i w teorii martwi zaczynali odzyskiwać zdolność oddychania. Widziałam delikatne ruchy, unoszącej się klatki piersiowej Marla. Był to jasny znak, że nie zostało mi zbyt wiele czasu na podjęcie decyzji.

Drżącą dłonią zapałam za klamkę, zamknęłam oczy i naparłam na drzwi całym ciężarem ciała, jednocześnie powtarzając w głowie, że nie chce tu być.




                                                                                     Ogłoszenia 


Dziękuje każdej osobie, która dotarła do tego momentu. Ta część została już napisana, ale ta historia będzie częścią połączoną z „Kształtem mojej krwi". Są to dwie osobne historie, ale będą zawierały wspólne elementy i światy, momentami będą się przenikać. Inni bohaterowie, ale jedno uniwersum 😀

Teraz wracam do pracy nad „Kształtem mojej krwi", ale dalsza historia Amy pojawi się w przyszłości. Jeśli spodobała ci się moja historia, zachęcam do zaobserwowania, bowiem będę zamieszczać informacje dotyczące kontynuacji na mojej tablicy.

Śmierć nad Brighstone ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz