Clyde

6 3 0
                                    

Ciemne, rozpuszczone włosy otulały jej twarz. Nawet ja nie byłem w stanie ocenić ilości spożytego przez nią alkoholu. Jej oczy błądziły po mojej twarzy. Brakowało jej umiejętności utrzymania ze mną stałego kontaktu wzrokowego. Włączyłem ogrzewanie i puściłem cichą muzykę w samochodzie. Chciałem stworzyć jej bezpieczną przestrzeń, w której będzie chciała powiedzieć mi coś więcej na temat osoby, której nienawidzi. Wchodzenie w bagna przeszłości ludzi lub grzebanie w ich najciemniejszych scenariuszach teraźniejszości nie mogło mieć pozytywnego pola przekazu. Musiało być w tym jakieś drugie, być może cholernie głębokie dno, które kobieta ukrywała przed światem.

– Kim jest ten człowiek?

– To zawinięte gówno w markowym papierku. Typ osoby, którą poznajesz i myślisz, że wygrałeś los na loterii, a po czasie odkrywasz, że jego wnętrze jest paskudne i śmierdzące. Zazwyczaj dostrzegasz to dopiero, kiedy zostajesz z nim sam na sam.

– Większość ludzi ma swoją ciemną stronę, którą pokazuje dopiero po dłuższym czasie przebywania z nimi – wtrąciłem, nie świadom tego co dziewczyna chciała mi przekazać swoim spostrzeżeniem.

– Masz rację – przyznała, odwracając ode mnie wzrok. Skupiła go na przestrzeni za mokrą szybą. – Ale nie każdy stosuje przemoc wobec swoich bliskich i nie planuje morderstwa własnej narzeczonej. To pierdolony materialista, któremu zależy tylko na pieniądzach. Znasz stwierdzenie po trupach do celu? Ono jest odzwierciedleniem jego osoby – mówiła bez emocji. Słowa tak po prostu wychodziły z jej ust.

– Gdzie mam cię odwieźć? – Czułem, jak moje mięśnie naprężyły się pod wachlarzem informacji, jakimi mnie poczęstowała. Zacisnąłem mocniej kierownice. Nie chciałem, by widziała moje nerwy i przypływ złości. Tę atrakcję postanowiłem zostawić dla niego.

– Nie wiem. – Wzruszyła ramionami. – Zostawiłam klucze Anabell. Nie mogę wrócić do domu – jęknęła, opierając głowę o skórzany zagłówek.

Odpaliłem silnik i wyjechałem samochodem na główną drogę. W radiu leciała cicha muzyka, a ja skupiałem się na ciemnym ulewnym pejzażu za szybą. Droga o tej godzinie świeciła pustką i lokalnymi latarniami, których blask odbijał się od mokrej, śliskiej szosy. Trzymałem stabilny, niezbyt szybki styl jazdy. Przez chwile myślałem, że dziewczynie udało się zasnąć, kiedy widziałem jej zamknięte powieki, ale tak naprawdę jedynie czuwała.

– Gdzie jedziemy? – Odezwała się po jakichś dziesięciu minutach drogi. Moje dłonie były już sztywne i bolały mnie od kurczowego zaciskania kierownicy, mimo to zachowałem spokój i z pełną łagodnością zacząłem z nią rozmawiać. Tak, jak gdybym nie wiedział tego, co mi powiedziała.

– Prześpisz się u mnie. Ja zajmę miejsce na kanapie. – Poklepałem ja po ramieniu.

– Nie zostanę długo – odpowiedziała, nie patrząc w moim kierunku.

– Możesz zostać, ile chcesz. – Uspokoiłem ją. – Zawsze będziesz mile widziana.

– Mam prace – dodała.

– Myślałem, że amnezja to tylko twoja dorywcza fucha. – Uniosłem brew.

– Kiedy nie odebrałeś telefonu, byłam zmuszona zostawić zwierzaka u kogoś innego, a teraz muszę wyrównać swój dług. – Westchnęła.

– To dlatego dzwoniłaś? Przepraszam, że cię zawiodłem.

– Nieistotne – pokiwała głową. – Gdybym lepiej się zastanowiła, to poprosiłabym Charliego, a nie zawracała głowę tobie. Poza tym... faktycznie mieliśmy się nie kontaktować – przyznała. – To, co zrobiłam, było po prostu głupie. Nie powinno mnie interesować, w jaki sposób szukałeś informacji na temat Jeffa – stwierdziła, kiedy zaparkowałem samochód koło domu Kerstin.

Śmierć nad Brighstone ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz