Rozdział 17

7 2 0
                                    

Ból głowy rozrywał mi czaszkę, kiedy stłumione promienie słońca uświadomiły mi, że wczesna pora była już dawno za mną.

Ja pierdole. – To była jedna z moich pierwszych myśli, kiedy udało mi się obudzić. Mój wzrok zaczął lustrować otaczające mnie pomieszczenie. Nie byłam ani w domu, ani w hotelu. Rozszerzyłam powieki, zaczęłam nerwowo rozglądać się wokół, ignorując przy tym swoje paskudne samopoczucie. Kiedy mój wzrok padł na blondyna, który przysypiał na ziemi oparty o krawędź łóżka, trochę się uspokoiłam, ale sytuacji nie ratował fakt, że miałam na sobie męską koszulę.

W popłochu wstałam z łóżka w poszukiwaniu mojej torebki i ubrań. Przerażała mnie myśl, że nie pamiętałam absolutnie nic sprzed kilku godzin.

– Mogłabyś przynajmniej powiedzieć mi dzień dobry... – odezwał się, kiedy zlokalizowałam swoje rzeczy na obrotowym krześle po drugiej stronie małego pokoiku. Nie chętnie obejrzałam się za siebie. Zaspany Clyde wstał z podłogi i zaczął się przeciągać. – spoko nie musisz dziękować za nocleg. – Wzruszył ramionami.

– Co ja tu robię?

– A pamiętasz cokolwiek z wczoraj?

– Nie zbyt – wyznałam, kurczowo ściskając kupkę ubrań wraz z torebką. – Czemu mam na sobie twoje ciuchy? – Czułam, jak pod wpływem wstydu zaczynam się czerwienić. Mężczyzna w rozbawieniu uniósł kącik ust i skrzyżował dłonie na brzuchu. Widziałam, że czerpał z tej sytuacji niemałą satysfakcję.

– To była ciekawa noc. – Szedł w zaparte. Nie chciałam wierzyć w to, co mógł mieć na myśli. Przecież, nie mogłam tego zrobić... wykonałam nerwowy krok w tył.

– Nie wierzę ci! – Zaprzeczyłam, choć tak naprawdę nie byłam pewna... znałam siebie. Stres w połączeniu z tak dużą dawką alkoholu mógł wyrządzić w tym przypadku katastrofalne szkody...

– Szkoda, że tego nie pamiętasz. Byłaś zadowolona. – Westchnął, chowając dłonie do kieszeni spodni.

– Ah tak? W takim razie czemu spałeś na podłodze?

– Chyba nie rozumiem. – Podrapał się leniwie po karku. Jego spojrzenie cały czas spoczywało na mnie. – Gdzie niby miałem spać? Zalało ci mieszkanie, a Anabell zapomniała dać ci klucze do hotelu postanowiłem, że dam ci się przespać u siebie, zamiast wracać po nie do baru.

– To my byliśmy jeszcze w barze?

– Kurwa Amy pamiętasz cokolwiek z tej nocy? – Spytał zrezygnowany.

– Tak całkiem szczerze... to nie. – Błądziłam, wzrokiem po suficie próbując odblokować swoje zamglone wspomnienia. – Nie pamiętam chyba nic od chwili, kiedy znalazłam się u Anabell... wiem, że piłyśmy w hotelowym barze. – Zbierałam fakty. – Przyjechałam ją pocieszyć, ale nawet nie wiem, jak to się wydarzyło, że na siebie wpadliśmy. Ty też byłeś w tym hotelu? – Wypaliłam bez zastanowienia.

– Nie... – Zaprzeczył zaskoczony. – Oddzwoniłem na nieznany numer, koło pierwszej w nocy, po czym przyjechałem po ciebie, bo chciałaś łazić po barach w środku nocy. – Usiadł na skraju łóżka. – Pojechałem z tobą i Anabell do amnezji. Możesz zapytać o to Charliego, a potem wróciliśmy o czwartej rano, bo źle się czułaś. Odwiozłem cię tutaj. W drodze chwaliłaś się, że planujesz sabotaż własnego ślubu. Przyznaje, tym cholernie mnie zaskoczyłaś! – Dodał z podziwem.

– Aż się boję zapytać, co było dalej... – przyznałam całkiem szczerze.

– Poza tym zwyzywałaś mnie od dupków, jak uratowałem cię przed upadkiem na schodach przed domem, ale o dziwo byłaś dla mnie milsza niż, jak jesteś trzeźwa – mówił dalej rozbawiony

– Ja pierdole – jęknęłam. – Co za wstyd.

– Wcale nie. – Mężczyzna kisił w sobie fale śmiechu. – Powiedziałbym, że jest jeden, jeden. Raz ty mnie ratowałaś, raz ja ciebie. – Clyde dalej otaczał mnie wzrokiem. – Potem rozmawialiśmy o Jeffie, ale nie odkryłem ameryki – ciągnął. – Jedyne co udało mi się ustalić to fakt, że w Visionary może kręcić się porywacz lub jeden z porywaczy.

– No okej... ale to dalej nie wyjaśnia czemu mam na sobie twoje ciuchy – zauważyłam, licząc tym samym, że mężczyzna zrozumie aluzję, do której dążę.

– Nie mogłem ci odmówić. Sama mnie o to prosiłaś. Odmowa w takiej sytuacji byłaby po prostu niegrzeczna – uznał, jak gdyby to, co mówił, było całkowicie oczywiste.

– A czego dotyczyła moja prośba? – Czułam, jak wszystkie moje mięśnie napinają się pod wpływem wstydu. Wiedziałam, że moja skóra osiągnęła kolor purpur i czerwieni, ale nie byłam w stanie nad nią zapanować.

– Obudziłaś się w nocy i poprosiłaś mnie o koszule do spania, bo było ci niewygodnie. – Odetchnęłam z ulgą na te słowa. – A co ty pomyślałaś? – Clyde dusił się ze śmiechu.

– Teraz nie pytasz, bo nie wiesz, o czym pomyślałam, tylko pytasz, bo świetnie zdajesz sobie sprawę z moich myśli i chcesz mnie po prostu wkurwić! Wiesz co? Nie jest mi wcale głupio, że nazwałam cię wczoraj dupkiem. Należało ci się! – Zbeształam go.

– Przyznaje, należało mi się. Ale było warto. – Blondyn wybuchł niepohamowanym śmiechem. – Muszę przyznać, że uroczo ci w tych rumieńcach. Żałuj, że nie widziałaś swojej miny – powiedział, ocierając oczy.

– Nienawidzę cię – mruknęłam

– Wiem, ale skoro i tak to się nie zmieni w najbliższym czasie, to chciałem sprawdzić twoją reakcję. Za bardzo mnie podkusiłaś świadomością, że nic nie pamiętasz – dodał rozbawiony. – A tak całkiem poważnie. Nie wykorzystałbym takiej sytuacji. Nie musisz się o to martwić. No, chyba że poznałbym cię na imprezie, ale ta wersja wydarzeń już ci nie grozi. – powiedział z uśmiechem.

– Wyjdź. – Próbowałam zgasić jego zapał.

– To mój pokój.

– Nie jestem laską z imprezy i chce się przebrać w SWOJE ciuchy. – Postawiłam wyraźny akcent na słowo „swoje" dla lepszego odbioru. Clyde słysząc to, od razu podniósł się z łóżka.

– Okej przyjmuje tę uwagę – potwierdził, znikając za białymi drzwiami pokoju – Jak się ubierzesz, to przyjdź na śniadanie! – Zachęcił, podniesionym głosem.

Śmierć nad Brighstone ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz