Rozdział 4

1K 35 4
                                    

Nie miała pewności ile czasu, pozostawała nieprzytomna. Unosząc do góry powieki, poczuła przeszywający ból głowy. Zmrużyła oczy, ponieważ miała nadzieję, że dzięki temu dyskomfort, który odczuwała się zmniejszy. Odczekała chwilę i ponownie otworzyła oczy, a to, co ujrzała sprawiło, że z przerażenia, zapomniała o swoich dolegliwościach. Rzeczywistość sprowadziła ją na ziemie.

Prawie że naprzeciwko niej w fotelu, siedział nieznajomy mężczyzna i się w nią ostentacyjnie wpatrywał. Odruchowo chciała się czymś zakryć, lecz niczego obok siebie nie znalazła. Jedyne, co mogła zrobić, to usiąść i skulić nogi, zakrywając w ten sposób tyle, ile się dało. Olivia, nie była naga, ale wzrok tego faceta był tak przeszywający, że tak się właśnie czuła.

– Proszę pana, mogę się napić? – Bała się odezwać, ale suchość w gardle ją do tego zmusiła.

– Whisky? – Zapytał, nadal się w nią wgapiając i upijając łyk alkoholu. Nie okazywał żadnych emocji. – Jestem Paulo. Nie mam nic przeciwko, abyś mówiła mi po imieniu – dodał.

– A ja...– przerwała, bo serce przyspieszało wraz z każdym wypowiedzianym słowem. – Ja, jestem Olivia, ale to zapewne wiesz. Wolę wodę. – Mogłaby napić się czegoś mocniejszego, lecz miała słabą głowę do wszelakich trunków. Wolała pozostać świadoma tego, co się będzie działo.

– Masz rację. Wiem, kim jesteś, a także, w jakim celu cię tu ściągnąłem. – Wstał i nalewając wody do szklanki i podając ją Olivii, wrócił na swoje miejsce. – Widzisz, prowadzę pewien biznes i brakuje mi takiej osoby, jak ty. Kogoś, kto będzie wzbudzał zaufanie i nie rzuca się w oczy.

– W burdelu to nie jest potrzebne. – Na sam wydźwięk słowa „burdel", czuła jak struga potu spływa jej po plecach, a dłonie robią się mokre.

– Schlebiasz sobie, malutka. – Zadrwił z niej. – Do tej pracy trzeba jakoś wyglądać. Ty się nie nadajesz. – Zaczęła zastanawiać się, czy to normalne, że poczuła się urażona. Dotąd nikt nie wypomniał, że czegoś jej brak. Nie chciała być dziwką, ale uważała się za zgrabną kobietę. Taką, która pomimo małego doświadczenia ma powodzenie u osób płci przeciwnej. – Będziesz, że tak powiem wabikiem.

– Mam werbować kobiety do burdelu? – Sama temu nie dowierzała, lecz wyglądało na to, że tym będzie musiała się zająć, aby odpracować dług swojego ojca.

– Widzisz, jak szybko się uczysz. W porównaniu do Franka jesteś mądrzejsza. – Na twarzy Paulo pojawił się szyderczy uśmiech. – Idiota sądził, że taką sumę, puszczę mu płazem.

– On nie jest moim ojcem! – Warknęła. – I nie będę uczestniczyła w handlu ludźmi. Wolę, żebyś mnie zabił. – Nie zdążyła mrugnąć, kiedy Paulo do niej doskoczył. Zaciskając dłoń na szyi Olivii, przycisnął ją do oparcia kanapy, na której cały ten czas siedziała.

– Uważaj, bo może się to spełnić. – Okropnie się bała. Próbowała z nim walczyć, ale był zdecydowanie silniejszy. Śmiał się z niej, kiedy nie mogła złapać pełnego oddechu, a łzy ciurkiem spływały po jej policzkach. Przytrzymał ucisk jeszcze przez chwilę i zdecydował odpuścić. – Masz czas do jutra, by się namyślić. Inaczej nie wyjdziesz stąd żywa. – Nawet nie wiedziała, kiedy wyszedł, ponieważ skupiła się na tym, by móc swobodnie oddychać. Zanosiła się niemym płaczem. Obawiała się krzyczeć, aby nie wrócił. Chciała umrzeć, byleby nie brać udziału w czymś tak okrutnym. Na samo wyobrażenie tego, co miałaby robić, zbierało ją na wymioty. Wzdrygnęła się przerażona, kiedy drzwi ponownie się otworzyły.

W pewnym sensie odetchnęła z ulgą, gdy w progu stanęła kobieta ubrana w strój gosposi.

– Musisz ze mną pójść. – Zakomunikowała chwilę później.

– Proszę, pomóż mi. Chcę stąd uciec. – Zaryzykowała, nie wiedząc jaką cenę będzie musiała zapłacić.

– Oszalałaś! Gdyby ktoś to usłyszał, obie byłybyśmy martwe. Weź się w garść. Im szybciej zaakceptujesz swoje położenie, tym lepiej dla ciebie. Wbij sobie do tej ślicznej główki, że stąd nie wyjdziesz, a jak spróbujesz uciekać, to cię wywiozą, lecz nie w jednym kawałku. Chodź, idziemy, bo zaczną coś podejrzewać. – Oliwia, zmusiła się do tego by wstać i pójść. Z jednej strony, liczyła na jakiś cud, a z drugiej zdawała sobie sprawę, iż jest na przegranej pozycji.

– Dokąd idziemy?

– Do twojego, nowego pokoju. Od teraz, zaczynasz nowe życie i serio, pogódź się z tym.

Wracały tym samym korytarzem, którym wcześniej się poruszała. Kiedy doszły do holu, skierowały się w stronę schodów, prowadzących na pierwsze piętro. Olivia była tak przerażona, że z trudem wykonywała najprostsze czynności. Nawet stawianie nogi na stopniach, wymagało od niej niemałego wysiłku. Kobieta, która po nią przyszła, ponownie odezwała się dopiero wtedy, kiedy zatrzymały się przed drzwiami jednego z pokoi. Wyjęła klucz z kieszeni i przekręcając go w zamku, otworzyła pomieszczenie.

– Wchodź. – Wydała polecenie, Olivii. Dziewczyna niepewnie weszła do środka. Nie widziała zbyt dobrze, ponieważ panował półmrok. Dopiero kiedy nieznajoma gosposia zapaliła światło, ujrzała, że pokój był urządzony na wysokim poziomie. Spodziewała się, że będą przetrzymywać ją w jakimś obskurnym miejscu. Zachowanie Paulo w pewnym sensie potwierdziło te przypuszczenia, lecz to, co tu zobaczyła było od tego dalekie. Pierwszy raz w życiu widziała coś takiego, lecz nie potrafiła się z tego cieszyć. Nie w tych okolicznościach. – Masz tu wszystko, czego potrzebujesz. Ubranie także. Rozbierz się, wykąp i za godzinę bądź gotowa na kolację. Poznasz resztę. – Olivia, nie zdążyła nic odpowiedzieć, ponieważ gosposia szybko opuściła pokój. Po zamknięciu przez nią drzwi usłyszała dźwięk przekręcające się klucza. Zamknęła ją, lecz nie wywołało to w Olivii ani grama zdziwienia. Czuła się senna, ale miała obawę przed tym, że mogłaby przespać wspomniany posiłek. Głód był silniejszy od uczucia zmęczenia. Szyja dziewczyny, a dokładniej ból, który odczuwała, dawał się we znaki. Przerażenie nie malało, lecz postanowiła na ten moment wziąć się w garść. Wiedziała, że poddanie się doprowadzi do jej śmierci, a tego w gruncie rzeczy nie chciała. W biurze Paulo miała chwilę słabości. Od tej pory, postanowiła być twarda na zewnątrz, bo w środku, rozpadała się na milion kawałków. 

W rękach szatanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz