Odkąd mąż wyjechał, Olivia nie potrafiła znaleźć sobie miejsca. Wykonywała wszystkie obowiązki, ale i tak myślami była właśnie z nim. Przez ostatnie kilka lat, nie rozstawali się na dłużej niż dobę i dlatego też odczuwała ogromną pustkę, przebywając samotnie z dziećmi w domu. W dodatku bardzo martwiła się o Paulo. Doskonale wiedziała, że ponowne wejście do mrocznego świata będzie, wymagało poświeceń ze strony jej rodziny. Mąż, nic o tym nie wspomniał, ale ona nie była głupia i kiedy, mieszkała w rodzinnym domu Paulo, nauczyła się, że nie ma nic za darmo. Nawet jeśli przysługę, oddaje jeden z przyjaciół.
– Mamo, co to za pan? – Bella, sprowadziła mamę na ziemię, wskazując palcem na jednego z ochroniarzy.
– Pilnuje naszego domku przed złodziejami. – Powiedzenie prawdy tak małemu dziecku, nie wchodziło w grę. Olivia wielokrotnie wymyślała różne historię, byleby jak najdalej odciągnąć dzieci od faktów i świata, w którym kiedyś oni żyli.
– A mogę, wyjść do ogrodu? – Dla wszystkich najbezpieczniej, by było, jakby pozostali w domu, lecz te dziecięce, maślane oczka są, w stanie, przekonać nawet diabła, aby odrobinę nagiął swoje zasady. Poza tym roiło się od facetów w czerni, dlatego też Olivia, pozwoliła córce pobawić się na świeżym powietrzu. Wierzyła w to, że mąż, wybrał najlepszych ludzi do ich ochrony.
– Możesz, ale najpierw całus. – Nachyliwszy się do córki, opuszkiem palca, wskazała miejsce, na którym, domaga się buziaka. Bella z uśmiechem na twarzy, ucałowała swoją mamę i czym prędzej, pobiegła zająć się zabawą.
Płacz, dobiegający z elektronicznej niani, odciągnął kobietę od obowiązków. Musiała w mig znaleźć się na górze, bo inaczej Lilii, postawiłaby na nogi mieszkańców w okolicy, a z pewnością swojego brata, który bez drzemki, był nieznośny.
Najmłodsze dziecko różniło się od swojego rodzeństwa. Od pierwszych dni, krzyczało tak głośno, że czasami bębenki w uszach, kapitulowały.
– Lilii, skarbie, mamusia już jest. Co się stało? Niedawno jadłaś. – Olivia, czasami sama, nie wiedziała co się, dzieje, lecz dawała sobie radę. Nie miała innego wyjścia, bo taka była rola rodzica. Wyciągnęła córeczkę z łóżeczka i usiadła z nią na bujanym fotelu. Ostatnimi czasy, tylko to działało, więc miała nadzieję, że tym razem będzie tak samo. Nucąc piosenkę pod nosem, wykonywała powolne ruchy, aby i fotel, nie poruszał się gwałtownie. Płacz dziewczynki, stawał się coraz cichszy, a oddech zdecydowanie zwalniał. Olivia uśmiechnęła się, ponieważ dalsza drzemka Lilii, pozwoli jej na dokończenie obiadu. W myślach odliczała czas do przyjazdu swojego ojca, ponieważ za każdym razem, stawał na wysokości zadania i był najlepszym dziadkiem pod słońcem. Od kiedy, wyszedł z hazardu i długów, powrócił do dawnego siebie i to sprawiło, że kobieta dała mu kolejną szansę.
Po niespełna piętnastu minutach mogła odłożyć Lilii z powrotem do jej łóżeczka. Zanim zeszła na dół, zajrzała do synka, aby się upewnić, że nic mu nie jest. Miała nieodparte wrażenie, że ten długi sen, może zwiastować jakąś chorobę, ponieważ Frankowi zawsze, wystarczało pół godziny na regenerację, a teraz odpoczywał już znacznie dłużej.
Wracając do kuchni, zastała Bellę, bawiącą się przy stole.
– Szybko wróciłaś, kochanie. Nudziło ci się? – Podchodząc do niej, złożyła na malutkiej główce, całusa, a to, co zobaczyła przed swoimi oczyma, sprawiło, że jej serce momentalnie zaczęło szybciej bić. – Skąd masz tego misia? Bella, skąd go masz? – Trzęsącą się dłonią, chwyciła za pluszaka i czym prędzej, podbiegła do okna, aby rozejrzeć się po ogrodzie. Nie dostrzegając nikogo, wróciła.
– Taki miły pan mi go dał. Powiedział, że chroni naszego domku przed jakimś złym człowiekiem. Mówił, że się ucieszysz, jak go zobaczysz. – Odwracając się do mamy, nieświadoma niczego, uśmiechnęła się, myśląc, że nic się nie stało. – Mamo, a co jest napisane na brzuszku misia? – Dziewczynka, wskazała na białą kartkę papieru, na której znajdował się czarny napis.
Olivia, klęcząc przed Bellą i głaszcząc ją po nóżkach, wymusiła uśmiech na swojej twarzy. Nie mogła zdradzić swoich prawdziwych emocji.
– Proszę. Napisane jest, proszę. Chodź ze mną na górę, bo muszę zadzwonić do taty. – Wzięła córkę na ręce, aby w miarę szybko, znaleźć się w pokoju Lilii. Zostawiając Bellę na bujanym fotelu, pobiegła po Franka. Wybudzony ze snu chłopiec, nie wiedział, co się dzieje, dlatego też zaczął płakać. Swoim płaczem, obudził Lilii, która nie potrzebowała zachęty, aby dołączyć do serenady. Olivia, nawet gdyby chciała się ukryć, nie dałaby rady tego osiągnąć w takich okolicznościach. Zostawiając na chwile dzieci, wróciła do swojej sypialni i z sejfu, wyciągnęła broń. Rozglądając się po ogrodzie, nikogo podejrzanego nie dostrzegła, lecz wolała przeczekać na górze, mając przy sobie wszystkie swoje dzieci.
Dłonie Olivii, to było coś, co zawsze zdradzało jej stan. Nie potrafiła opanować ich drżenia. Pomimo tego, że naprawdę się starała. Wybrała numer do Paulo i modliła się w duchu, aby odebrał.
– Tak, kotku. – Głos ukochanego w pewnym stopniu, dodał jej siły, ale nie na tyle, aby opanowała swoje nerwy.
– Ktoś, był w naszym domu. Bella, bawiła się w ogrodzie, a on...– Płaczące dzieci utrudniały komunikację, lecz Olivii również co chwilę brakowało tchu. Naprawdę, starała się to wszystko ukryć, ale tak bardzo się bała o życie najbliższych, że nie dawała rady nad sobą zapanować.
– Olivia, skup się i powiedz, co się stało! Czy z dziećmi, wszystko jest dobrze?
– Tak, z nimi jest ok. Bella, bawiła się w ogrodzie, a ja usypiałam Lilli. Schodząc na dół, zobaczyłam ją, siedzącą przy stole i bawiącą się misiem, na którym widnieje napis „Zginiesz". – Odwracając się w stronę drzwi, pozwoliła sobie na łzy.
– Gdzie teraz jesteście?
– W pokoju Lilli. Wzięłam broń z sejfu. – Zanim wróciła do dzieci, ukryła pistolet za paskiem od spodni. Nie chciała, aby maluchy, miały styczność z czymś takim. Nawet jeśli, ograniczyłoby się to do samego patrzenia.
– Zostańcie tam, a ja resztę załatwię. Tylko błagam, nie ruszaj się stamtąd! – Warknął do słuchawki, co zdziwiło Olivię, bo Paulo, powinien wiedzieć, że nigdy nie naraziłaby maluchów na niebezpieczeństwo, a zachowywał się w taki sposób, jakby w ogóle jej w to nie wierzył.
– Dobrze. – Odparła oschle i po zakończeniu rozmowy z mężem, zajęła się uspokajaniem dzieci. Franek prawie że samodzielnie się wyciszył. Tylko co jakiś czas, zaciągał nosem, ale Lilka, darła się bardzo głośno. Bez interwencji Olivii tak szybko, by się nie uspokoiła, dlatego też wzięła ją na ręce i próbowała wszystkiego, aby to maleństwo, odzyskało spokój.
– Mamuś, co się dzieje? – Bella, chwyciła swoją rodzicielkę za dłoń. Dziewczynka wykrzywiła usta w taki sposób, jakby miała niebawem się rozpłakać.
– Nic się nie martw kwiatuszku. To taka zabawa. – Kobieta, nachyliwszy się, posmyrała dziecko po policzku, co momentalnie wywołało uśmiech na twarzy tej małej jeszcze istotki. – Czekamy, aż ochroniarze taty nas znajdą. – Nic mądrego, nie przychodziło jej do głowy, wiec wykorzystała pierwszą myśl, która się pojawiła. – Musimy być cicho, bo im dłużej zajmie im szukanie, tym lepsze nagrody otrzymamy. – Olivia, usiadła w taki sposób, aby mieć przy sobie każde dziecko. Śpiewając im, liczyła w duchu na to, że dzięki temu jakoś, przeczekają trudne chwile. Wiedziała, że nie ruszy się z pomieszczenia do momentu, aż ktoś po nich nie przyjdzie i nie poinformuje, że jest bezpiecznie, dlatego też musiała, stanąć na głowie, aby zająć czymś dzieci. Miała nadzieję, że po tym zajściu Paulo, wróci do domu, bądź zabierze ich gdzieś, gdzie będą bezpieczni.
CZYTASZ
W rękach szatana
Romance„W rękach szatana"- to książka, która całkowicie jest fikcją. W fabule, przewijają się brutalne sceny, dlatego też powieść przeznaczona jest jedynie dla dorosłych czytelników. Olivia jest młodą kobietą, która musiała uporać się ze stratą swojej uko...