P.S Niespodzianka. Wrzuciłam drugi rozdział ze względu na to, iż wczoraj nie mogłam. Miłego czytania :)
Olivia, nie miała ochoty zakładać czegoś innego, lecz wiedziała, że niesubordynacja może dla niej źle się skończyć. Otwierając szafę poprzez przesunięcie jednej części rozsuwanych drzwi, doznała niemałego szoku. Pierwsze, co rzuciło jej się w oczy, to to, że mebel został wypełniony po brzegi. Nie miało znaczenia, gdzie zerknęła, ani którą szufladę otworzyła. Ubrania wręcz się nie mieściły, a gdy spojrzała na pozostawione metki z ceną, przyłożyła ze zdziwienia dłoń do ust. Jedna taka kiecka kosztowała więcej, niż zarabiał ktokolwiek kogo, znała. Zirytował ją fakt, że na wieszakach najwięcej widniało sukienek, których de facto nie znosiła. Matka wielokrotnie próbowała namówić ją, by ubierała się bardziej kobieco, lecz ona, miała swój własny styl i nie zamierzała dla nikogo się zmieniać. Dziś jednak wiedziała, iż nie ma innej możliwości. Zacisnęła zęby i wybrała najdłuższą sukienkę. Taką, która najbardziej zakrywała pośladki. Inne, które wcześniej wyciągnęła, ledwo co sięgały za tyłek i przy każdym schyleniu narażały ją na odkrycie intymnych miejsc. Domyślała się, że Paulo zrobił to celowo. Chciał ją dostosować do siebie i do swoich chorych wyobrażeń.
Gdy skończyła nakładać makijaż i prostować włosy, usiadła na skraju łóżka. Postanowiła, że w tym miejscu poczeka na przyjście gosposi. Czas, który spędziła, wpatrując się w drzwi, trochę się dłużył. Nie znosiła niepewności i długiego czekania. W pewnym sensie się ucieszyła, gdy wreszcie ją ujrzała, ale gburowaty ton wypowiedzi kobiety w podeszłym wieku, sprawił, że posmutniała.
– Widzę, że jesteś gotowa. – Przymrużyła oczy i zmierzyła Olivię wzrokiem pełnym pogardy. – Miałaś jeść z nami, ale w ostatniej chwili szef zmienił plany i powiedział, żebym przyprowadziła cię do nich.
– Dlaczego? Coś zrobiłam? – Zerwała się na równe nogi i zaczęła dreptać w tę i z powrotem wzdłuż krótszej długości łóżka.
– A wyglądam na informację? – Przewróciła z zażenowania oczami. – Stań w miejscu i się ogarnij. Jestem tylko po to, by wykonywać jego polecenia, więc skoro tak powiedział, to tak ma być. Chodź, bo nie mam całego dnia. – Odwróciła się i otworzyła szeroko drzwi. Postawa gosposi sprawiła, że Olivia zastygła w miejscu. – No, rusz się! – Warknęła, chcąc ją pospieszyć. Zaczęła również wymachiwać rękami. – W przeciwieństwie do ciebie, mam co robić. – Zrozumienie tej sytuacji, a dokładniej postępowania gosposi nie przychodziło łatwo. Olivia doszła do wniosku, że ma większe problemy, niż przejmowanie się humorami, starszej pani. – Nie każdy świeci tyłkiem, aby otrzymać to, co tylko chce – dodała, patrząc na nią z wyższością i wyszła na korytarz.
Najgorzej jest wtedy, gdy ktoś wymierzy nam policzek, kiedy nie spodziewamy się ataku. Przez co odbiera nam możliwość obrony. Tym razem atak był słowny, lecz także nieuzasadniony. Kiedy ojciec sprzedał ją tym ludziom ani przez moment przez jej głowę, nie przebiegła myśl, by odkupić jego dług swoim ciałem. Olivię, obrzydzało samo wyobrażenie, że mogłaby zostać zmuszona do zaspokojenia kogoś obcego. Nie zamierzała jednak tego tłumaczyć.
Kiedy obie panie szły korytarzem, trzymały od siebie dystans. W ogóle ze sobą nie rozmawiały. Nie było to nic dziwnego, po tym, co niedawno zaszło. Każdy kolejny krok, który zrobiła dziewczyna, zbliżał ją do Paulo, dlatego też stres coraz intensywniej paraliżował jej ciało. Nie posiadała informacji, z kim będzie siedziała przy stole. Odczucie stresu i strachu potęgował fakt, że w tej posiadłości była tą nową i liczyła się z tym, że kiedy wkroczy do jadali, wzrok wszystkich zebranych, skupi się na niej. Nie myliła się w żadnej kwestii, bo gdy tylko faktycznie postawiła stopę na podłodze nowo poznanego pomieszczenia, sprawiła, że całe zebrane towarzystwo, ucichło. Kilku mężczyzn po czasie, zaczęło gwizdać i rzucać w jej kierunku zbereźne teksty. Gdyby mogła, to uciekłaby stąd w popłochu, ale tak naprawdę nie wiedziała dokąd. Nie miała nikogo. Spuściła wzrok i starała się skupić na czymś zupełnie innym. Wyobrażała sobie, że znajduje się na odległej planecie, na której nikt nie wyrządzi jej żadnej krzywdy.
– Cisza! – Uniosła wzrok, kiedy usłyszała głos Paulo. Wstał od stołu i głośno wrzeszczał.
Olivia była pod wrażeniem, że jedna osoba i to w kilka sekund, potrafi zapanować nad takim tłumem. Zrobiła szybki rekonesans i wywnioskowała, że aktualnie przy stole, siedziało dwudziestu mężczyzn. Zrozumiała, że tylko strach, bądź szacunek mogą wywołać takie posłuszeństwo. – Podejdźcie – dodał, wykonując gest ręką w kierunku kobiet. – Matyldo odejdź, a ty Peter masz dwie minuty, by znaleźć sobie inne miejsce. Olivia, siadasz na jego miejscu. Obok mnie. – Bez chwili namysłu usiadła na wskazanym krześle, ale nie wiedziała jaką pozycję przyjąć, by niczego nie było widać. Naciągała tę sukienkę najbardziej, jak tylko mogła. Pomimo tego i tak czuła się niekomfortowo.
– Panowie, tak się składa, że Olivia do nas dołączy. – Po tym ogłoszeniu prawie wszyscy wybuchnęli, zanoszącym się śmiechem.
– A co będzie sprzątała nam auta? – Wtrącił jeden z zebranych.
– Jeśli chcesz, to zaraz po tobie mogą sprzątać, kiedy wpakuję ci kulkę w łeb. – Po słowach szefa, na oko dwudziestoparoletni chłopak, zaczął gdzieś błądzić wzrokiem i zamilkł. Reszta również nie odważyła się nic powiedzieć. Tak samo, jak Olivia się bali, ale na tę chwilę znajdowali się w innym położeniu. – Skoro łaskawie zamknęliście mordy, to jeszcze raz powiem, że ta oto dziewczyna, będzie z nami współpracowała. O szczegółach porozmawiamy, kiedy indziej. Najważniejsze, byście zakodowali w tych pustych głowach, że ona jest nietykalna. Jeśli się dowiem, że któryś z was czegoś próbował, to utnę ręce przy samej dupie. Możecie jeść. – Paulo kończąc swoją przemowę, usiadł z powrotem na krześle i jak gdyby nigdy nic, zaczął nakładać na talerz posiłek. Wyglądał na osobę, którą nigdy nic nie rusza. Dla innych takie okoliczności nie sprzyjają apetytowi. Olivia była jedyną osobą, która nie piła wódki. Bała się, że pod wpływem alkoholu ktoś może ją wykorzystać, a znajdowała się w takim miejscu, w którym wszystko było możliwe. Obserwując innych, spostrzegła, że dyskutują ze sobą, jakby byli jedną, wielką i kochającą się rodziną, a praca, którą wykonują, czymś normalnym.
– Nie zgodziłam się jeszcze. – Przełykając kawałek przyrządzonego mięsa, odważyła odezwać się do swojego oprawcy, Paulo.
– Niebawem zmienisz zdanie. – Niby to tylko uśmiech, ale na twarzy akurat tego mężczyzny, oznaczał tylko jedno. Kłopoty.
Po skończonym posiłku praktycznie wszyscy na polecenie szefa przenieśli się do innego pomieszczenia. Kiedy usiadła na fotelu, zwróciła się do szefa mafii z prośbą o powrót do pokoju, lecz on zdecydowanie podkreślił, iż jest to niemożliwe.
– Chłopcy, ostatnio dobiliśmy niezłego targu, dlatego też mam dla was niespodziankę. Nasza towarzyszka również z chęcią sobie popatrzy. – Zaśmiał się, a reszta wraz z nim. Wychodziło na to, że kobieta była jedyną osobą, która nie miała pojęcia, o jaką nagrodę chodzi. Paulo, odwrócił głowę ku kierowcy, który dostarczył Olivię. – Weź kilku chłopaków i przyprowadź te, które są w pokoju numer cztery i pięć. Łącznie cztery sztuki. – Wytypowany do tej roboty mężczyzna, wyszedł, zabierając ze sobą trzech innych. Nie minęło nawet pięć minut, kiedy wrócili. Każdy z nich przyprowadził jedną dziewczynę. Wyglądały może na dwadzieścia lat i słaniały się na nogach. Musiały być pod wpływem środków odurzających, ponieważ błądziły wzrokiem i miały spowolnione ruchy. Ich ciała zakrywały jedynie skrawki podartych ciuchów. Te, które były bardziej świadome, płakały i błagały, by nie wyrządzali im krzywdy. Olivia w mig zdała sobie sprawę z tego, co za chwile się wydarzy. Poczuła, jak w gardle staje jej wielka gula. Gdyby mogła, to rzuciłaby się im na ratunek, lecz nie miała żadnych szans.
– Bawcie się dobrze. Zasłużyliście. – Rozsiadł się wygodnie i upił łyk whisky. – Patrz i nawet nie waż się odwracać wzroku. To cię czeka, jeśli nie przyjmiesz mojej propozycji. – Olivia, siedząc kilka kroków od tych biednych dziewczyn, musiała oglądać, co to stado bydlaków z nimi robi. Po jej policzkach spływały łzy. Poczucie winy zaczęło zżerać ją od środka. Z drugiej strony wiedziała, że nic nie może zrobić. Sama była zbyt słaba. Nie pokonałaby tylu przeciwników. Dotarło do niej, że Paulo był gorszym skurwielem, niż sądziła. Mając odwagę na niego spojrzeć, zrozumiała, iż jego to musi nakręcać. Nikt o zdrowych zmysłach, nie siedziałby tak spokojnie, gdy obok niego, odbywa się coś tak strasznego. Łkała w ciszy, lecz w myślach wyobrażała sobie, jak każdą z tych bestii, rozszarpuje na kawałki. Zbiorowy gwałt był najstraszniejszą rzeczą, którą dotąd widziała. Pojęła, że musi zgodzić się na tę propozycję, bo inaczej spotka ją to samo.

CZYTASZ
W rękach szatana
Romance„W rękach szatana"- to książka, która całkowicie jest fikcją. W fabule, przewijają się brutalne sceny, dlatego też powieść przeznaczona jest jedynie dla dorosłych czytelników. Olivia jest młodą kobietą, która musiała uporać się ze stratą swojej uko...