Rozdział 33

261 13 12
                                    

– Kochanie, gdzie jesteś? – Paulo, poczuł dziwny niepokój, kiedy wszedł do środka. Powinien słyszeć, krzątającą się po domu Olivię, a jedynie, co docierało do jego uszu, to cisza. Odruchowo, chwycił za telefon i wykonał połączenie do Michaela, rozkazując mu, aby jak najszybciej znalazł się w posiadłości.

Nieobecność gosposi przed domem powinna być dla niego sygnałem, że coś jest nie tak, a on to zlekceważył. Co więcej, pozwolił Olivii, by jako pierwsza weszła do środka. Wyrzucał sobie, jak mógł być takim kretynem. Wyciągając broń, którą zawsze nosił za paskiem od spodni, zachowując wszelkie środki ostrożności, szedł przed siebie. Dochodząc do salonu i zauważając ciało Catherine, wiedział, że rozpoczyna się walka o życie. Docierając na pierwsze piętro, usłyszał jakiś ruch w pokoju, w którym zawsze sypiał, przebywając w tym domu. Naciskając powoli klamkę, zaczął otwierać drzwi. Cały czas, trzymał przed sobą broń, aby móc zareagować w każdej chwili.

– Nie skradaj się. Czekamy na ciebie. – Docierający do jego uszu głos Evansa, rozjaśnił wszystko. Paulo, nie miał wyboru i chcąc ocalić Olivię, musiał wejść do pokoju. Pierwsze, co ujrzał, to dziewczynę, siedzącą na krześle, do którego została przywiązana. Głowa kobiety, bezwładnie zwisała w dół, wskazując na brak przytomności.

– Kogo moje oczy widzą. – Paulo, nie chcąc zdradzić swojego przerażenia, musiał udawać twardego i zachowywać pozory. Choć widząc Olivię, przychodziło mu to z wielkim trudem. Wpatrywał się jej w klatkę piersiową i poczuł w pewnym sensie ulgę, kiedy dostrzegł, że się porusza. Żyła i to dawało mu nadzieję i siłę na walkę. – Czym zasłużyłem sobie na twoją wizytę?

– Jak zawsze ironiczny. Połóż broń na ziemi i kopnij ją w stronę Chrisa. – Skinieniem głowy, wskazał mężczyznę, do którego Paulo miał przekazać pistolet. Wykonał to polecenie bez najmniejszego oporu. Wiedział, jak to działa i musiał grać w ich grę. – Siadaj!

– Czego chcecie? – Zapytał zaraz po tym, kiedy usiadł na wskazanym przez Evansa miejscu. – Bo to, że przyszliście na pogawędkę, jakoś nie uwierzę.

– Chris, zwiąż go, a ty lepiej się nie ruszaj, bo ta dziunia, przypłaci za to życiem..

– Słyszysz przydupasie, wykonuj polecenie szefa. – Osiłek przywalił Paulowi w twarz, a ten nawet się nie bronił. Wiedział, że nie ma szans. Poza tym mieli Olivię i jakikolwiek ruch z jego strony mógł spowodować, że by ją zabili. – Tylko na tyle cię stać. – Drwiąc z Chrisa, próbował go bardziej sprowokować. Pragnął w ten sposób zyskać na czasie, aby Michael zdążył dotrzeć. I prawie, by mu się to udało, gdyby Evans nie przywołał Chrisa do porządku.

– Sprawdź, czy dobrze go unieruchomiłeś. Nie chcę niespodzianek.

– Aż tak się mnie boisz? Jestem sam, a was jest trzech.

– Jesteś głupcem, że dla jednej głupiej laski, zaryzykowałeś wszystko. – Podszedł do Olivii i unosząc jej głowę, spojrzał na nią. – Fakt, jest ładna, ale, żeby aż tak cię poniosło. – Zabierając dłoń, sprawił, że głowa dziewczyny, wróciła do tej samej pozycji.

– Jeśli ją skrzywdzisz, to przysięgam, że cię znajdę i zabiję.

– A skąd przekonanie, że wyjdziesz stąd żywy? Poza tym to ja decyduje, co się z nią stanie. – Wyciągnął broń i wymierzył nią w Olivię. Paulo, nie wytrzymał i zdradzając swój strach, zaczął się szarpać. Próbował się wydostać, lecz na nic się to zdało. Evans, bez najmniejszych skrupułów przeładował pistolet i strzelił dziewczynie w udo. Ból, który wywołał pocisk, sprawił, że kobieta odzyskała świadomość i zaczęła wyć i wydzierać się z przerażenia. Wzrokiem odszukała Paulo i spoglądając mu w oczy, błagała go, by zrobił wszystko, aby przeżyli.

– Wyjdziecie stąd żywi, jeśli twój zajebisty chłoptaś zrobi to, po co tu przyszedłem. – Zbliżył się do Olivii, próbując ją dotknąć, by tym samym, bardziej zobrazować Paulo do czego jest zdolny, jeśli nie będzie chciał z nim współpracować.

– Jesteś chorym skurwysynem! – Opluwając Evansa, sprowadziła na siebie serię ciosów.

– Jak myślisz, ile jeszcze ona wytrzyma? – Z głupim uśmiechem na twarzy, chwytając Olivię za włosy, skierował jej głowę w stronę Paulo. Chciał, aby mężczyzna przyjrzał się krwi spływającej po twarzy dziewczyny. Olivia była wyczerpana, ale jedynie o czym myślała to o dziecku.

– Mów czego chcesz i wypierdalaj! – Paulo, wrzeszczał z bezradności. Czuł, że jeszcze trochę i zacznie płakać, byleby tylko oszczędzić Olivię.

– Masz tydzień na wycofanie się z handlu kobietami. Skup się jak twój ojczulek tylko na kasynach i burdelach, bo inaczej znowu was znajdę, a wtedy, ona nie wyjdzie z tego żywa. Ten bachor również. – Informacja, o tym, że Evans wie o ciąży, sprawiła, że Paulo w tej chwili się poddał. Nie zamierzał ryzykować życia własnego dziecka.

– Zrobię co chcesz, ale skąd będę miał gwarancję, że po tym, dasz nam spokój.

– Lojalność, to coś, czego brakuje twoim ludziom. Jak sądzisz, skąd tyle wiem? Zacznij im więcej płacić, bo są przekupni. – Dźwięk wydobywający się z kieszeni Evansa, okazał się sygnałem do odwrotu. – Chris, Thomas, pokażcie mu gdzie jego miejsce. Macie pięć minut. Jeśli nie zdążycie, ruszam bez was. Do zobaczenia, piękna. – Zwrócił się do Olivii i na odchodne ponownie uderzył ją w twarz. Dziewczyna, nie miała już siły, by płakać.

Dosłownie w kilka sekund obaj mężczyźni, znaleźli się przy Paulo i zaczęli wymierzać mu ciosy z każdej strony. Mężczyzna, nie miał jak się bronić. Pozostało mu jedynie, przeczekać aż skończą i przetrwać. Nie spuszczał wzroku z Olivii, jakby cały czas sprawdzał, czy nadal żyje. Krew, która wydobywała się z poranionych ust i złamanego nosa, nie miała znaczenia. Jedyne, co dla niego się liczyło, to kobieta, która przez niego, walczyła o życie. Gdyby nie poszerzył swojej przestępczej działalności, ona nie musiałaby za to zapłacić.

– Kochanie, wytrzymaj. Musisz wytrzymać. Michael nas ocali. – Resztkami sił złożył to zdanie. Po czym stracił kontakt z rzeczywistością. 

P.S Książka jest zakończona, więc mogę wrzucać po 2 rozdziały dziennie. Chcecie?

W rękach szatanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz