Rozdział 20

1.3K 46 7
                                    

Ogarnęła ją taka wściekłość, że nie zamierzała mu ułatwiać i postanowiła pozostać w tym samym miejscu, którym była dotychczas. Nadal odczuwała paniczny strach, bo tak naprawdę skąd mogła wiedzieć, co dalej się wydarzy. Normalnie żyjący człowiek za nic w świecie, by nie zniósł tyle, co ona.

Siedząc praktycznie nieruchomo, usłyszała ruch w pokoju obok łazienki. Po chwili rozpoznała również głos Paulo, który nie potrzebował zbyt wiele czasu, aby dostać się do niej.

– Nic ci nie jest? – Mężczyzna znalazł się w kilka sekund przy Olivii. Dotykał jej głowy i wypatrywał, czy przypadkiem nie jest ranna. Zachowywał się irracjonalnie. Przynajmniej dziewczyna nie rozumiała, o co chodzi.

– Jak widać. Co ty wyprawiasz? Co tu się stało do cholery! – Wrzeszczała, próbując w ten sposób uwolnić nagromadzone emocje. Chciała dać mu do zrozumienia, że nie ma już siły.

– Musiałem cię uratować. Od samego początku wiedziałem, kto za tym stoi. Potrzebowałem tylko czasu, aby obmyślić plan. Musimy cię stąd wydostać. – Próbował podnieść Olivię, lecz ta stawiała lekki opór. Sama nie wiedziała dlaczego, ale być może było jej wszystko jedno. – Co się dzieje? Czemu nie chcesz iść?

– Nie rozumiem, po jaką cholerę mnie ratowałeś? Po tamtej nocy. – Wzięła głęboki wdech. – Poczułam się jak śmieć. – Poruszony przez Olivię temat sprawił, iż Paulo wyprosił swoich pracowników.

– Porozmawiamy o tym, kiedy będziemy w domu. Teraz musimy wyjść. – Chwycił Olivię za ramię i używając siły, sprawił, że wstała.

– Samuel jest lepszy od ciebie. Sprawił, że kilkukrotnie szczytowałam. – Pragnęła zagrać mu na nosie. Doprowadzić go do białej gorączki, by tym samym sprawdzić, czy faktycznie mu na niej zależało. Należało mu się za to, co jej zrobił. Paulo, momentalnie zamilkł, a jego twarz została ozdobiona w grymas mocnego wkurwienia. Od tej chwili nawet na nią nie spojrzał, a jedynie przekazał ją Peterowi, rozkazując mu natychmiastowe odwiezienie do posiadłości. Olivia na odchodne zdołała usłyszeć, że on sam ma coś do załatwienia.

– Przyjrzałaś się idiotko, co on dla ciebie zrobił? Widziałaś, ile ciał tu leży? – Peter, nie zważając na nic, popchnął Olivię w taki sposób, że zamiast wsiąść do samochodu, wpadła na tylne siedzenie. Mężczyzna aż kipiał ze złości.

– To bolało kretynie. Nie prosiłam się o to. – Gdy tylko się podniosła z kolan, Peter zaciskając z całych sił dłoń na brodzie dziewczyny, przycisnął jej głowę do oparcia fotela.

– Jeszcze słowo, a poharatam ci tę buźkę. Twoje łzy mnie nie ruszają. Jedź. – Puścił Olivię i zwrócił się do kierowcy. Usiadł naprzeciwko dziewczyny i mierzył ją zabójczym wzrokiem.

– Mógł mnie tam zostawić. – Chcąc poznać kolejny rąbek tajemnicy, po ochłonięciu, zdecydowała się na kontynuowanie rozmowy.

– Widocznie nie mógł, ale mam nadzieję, że zmądrzeje i odda cię do burdelu. Zwłaszcza po tym, co powiedziałaś. Jesteś skończona. – Tak naprawdę dopiero teraz zdała sobie sprawę z powagi słów, których wtedy użyła. Wcześniej nie myślała racjonalnie. Paulo, nie był zwyczajnym mężczyzną. Mógł zrobić z nią, co tylko by chciał. Tym bardziej że żył w przekonaniu, iż spała z kimś innym.

– Powiedz, o co tu chodzi? Dlaczego Paulowi tak zależy na mojej osobie? Wiem, że Caroline była siostrą Rafaela, a także, że Paulo od samego początku wiedział, iż mój ojciec nie da rady zwrócić zaciągniętego długu. Już wtedy wiedział jaką zapłatę sobie zażąda i to jest chore. – Peter nie był odpowiednim adresatem tych słów, ale wyrzucając z siebie to wszystko, Olivia poczuła w jakimś stopniu lekkość na sercu.

– Początkowo tak właśnie było. Zamierzał cię wykorzystać do pracy, by werbować jak najwięcej dziewczyn. Jednak, kiedy zamieszałaś w tym domu, coś się zmieniło. Paulo, się zmienił, a ty jesteś zapatrzoną w siebie idiotką. – Ostatnie słowo powiedział nieco głośniej, aby podkreślić swoje zdanie na temat dziewczyny.

– Ja? To wy myślicie, że możecie porywać i sprzedawać ludzi. Jesteście bezdusznymi bydlakami! – Bezsilność kobiety sięgała zenitu. Miała ochotę bić, gryźć, kopać i płakać jednocześnie.

– Lepiej zamilcz, bo cię zabiję. – Obserwowała zaciskającą się dłoń Petera i doszła do wniosku, że przestanie się odzywać, by nie spełnił swojej obietnicy.

Droga do posiadłości Paulo minęła w miarę szybko. Ze względu na późną porę Olivia po odprowadzeniu przez Petera do pokoju, przebrała się w czyste ciuchy i położyła spać. Dzisiejsze wydarzenia sprawiły, że nie miała na nic siły. Przestała również odczuwać głód. Marzyła jedynie o tym, by zasnąć i nigdy więcej się nie obudzić.

***

Otwierając powieki praktycznie od razu, zauważyła Paulo siedzącego w kącie na znajdującym się w pokoju fotelu. Nie odezwała się do niego słowem, bo nie wiedziała, jak on zareaguje. Gdy mężczyzna zorientował się, że Olivia już nie śpi, podszedł bliżej.

– Jutro wrócisz do domu. – Oznajmił tę krótką informację i wyszedł. Dziewczyna była w takim szoku, że nie wiedziała, co się dzieje. Spodziewała się najgorszego. Sądziła, że Paulo faktycznie odda ją do domu publicznego, a on jak gdyby nigdy nic, zwrócił jej upragnioną wolność. Radość kobiety sięgała zenitu. Automatycznie odzyskała siły. Ogromnie cieszyła się, że wróci do swojego rodzinnego domu. Tylko że po chwili do jej umysłu, wkradła się myśl, czy to nie jest jakiś podstęp? 

Wrzuciłam, aż tyle rozdziałów, aby zobaczyć, jak będzie wam się czytało :) Doszłam do wniosku, że jeśli będzie zainteresowanie tą powieścią, wrzucę całą, a jeśli nie, zniknie. Zatem, czytajcie i koniecznie dajcie znać :) 

W rękach szatanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz