Rozdział 32

888 29 7
                                    

- Musisz wyznać jej prawdę. Inaczej cię znienaw....

- Jaką prawdę? - Obaj mężczyźni spojrzeli w kierunku Olivii, która nagle pojawiła się w drzwiach.

- To ja już pójdę. - Michael, zwrócił się do Paulo i wyszedł. Na odchodne poklepał szefa po ramieniu.

- Kochanie, o co chodzi? - Kiedy chwila dezorientacji minęła, dziewczyna podeszła do swojego narzeczonego i zadając mu to pytanie, założyła, że uzyska szczerą odpowiedź.

- Obiecaj, że nie będziesz się wściekała? - W pewnym sensie, uciekając przed spojrzeniem Olivii, odwrócił się do niej plecami i przeszedł kilka kroków do przodu, aby usiąść na kanapie. Zachowywał się co najmniej dziwnie. Jakby próbował grać na zwłokę.

- Z reguły jak ktoś tak mówi, to istnieje powód do złości. Poza tym, po rozmowie z Michaelem jesteś jakiś inny. Wydaję mi się, że coś ukrywasz. - Nie zamierzała biernie się przyglądać temu, co się dzieje, dlatego też podążyła za Paulo.

- Coś mi się wydaje, że ktoś szuka pretekstu do sprzeczki. - Uśmiechnął się, upijając łyk przygotowanego przez siebie drinka.

- A ja myślę, że ściemniasz. Lepiej dla ciebie, gdy wyjdzie to teraz. - Olivia, zabierając mężczyźnie szklankę z dłoni, odstawiła ją na stojący przy kanapie, stolik, a następnie usiadła na niego okrakiem, opierając się kolanami na miękkiej powierzchni.

- Dobra, ogłaszam kapitulację. Zacząłem organizować nam ślub, który odbędzie się za równe trzynaście dni, jedenaście godzin i pięćdziesiąt dziewięć minut. - Będąc dumnym z siebie, wyszczerzył te swoje idealne, białe uzębienie. - Nie zabijesz mnie? - Wpatrywał się w Olivię w taki sposób, jakby faktycznie kiedyś kogoś ukatrupiła. Wiedziała, że sobie z nią pogrywa, ale postanowiła puścić mu to płazem.

- I o to miałam się wściekać? - westchnęła znudzona. - Sam mówiłeś, że im szybciej, tym dla nas lepiej, więc grzecznie się słucham. Nie wiem, o co wam chodzi. Michael brzmiał tak poważnie, jakby miał na myśli coś znacznie gorszego. - Przymrużyła oczy i ani na sekundę, nie pozwoliła, by Paulo uciekł gdzieś wzrokiem. Próbowała wyczytać z jego zachowania, a także mimiki twarzy, czy faktycznie jest z nią szczery. - No nic, nieważne. Czekam na ciebie w aucie. - Wzruszyła ramionami i dając Paulowi subtelnego całusa w usta, podniosła się na równe nogi. - Domyślam się, że zabieramy ze sobą kierowcę. - Skwitowała, wskazując na szklankę z alkoholem.

- Tak, dokładnie, ale tylko jego.

- Zepsułeś cały nastrój. Choć muszę przyznać, że jedną osobę jakoś przeżyję. - Machnęła ręką i opuściła biuro Paulo.

Mężczyzna dopiero po wyjściu Olivii mógł odetchnąć z ulgą. Jedna, malutka chwila dzieliła kobietę od tego, by dowiedziała się czegoś, co by złamało jej serce i w jakimś stopniu odebrało wolę walki, a na to nie mógł sobie pozwolić. Musiał dołożyć wszelkich starań, aby poznała ją dopiero wtedy, kiedy nie będzie innego wyjścia.

- Widzisz, jak szybko się uwinąłem? - Zapytał zaraz po tym, kiedy wsiadł do samochodu i usadowił się bardzo blisko Olivii.

- Mam cię pochwalić? - Próbowali zachować powagę, lecz im się to nie udało. Zerkając na siebie, zaczęli się tak głośno śmiać, że aż kierowca spojrzał w ich stronę. - No to gdzie jedziemy? - Wskoczyła mężczyźnie na kolana i podskakując niczym dziecko, chciała poznać plany ukochanego.

- Od razu wszystko chcesz wiedzieć, jakbyś nie mogła poczekać. - Przygryzł swoją dolną wargę, a następnie wbił się w usta dziewczyny. Jego dłonie powędrowały pod sukienkę Olivii i zatrzymały się dopiero na pośladkach.

W rękach szatanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz