Rozdział 51

425 21 0
                                    

– Olivio, skarbie, wszystko będzie dobrze. – Paulo, nie przestawał głaskać twarzy swojej żony. Trzymając jej głowę na swoich kolanach, wpatrywał się w nią z taką miłością i czułością, którą nie każdy mógłby pojąć swoim rozumem. Zwłaszcza ludzie, którymi kiedyś się otaczał. Jakakolwiek krzywda, której doświadczyła, wywoływała w nim, niewyobrażalny ból. Z całych sił, za każdym razem, starał się, przejąć na siebie wszelkie zło, aby tylko ochronić członków swojej rodziny.

Olivia, powoli odzyskiwała świadomość. Przymykając i otwierając powieki, próbowała zaradzić, rozmazującym się w dalszym ciągu obrazom. Minęło kilka chwil, zanim tak naprawdę do siebie doszła. Podnosząc się, spostrzegła, iż nigdzie nie było przyjaciela męża. Wcześniej, nie zwróciła na to uwagi.

– Gdzie Michael? – W takiej sytuacji, zniknięcie kogokolwiek, wpływało źle na jej samopoczucie. Automatycznie, odczuwała niepokój, a jej organizm przyjmował manewr obronny.

– Poprosiłem go, aby wyszedł, dając nam odrobinę prywatności. Poza tym na zewnątrz są jego ludzie, którzy będą nas ochraniać. Musiał im dać wytyczne. Może odpoczniesz? Zanieść cię na górę? – Troska w głosie Paulo, działała na kobietę kojąco. Przy nim, czuła się bezpieczna, ale zdawała sobie sprawę, że może być tak, iż nie zawsze tak będzie. Zbyt dużo, widziała w swoim życiu, aby być pewną na sto procent.

– Dobrze wiesz, że dziś nie zmrużę oka. Poza tym Lilka niebawem się obudzi. – Ukrywając twarz w dłoniach, starała się powstrzymać, napływające do oczu łzy.

– Olivio, spójrz na mnie. – Mężczyzna, klękając przed swoją żoną, ujmując delikatnie jej podbródek, sprawił, że spełniła jego prośbę. – Uwierz, że was ochronię. Choćbym sam miał zginąć.

– Ani przez chwilę w ciebie nie zwątpiłam, ale wiemy z kim się mierzymy, a co gorsza, nie znamy jego planów. Poza tym jesteś w błędzie, jeśli myślisz, że pozwoliłabym ci umrzeć. Paulo, jesteśmy rodziną. Oddam za was życie, jeśli będę musiała. – Ułożyła dłonie na barkach mężczyzny i przyciągając go do siebie, złożyła na jego ustach namiętny i przepełniony miłością, pocałunek.

– Wiem, jak to zabrzmi, ale gdy byłem sam, wszystko było prostsze. Nie narażałem nikogo poza sobą, więc zawsze we wszystko, wchodziłem bez najmniejszej obawy. Moje życie nic nie jest warte. Ojciec często mi to powtarzał. – Słowa, wypowiedziane przez Paula, zabolały Olivię, ale tylko i wyłącznie dlatego, że cierpiała z powodu niesprawiedliwości, której doświadczył jej mąż. Była przekonana, że gdyby miał inne dzieciństwo, byłby całkiem innym człowiekiem, kiedy dorósł.

– Dla mnie i dla dzieci jesteś najważniejszą osobą na świecie. Kochamy cię bezwarunkowo. Zapamiętaj to. – Kobieta, wstała i zagarnęła męża w swoje objęcia, a ten bez najmniejszego sprzeciwu, przyłożył głowę do jej brzucha. Trwali tak tylko przez kilka sekund, ale ta krótka chwila, dała im bardzo dużo. – Opowiedz mi o szczegółach tego, co czeka nas w najbliższych dniach. – Głaskając włosy Paulo, wyczekiwała odpowiedzi.

– Zatem... – Paulo, wyswobodził się z uścisku i wstał z kolan. Poprosił żonę, aby usiadła obok niego. – Jutro, to znaczy już dziś, wyjedziemy do Francji, ale to już wiesz. Ściągniemy tam twojego ojca, dlatego że będę, jak wiesz, pomagał Michaelowi w interesach.

– A ja mam siedzieć w domu, wieść życie, jakby nigdy nic i czekać na rozwój wydarzeń? – Olivii, nie podobały się plany męża. Wiedziała, że bezczynność doprowadzi ją do szaleństwa. W dodatku ta obawa o jego życie, nie polepszałaby niczego.

– Olivio, musisz pozwolić mi działać. Muszę dopaść go, zanim on dopadanie nas. Zrozum to. Choć raz się nie sprzeciwiaj.

– Możemy coś wyjaśnić? – Kobieta, w jakimś stopniu, bała się poruszyć ten temat. Biła się z myślami, ale w głębi siebie czuła, że musi to zrobić, aby wiedzieć na czym stoi.

– Oczywiście. – Paulo, ujął Olivię za dłoń, wpatrując się w jej oczy, oczekiwał zapowiedzianego wcześniej pytania.

– Wiem, że ty i Michael jesteście teraz wspólnikami i że musisz wrócić do gry, aby dopaść Matthew, ale dobrze rozumiem, że to tylko dlatego, aby nas ochronić? Kiedy ta sprawa się zakończy, wrócimy do naszego dawnego życia? Proszę, powiedz, że ten świat, nie wciągnie cię na nowo? Chyba, że zacząłeś za nim tęsknić? Paulo, muszę znać prawdę. – Jeszcze wiele słów, cisnęło się na usta dziewczyny, ale doszła to wniosku, iż te kilka pytań wystarczy, aby wiedzieć dokąd zmierza jej mąż, a dokładniej jakie ma plany na ich dalszą, wspólną przyszłość.

– Robię to tylko, dlatego, aby was chronić. Już dawno z tym skończyłem. – Paulo, w dużym stopniu, mówił prawdę, ale z trudem tłamsił adrenalinę, którą odczuł, przekraczając próg swojego dawnego domu. Zdał sobie sprawę z tego, iż kochał swoje aktualne, spokojne życie, ale łapał się na tym, że brakowało mu rozlewu krwi. – Zobaczysz, że go dopadnę i wtedy nasze życie wróci do normy. – Paulo, wiedział, że tak powinien uczynić, dlatego z całych sił, walczył z tym, co aktualnie odczuwał.

– Oby tak właśnie było. – Wpatrując się w męża, starała się z całych sił, odczytać jego emocje, ale Paulo, posiadał zdolność ich ukrywania. Jeśli nie chciał czegoś uzewnętrznić, to żadna siła, nie była w stanie go do tego przekonać. W głębi siebie zawsze obawiała się, że będzie chciał wrócić do przestępstw, ale odganiała od siebie te myśli. Nie chciała psuć życia poprzez rzeczy, które się nie wydarzyły i nie miała też pewności, czy kiedykolwiek dojdą do skutku. Jednak teraz mogło to okazać się realne i ta myśl całkowicie ją przerażała. Z drugiej jednak strony sytuacja była wyjątkowa i ona o tym wiedziała. Olivia chciała coś jeszcze powiedzieć, ale w tym samym czasie, Michael wrócił do środka. – Pójdę nakarmić Lilii, a wy sobie pogadajcie. – Zabrała z lodówki, odciągnięte wcześniej mleko i bez słowa zniknęła. Idąc na górę, usłyszała może i krótki dialog, ale wiedziała, że może on oznaczać wszystko. Kobieta musiała pobyć sama ze sobą, aby poukładać sobie w głowie, to co ich czeka.

W rękach szatanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz