Rozdział 18

543 24 0
                                    

Miała nadzieję, że już nigdy nie zobaczy Rafaela, lecz to właśnie on zjawił się po telefonie wykonanym przez Samuela. Olivii ciężko było na niego spojrzeć, ponieważ momentalnie przed jej oczyma pojawiał się ten złowieszczy, przebiegły uśmiech.

– Jest szef pewny, że mam zabrać ją na górę? – Spoglądał na nią w pogardliwy sposób. Nie rozumiała tego, dlatego że poza tą podróżą, nie miała z nim do czynienia, ani nie dokonała czegokolwiek, co tłumaczyłoby takie zachowanie.

– Tak. Nie będzie sprawiała problemów. Nie jest głupia. – Samuel odszedł, a Rafael zaczął rozwiązywać sznur, którym unieruchomione były ręce i nogi dziewczyny.

– Gdyby to ode mnie zależało, to byś tu siedziała nawet miesiąc. – Szarpał liną, powodując, że miejscami wrzynała się w skórę Olivii.

– Dlaczego mnie tak nienawidzisz? Co ja ci takiego zrobiłam? – Odetchnęła z ulgą, kiedy całkowicie została uwolniona. Odruchowo chciała wstać, ale gdy tylko próbowała to uczynić, kręciło się jej w głowie.

– Nienawidzę wszystkich tych, na których zależy Paulo. Nienawidzę tego skurwysyna za to, co zrobił mojej siostrze. Caroline nie zasłużyła na śmierć. Wstawaj! Nie zamierzam spędzać tu całego dnia. – Chwycił kobietę pod pachę i szarpnął do góry, zmuszając ją tym samym do wstania.

– Nic z tego nie rozumiem, przecież nie wybrałam sobie takiego życia. – Wraz z kolejnym krokiem odzyskiwała poczucie stabilności. – Caroline, ta sama Caroline była twoją siostrą? Co tu się u diabła dzieje? Myślisz, że Paulo mnie obchodzi? Jest skończonym dupkiem. Wolałabym spędzić resztę życia w tej piwnicy, aniżeli z nim.

– Nie masz wyboru. On już dawno obmyślił twoją przyszłość. Wtedy, kiedy twój ojciec zaciągnął u niego dług, Paulo prześwietlając wasze życie, wiedział, iż nie da rady go oddać. Ubzdurał sobie ciebie. Tak to rozegrał, że Frank nie miał najmniejszego wyboru. Dlaczego? Musisz go o to zapytać. Szybciej! – Warknął i popchnął Olivię do przodu.

– Ale jak to? Jak to możliwe? – Olivia nie wiedziała, co się dzieje. Nie sądziła, że Paulo od dawna sobie to wszystko zaplanował. – Postanowił, że będzie mnie miał i tyle? Tak nie można. – Przystanęła na chwilę, opierając się dłonią o ścianę. – Nie jestem jakąś rzeczą! To popieprzone. – Nie zważając na nic, uklęknęła i zalała się łzami. Miała serdecznie dość Paulo i całego syfu, który ciągnął się wraz z nim. Ojciec dziewczyny popełnił błąd, zaciągając pożyczę u szefa mafii, lecz ten od samego początku wiedział, iż Frank nie da rady spłacić długu i wymyślił sobie sposób zapłaty.

– Żałuję, że moja siostra nie dała rady go zabić. Początkowo sam chciałem to zrobić, ale wtedy pojawiłaś się ty. Widziałem, jak mu na tobie zależy, więc postanowiliśmy odebrać mu coś, na co żaden szef mafii nie może sobie pozwolić. Wpływy, pieniądze. Zrobię wszystko, by go zniszczyć. Zapłaci za śmierć Caroline. Podnieś się. – Nie miała siły, lecz uczyniła to, o czym mówił. Bała się, że to ona stanie się również adresatem wściekłości Rafaela.

– Caroline również pracowała dla Samuela? – Pragnęła wykorzystać to, że Rafael mówił o tak wielu istotnych kwestiach. Dzięki temu mogła się dowiedzieć znacznie więcej. Do tej pory sądziła, że Frank ją sprzedał, a tak naprawdę to Paulo nie pozostawił mu żadnego wyboru.

– Jeśli musisz wiedzieć, to nie. Caroline zbłądziła. Wpadła w długi i w ten sposób chciała odbić się od dna. Gdybym wiedział, to... – Mężczyzna zamilkł na chwilę. – Dobra, koniec tych zwierzeń. I tak ci za dużo powiedziałem. Skręć w prawo. – Bez sprzeciwu wykonała polecenie Rafaela. – Stań tu. – Wskazującym palcem wskazał dokładne miejsce, a sam wyciągając klucz z kieszeni, otworzył najbliżej znajdujące się drzwi. – Właź do środka. Niebawem przyjdzie sprzątaczka i przyniesie wszystko, co potrzebujesz. – Olivia nie zdążyła się obrócić, a drzwi zostały ponownie zamknięte. Kiedy pozostała sama, pozwoliła sobie na głębsze emocje. Usiadła na łóżku i ukrywając twarz w dłoniach, rozpłakała się niczym dziecko.

Gdyby nie to porwanie nadal żyłaby w przekonaniu, że jej własny ojciec potraktował ją niczym towar, a on tak naprawdę został postawiony pod ścianą. Owszem popełnił jeden z najgorszych błędów, lecz Olivia teraz zupełnie inaczej na niego patrzyła. Żal dziewczyny trochę się zmniejszył, ponieważ jedyną złą osobą, okazał się Paulo. Frank się pogubił i potrzebował pomocy, a jedyne co otrzymał to to, iż jego słabość została przebiegle wykorzystana.

Dopiero teraz, kiedy odrobinę się uspokoiła, była w stanie rozejrzeć się po pokoju, do którego została przyprowadzona. Tak naprawdę mało co różnił się od tego, w którym mieszkała, przebywając w domu Silvano. Zarówno Samuel, jak i Paulo nie narzekali na brak pieniędzy. Było to widoczne gołym okiem. Wszystko błyszczało i na bank nie było tanie. Tylko że każdy z nich miał mroczną duszę. Olivia modliła się w duchu, by los się do niej uśmiechnął i zwrócił wolność, której tak bardzo pragnęła. Miała dość, że ciągle jest gdzieś zamykana i pozbawiona możliwości decydowania o sobie. Ułożyła się na łóżku, aby choć na chwilę zasnąć. Kładąc się, czuła ból w niektórych mięśniach. Wiedziała, iż był to skutek przebywania w jednej pozycji przez dłuższy czas. Zerkając na swoje nadgarstki, spostrzegła w miarę wyraźne otarcia. W kilka sekund ogarnęła ją wściekłość. Z całych sił zacisnęła powieki, ponieważ miała dość swojej słabości i tego ciągłego płaczu. Tylko nie zdawała sobie sprawy, że okazała się dużo silniejsza, niż niejedna kobieta, która miała do czynienia z ciemną stroną tego świata. 

W rękach szatanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz