Rozdział 21

1.3K 44 10
                                    

P.S Postanowiłam zrobić wam niespodziankę i wrzucić jeszcze jeden rozdział :) Pamiętajcie, że bez czytelników, pisanie książek nie ma sensu, więc dajcie o sobie znać :) 

Po dłuższej euforii odważyła się zajrzeć do biura Paulo. Musiała się upewnić, czy mówił poważnie, a także spróbować wyczuć ewentualny fałsz ze strony mężczyzny. Przebywając u Samuela, dowiedziała się wystarczająco, by wiedzieć, że Silvano ciągle mija się z prawdą. W sumie przy takiej branży to nic nowego. Sęk w tym, że po wspólnie spędzonej nocy, Olivia miała nadzieję na coś innego. Przez ten czas, kiedy tkwiła w ramionach Paulo, czuła tę dobroć, której nie okazywał na co dzień. Zastukała kilkukrotnie, ale nie usłyszała zgody na wejście. Ryzykując, postanowiła chwycić na klamkę i spróbować otworzyć drzwi, aby zobaczyć, czy w ogóle ktoś znajduje się w biurze. Starała się po cichu wchodzić do pomieszczenia, by nikt z pracowników Paulo jej nie nakrył. Zdębiała, kiedy znalazła się w środku. Dostrzegła Paulo, śpiącego na biurku i trzymającego w dłoni do połowy pustą butelkę whisky.

– Idioto, obudź się! – Podeszła do mężczyzny i zaczęła nim potrząsać. Przyszła do niego, by dowiedzieć się całej prawdy, a on jak zwykle wszystko, musiał zepsuć. Szarpała go z całych sił, aby uzyskać jakikolwiek rezultat. Nie wiedziała, ile wypił, ale patrząc na jego stan, doszła do wniosku, że musiał w siebie wlać sporo alkoholu. Nie rozumiała jego zachowania. Tak nie postępował człowiek, który miał wszystkich i wszystko w dupie. Powinien skakać z radości, wiedząc, że w dniu jutrzejszym dziewczyna opuści dom, a on zalał się w trupa i to przed południem. Po kilku minutach zamierzała odejść zrezygnowana, lecz wtedy opuszczając na podłogę butelkę, chwycił Olivię za dłoń.

– Zabiłeeeem dla ciebie tylu ludddzzzi, a ty pieprzyłaś się z tym śmieciiieeem. Zejdź mi z oczzzu, bo inaaaczej do niego dołączyszzz. – W tych dwóch zdaniach było więcej wściekłości, niż we wszystkich innych, które dotychczas wypowiedział Paulo. Zasnął zaraz po tym. Olivia, przestraszona wybiegła z biura i próbując się uspokoić, oparła się o drzwi wejściowe. Dotarło do niej, że jest powodem upadku mężczyzny, a dokładniej to, co powiedziała, by mu dopiec. Po porwaniu i tym, co się dowiedziała, chciała się na nim zemścić. Choć nie miała pewności, czy jemu w ogóle na niej zależy. Ten świat, w który została wciągnięta, sprawił, że sama zaczynała podążać mroczną drogą.

– Co ty tu robisz? – Olivia wzdrygnęła się słysząc Petera. Automatycznie wpadła w panikę, bo ten mężczyzna nigdy za nią nie przepadał, a po tych wydarzeniach jego niechęć bardziej się nasiliła. Podszedł do dziewczyny na tyle blisko, że czuła się skrępowana i przerażona.

– Chciałam się go o coś zapytać. – Nie miała pewności, jaka odpowiedź okaże się według niego tą odpowiednią i dzięki temu da jej spokój.

– Nie sądzisz, że już za dużo namieszałaś? Przez ciebie muszę postawić go na nogi. Jest tak samo, jak za czasów Caroline. Kurwa, nawet nie wiesz, co żeś narobiła. – Mężczyzna z całych sił, uderzył pięścią w drzwi. Tuż obok głowy dziewczyny. Po czym odwrócił się i zrobił kilka kroków w tył.

– Ja chciałam tylko poznać prawdę. Chciałam wiedzieć... – Peter nie pozwolił Olivii dokończyć zdania, a zamiast tego ponownie się do niej zbliżył i mocno zacisnął swoją dłoń na ramieniu dziewczyny.

– Chcesz poznać prawdę? Chcesz wiedzieć, kim jest Paulo? – Mrok, który dostrzegała w oczach tego faceta, był nie do wytrzymania, dlatego też czym prędzej odwróciła wzrok.

– Tak...– Ciekawość zwyciężyła nad rozsądkiem i dziewczyna bez namysłu się zgodziła.

– Zatem chodź. – Peter był jeszcze większą zagadką niż Paulo. W jednej chwili ją nienawidził, a w drugiej zamierzał wyznać prawdę. Umysł dziewczyny w najmniejszym stopniu tego nie ogarniał. Olivia, podążając za Peterem, zrozumiała, że nigdy nie była w tej części domu, ponieważ to właśnie w niej, mieszkali pracownicy, którym ufał Paulo. Nie miała tu po prostu wstępu, a i też sama nie chciała zapuszczać się w te rejony. Dla własnego bezpieczeństwa wolała trzymać się z daleka. – Jesteśmy. Wchodź. – Otworzył przed dziewczyną drzwi i rozkazał, by weszła.

– Domniemam, że to twój pokój. Dlaczego akurat tu? – Rozejrzała się dookoła i wybrała miejsce, by móc usiąść.

– Tutaj nikt nie będzie przeszkadzał. – Mężczyzna usiadł na skraju łóżka, aby znaleźć się naprzeciwko dziewczyny. – Zatem, co chciałabyś wiedzieć? – Olivia, nie rozumiała tej zmiany w zachowaniu Petera i coraz bardziej zaczynała się obawiać i wyrzucać sobie lekkomyślność decyzji. Z drugiej strony, Paulo zabronił jej dotykać, lecz nie wiedziała, czy ta zasada nadal obowiązywała.

– Nazywając rzeczy po imieniu, chciałabym wiedzieć, dlaczego Paulo mnie porwał? – Zadając pierwsze pytanie, chciała na chwilę zagłuszyć swoje obawy.

– Wiesz. Chciał, abyś werbowała kobiety na handel. – Peter, podniósł się z łóżka i podszedł do biurka, na którym stał alkohol. Wymachując w kierunku Olivii pełną butelką trunku, zapytał, czy także chciałaby się napić. Dziewczyna, chcąc pozostać w pełni świadoma, od razu odmówiła. Kiedy mężczyzna, napełnił jedną szklankę praktycznie po same brzegi, wrócił na swoje miejsce. Sącząc alkohol, wpatrywał się w Olivię inaczej niż zwykle. Zawsze w jego oczach można było dostrzec wkurwienie, a teraz wydawało się jej, że spogląda na nią jak na jakąś zdobycz, której niebawem skosztuje. Zupełnie jak Samuel.

– Czy to prawda, że od samego początku wiedział, że będę zapłatą za dług? – W głębi siebie pragnęła, by okazało się to nieprawdą.

– Pożyczając kasę Frankowi nie wiedział, że jej nie odda, lecz później, kiedy prześwietlił waszą rodzinę, było mu to na rękę. Upatrzył sobie ciebie. Początkowo miałaś dla niego pracować, ale później idiota się zakochał i sam nie wie dlaczego. Osobiście nie popełniłbym tego błędu. Zwłaszcza dla ciebie. – Mężczyzna zaśmiał się w głos, drwiąc z Olivii. – Dobrze, że ogarnął, iż nie jesteś niczego warta. Szkoda jedynie, że nie pozwala cię zabić.

– Masz jakieś rozdwojenie jaźni. Sam mnie tu ściągnąłeś. – Dziewczyna wstała i chciała wyjść, lecz Peter jej to uniemożliwił.

– Nie tak prędko laluniu. Teraz zapłata za informację.

– Nie powiedziałeś mi niczego, czego bym nie wiedziała. Puszczaj mnie, dupku! – Kobieta szarpała się, by wyswobodzić swoją rękę, ale oczywiście nie miała na tyle siły. Peter był dosyć postawnym mężczyzną.

– Odejdziesz, kiedy powiem, że możesz. Najpierw odbiorę swoją zapłatę. – Oblizał usta na oczach dziewczyny i tym samym dał do zrozumienia, co miał na myśli. Olivia krzyczała, a wręcz wrzeszczała z całych się. Próbowała jeszcze mocniej się wyrywać. Na nic się to zdało, ponieważ Peter wymierzył jej solidny cios w twarz. Sprawił, iż upadła na ziemię. Chwytając ją za włosy, ciągnął po podłodze, kierując się w stronę łóżka. Olivia, pomimo odczuwającego bólu próbowała się bronić. Zapierać nogami, ale była zbyt słaba. – Pieprzyłaś się z Paulo i Samuelem, więc ze mną też możesz. – Mężczyzna, chwycił dziewczynę w pasie i jednym ruchem, rzucił na łóżko. – No to się zabawimy. – Wymachiwanie rękami i nogami przez Olivię nie przynosiło żadnych rezultatów. Peter, bez najmniejszego problemu ściągał z niej ubrania i chcąc jeszcze bardziej uzyskać kontrole nad jej ciałem, ponownie z całych sił uderzył ją w twarz. Sprawił, że Olivia zalała się krwią i nie miała siły ruszyć nawet ręką. Była świadoma tego, co się dzieje, lecz nie mogła się bronić. Czuła, kiedy pozbywał się jej bielizny. Łzy samoistnie spływały po policzkach dziewczyny. Co jakiś czas z jej ust wydobywały się ciche słowa, z prośbą, by ten zwyrodnialec zaprzestał ją krzywdzić, ale on nie słuchał. Rozszerzył uda kobiety i bez oporów w nią wszedł. Olivia czuła, jak jej ciało porusza się w górę i dół. Pragnęła, aby to jak najszybciej się skończyło. Chciała umrzeć. Bywały momenty, że traciła przytomność. Kiedy odwrócił ją na brzuch, wiedziała, co się stanie. Peter był psychopatą. Gorszym niż Paulo. – Nie wyrywaj się, to nie będzie aż tak bolało. – W okolicach odbytu poczuła coś zimnego, a to, co stało się później, przysporzyło jej tyle bólu, że zemdlała. 

W rękach szatanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz