– Jeszcze raz, ponownie wytłumacz, jak chcesz to zrobić? Dobrze wiesz, że Olivia nie da ot, tak, wywieźć się, za granice! Mam ją siłą zaciągnąć do tego samolotu? – Od wyjścia ze szpitala, dziewczyna praktycznie nie opuszczała Paula na krok, dlatego też mężczyźni, wykorzystując czas, kiedy kobieta pojechała do lekarza, postanowili omówić cały plan ataku na Evansa.
– Jeśli będziesz musiał. – Paulo, odpowiedział w taki sposób, jakby dla niego to było pewne, że dziewczyna, nie podda się tak łatwo. – Z pewnością sobie poradzisz. Musisz. – Zmęczenie coraz bardziej dawało się we znaki mężczyźnie. Mało sypiał, planując wszystko, szczegół po szczególe. Plusem było to, że znajdował się na lepszej pozycji, niż przed wyjazdem do domu nad morzem. Pozyskał większą liczbę sojuszników. Coraz więcej osób miało dość poczynań podstarzałego psychopaty, jakim był Evans.
– Chociaż przez chwilę to sobie wyobraź. Jak myślisz, ujdzie mi to płazem? Na lotnisku aż roi się od glin i ochroniarzy. Wybacz, ale coś mi się wydaje, że zemsta przysłania ci oczy. Jeszcze niedawno chciałeś się poddać. – Michael, nie ukrywał swojego wzburzenia, dlatego też z całej siły, przywalił o blat biurka.
– Wyluzuj. Pokazywanie agresji nic nie da. Owszem, chciałem, ale Olivia, uświadomiła mi, że to będzie najprostsza droga. Pomyśl, czy ktoś taki, jak Evans, odpuści po jednym żądaniu? – Paulo, odczekał chwilę i dalej kontynuował wypowiedź. – Wiesz, że nie, więc nie możemy schować głowy w piasek. – Chwycił za swój ulubiony trunek i napełnił dwie, kryształowe szklanki.
– Dobra, coś wymyślę, ale nie myśl sobie, że gdy coś ci się stanie, będę ją niańczył.
– Zarówno ty, jak i ja wiemy, że byś nie wytrzymał. Prędzej, skoczyłbyś z mostu. - Obaj mężczyźni, zaśmiali się w głos.
– Wiesz, że on też musi coś planować? Tydzień już dawno minął. – Michael mógł mieć sporo racji w swoich rozważaniach, ale żaden z nich tak naprawdę, nie mógł mieć pewności.
– Istnieje taka możliwość, lecz mam nadzieję, że my zaatakujemy jako pierwsi. Zaczynamy za dwa dni. Do tego czasu, postaram się podróż do Francji, zorganizować tak, aby moja kobieta, sprawiała jak najmniej problemów. – Chwycił za szklankę i unosząc ją do góry, wzniósł toast. – Za nas. Oby stało się tak, jak zaplanowaliśmy.
– Za nas. – Michael powtórzył, dołączając do Paulo.
– Co świętujecie? – Jedno musieli jej przyznać. Potrafiła się skradać.
– A ty zawsze musisz podsłuchiwać? – Michael, nie byłby sobą, gdyby nagłe zjawienie się Olivii, puścił bez komentarza. Paulo, jednak wiedział, że nie do końca to jest taka nienawiść, jak podkreślała dziewczyna, ani jak czasami twierdził Michael.
– Nie podsłuchiwałam. – Obruszyła się i podeszła do Paulo, muskając ustami jego policzek. – Normalnie tutaj weszłam. To nie moja wina, że masz problemy ze słuchem. – Dumna z siebie, usiadła na kolanach ukochanego. – Już pewnie wiek nie ten. – Przechylając się na prawy bok, oparła się o klatkę piersiową mężczyzny. Dzisiejszy dzień dał jej popalić i jedynie, o czym marzyła, to sen w ramionach najważniejszej dla niej osoby.
– Jestem kilka lat starszy od ciebie, więc to oznacza, że i ty się starzejesz. – Michael, jednym haustem wypił całą zawartość szklanki. – Wyjdę, zanim wyślę cię na Alaskę.
– Ty wiesz, że on mnie nie lubi, a nic nie mówisz. – Pretensjonalny ton wypowiedzi Olivii, trochę wkurzył Paulo.
– Przesadzasz. Gdyby nie on, oboje gryźlibyśmy piach od spodu. Też masz niewyparzony język i zdajesz sobie z tego sprawę. Niejednokrotnie wywiózł cię na manowce. – Mężczyzna nie miał nic złego na myśli, ale Olivia odebrała to na swój sposób.
– Nie musisz przypominać mi o gwałcie. Owszem, może potrafię odszczeknąć, lecz to nie jest powodem do tego, że można mnie krzywdzić. – Wkurzona, zeszła z kolan Paulo, nie dając nic sobie więcej powiedzieć. Wychodząc z biura, trzasnęła z impetem drzwiami.
Chcąc zrobić na złość narzeczonemu, zamierzała spędzić resztę dnia, a nawet całą noc w swoim dawnych pokoju. Wchodząc do środka, miała nadzieję, że niebawem za nią przybiegnie, lecz szybko zderzyła się z rzeczywistością. Powoli, docierało do niej, że mogła faktycznie przesadzić i to jeszcze w tak niepewnym dla wszystkich czasie. Za oknem, nadal było widno, lecz odczuwała potężne zmęczenie. Przymykając powieki, przysięgła sobie, że to tylko na chwilę, aby zregenerować siły.
Kiedy ponownie, otworzyła oczy, czuła leżącego przy sobie Paulo. W jakimś stopniu ucieszyła się, że przyszedł, ale też wiedziała, że nie powinna zachowywać się w taki sposób. Całując mężczyznę w usta, sprawiła, że na nią spojrzał.
– Przepraszam. Czasami sama siebie nie rozumiem. Przysięgam, że postaram się dogadać z Michaelem. – Położyła rękę na jego torsie, a następnie w miarę możliwości go objęła. Pragnęła mieć go blisko siebie. Najbliżej, jak tylko się dało.
– W porządku. Musisz jedynie wiedzieć, że on nie jest taki zły. Po prostu myślę, że ty masz uraz do moich pracowników. Nie możesz ode mnie wymagać, że zawsze stanę po twojej stronie. Po prostu nie powinnaś stawiać mnie w takie sytuacji. Jestem ich szefem i gdyby nie oni, byśmy nie żyli. Musisz to zrozumieć. – Paulo już dawno, nie mówił do Olivii w takim poważnym tonie.
– Wiem. Ogarnę się. Skupiliśmy się na czymś innym i zapomniałam ci czegoś pokazać. – Wstając z łóżka, czym prędzej podbiegła do swojej torebki. W miarę szybko odszukała to, po co przyszła i wróciła na miejsce. – Wiesz, co to jest? – Siadając okrakiem na nogach Paulo, rozwinęła przed jego oczyma, kilka zdjęć usg. Mężczyzna momentalnie się podniósł, a łzy zaczęły spływać mu po policzkach.
– Nasze maleństwo. – Drżącą ręką, uchwycił zdjęcia i nie był w stanie oderwać od nich wzroku. – To takie piękne. Nie bój się, tata, nie pozwoli cię skrzywdzić. – Kładąc dłoń na brzuchu Olivii, mówił z takim przekonaniem, jakby miał tę nadzieję, że dziecko, rosnące pod sercem jego ukochanej, go usłyszy.
– Będzie dobrze. Zobaczysz. Wyobraź sobie tego szkraba, biegającego po domu. Ja tak zawsze robię, kiedy mam chwilę załamania. – Objęła swojego mężczyznę i ucałowała go w głowę. – Ani przez moment nie zwątpiłam w to, że nas ochronisz. Ponadto wiedz, że i ja oddam za ciebie życie.
– Ty masz żyć, aby w razie czego wychować nasze dziecko. Nie martw się, zabezpieczyłem was finansowo i jutro dam ci wszelkie dostępy do kont bankowych. – Nadal trwali w uścisku. Olivia odrobinę go wzmocniła.
– Nawet tak nie mów. Nie potrzebuje kasy, a ciebie. Poza tym nie dopuszczam do siebie myśli, że coś mogłoby się stać. – Dziewczyna, wyswobadzając się, położyła się na łóżku. – Przytul mnie, proszę. Jestem dziś zmęczona. Powiedz mi tylko, kiedy zaczynamy? – Paulo, miał chwilę do namysłu, by zdecydować, co odpowiedzieć. Postanowił nadal, trzymać się planu.
– Dwa dni, dzielą nas od decydującego starcia. – Mężczyzna, nie skłamał. Faktycznie za dwa dni, planował zaatakować Evansa, ale również w tym samym czasie, Olivia miała być w drodze do Francji. Kiedy wcześniej spała, wymyślił nawet sposób, by ją przekonać do tego wyjazdu, aby Michael nie miał żadnych problemów. Czekał jedynie, aż kobieta ponownie zaśnie, by móc wdrożyć go w życie. Jedyną przeszkodą do zwycięstwa było to, że w dalszym ciągu, odczuwał skutki pobicia w domku nad morzem. Wiedział, że dwa dni nie wystarczą, aby dojść do pełnej sprawności, lecz również zdawał sobie sprawę, że im szybciej zakończy konflikt z Evansem, tym lepiej dla jego rodziny. Spoglądając na śpiącą kobietę, ucieszył się, że siniaków na jej twarzy było coraz mniej.

CZYTASZ
W rękach szatana
Romance„W rękach szatana"- to książka, która całkowicie jest fikcją. W fabule, przewijają się brutalne sceny, dlatego też powieść przeznaczona jest jedynie dla dorosłych czytelników. Olivia jest młodą kobietą, która musiała uporać się ze stratą swojej uko...