Z rozmyślań wyrwało go stukanie do drzwi. Od wyjścia Matyldy nie ruszył się z miejsca. Siedział i co jakiś czas dolewał sobie whisky. Alkohol pomagał mu się odprężyć, a tego w tej chwili potrzebował. Nie okazywał słabości przy innych. Kiedy pozostawał sam, mógł sobie pozwolić w pewnym sensie na bycie sobą. Zdarzało się wielokrotnie, że zapijał swoje sumienie. Dzięki procentom mógł jakoś na siebie spojrzeć i często powodowały, że zasypiał, gdzie popadnie.
– Wejść!!! – Wydarł się na tyle głośno, że osoba, znajdująca się na korytarzu bez problemu zdołała to usłyszeć.
– Szefie, to ja. – Peter, od progu zakomunikował swoją obecność, a to oznaczało tylko jedno. Gosposia skończyła swój żywot i że Paulo zmarnował kilka godzin na gapienie się w ścianę.
– Po wszystkim? Siadaj. – Wykonał gest głową, by wskazać miejsce. – Nalać ci? – Mężczyzna, uniósł do góry szklankę z alkoholem, by tym samym określić, co dokładnie ma na myśli.
– Wszystkim się zająłem. W tym miejscu nikt jej nie znajdzie. – Usiadł na znajdującej się w biurze kanapie. –Zadbałem również o to, aby rodzina nie dociekała nagłej nieobecności. Co do whisky, to tym razem się nie skuszę. Muszę pojechać do rodziców, by ustawić młodszego brata. Gówniarz nie daje starszym żyć, ale my nie o tym. Skąd przypuszczenia, że w zespole jest kret?
– Matylda wspomniała o tym, że Samuel od samego przyjścia do mojego domu, wiedział, że Olivia tu jest. Prawdopodobnie, nie znał tylko powodu jej pobytu, bo myślę, że w przeciwnym razie inaczej, by to wszystko rozegrał.
– To dziwne, bo poza nami wszystkimi, nikt o niej nie wiedział. – Peter, wstał i zaczął krążyć w kółko, myśląc nad poruszoną kwestią. – Co teraz zrobimy? Jak wywęszymy tego, który donosi?
– Wymyślimy jakiś podstęp. Zacząłbym od obserwacji nowo przybyłych.
– Co racja, to racja. Pozostaje również kwestia Olivii? Co dalej z nią? Oboje wiemy, że Samuel jej nie odpuści. Ma obsesję, kiedy nie może kogoś mieć.
– Nie wiem. Muszę zadbać o jej bezpieczeństwo. To po części moja wina, że się tu znalazła. – Swoim wyznaniem wprawił towarzysza w osłupienie.
– Paulo, ty się słyszysz? Gadasz jak zakochany kundel. Mówiłeś, że nic do niej nie czujesz. Nie potrzebujemy kolejnych problemów. Dobrze się zastanów, co robisz. – Peter, był jedynym z pracowników, który mógł sobie pozwolić na taką rozmowę z szefem. Gdyby ktoś inny w taki sposób prowadził z Paulo rozmowę, już dawno skończyłby martwy.
– Bo nie czuję. Powiedzmy, że mam dzień dobroci. – Uśmiechnął się na samo wyobrażenie twarzy Olivii. Oczywiście, nie zdradzając prawdziwego powodu swojej radości.
– Nie jestem idiotą, przecież widzę, co się dzieje, ale to nic. Ty tu jesteś szefem i ty decydujesz. Ja jestem tylko od wykonywania rozkazów.
– Nie martw się na zapas. Myślę, że powinna wyjechać. Może do jednego z moich domów w Hiszpanii? Co o tym sądzisz? – Jednym haustem wypił zawartość szklanki. Kilka sekund później dolał sobie kolejną porcję.
– Na jak długo i kto ma nią niańczyć?
– Na tyle, ile byłoby trzeba. Myślałem o tobie. Tylko ciebie darzę pełnym zaufaniem. – Wyszczerzył głupkowato zęby, rozluźniając w ten sposób atmosferę, która i tak nie była jakoś spięta.
– Wiesz dobrze, że się nie nadaję. Wioząc ją tu, mało jej nie udusiłem. – Paulo, musiał przyznać mu rację. Peter, był mało cierpliwym człowiekiem.
– Dobra, coś wymyślę. Zostaw mnie samego, bo muszę jeszcze pomyśleć nad nowym towarem. Ilość dziewczyn diametralnie się skurczyła. – Łatwiej mu było, kiedy w takich chwilach wyłączał emocje i myślach o tych kobietach, jak o rzeczach, a nie ludziach. Nie miał tego szczęścia co inni, bo urodził się w takiej rodzinie. Od dziecka jego los był przesądzony, a on musiał się z tym pogodzić i stanąć na wysokości zadania. – Dobrze by było, jakby na ten czas Olivia stąd zniknęła.
– Jakby co, jestem pod telefonem. – Z niedowierzaniem pokręcił głową, a Paulo bez problemu zrozumiał, że ten gest dotyczył jego podejścia do Olivii. – Gdybyś coś wymyślił odnośnie do sprawdzenia lojalności pozostałych i tej głupiej panny, to daj znać. Ze zdobyciem towaru, będziemy musieli poradzić sobie tak, jak dotychczas skoro Matylda po całości zjebała nasz plan.
– Nie wypowiadaj przy mnie już tego imienia. Nie rozpamiętuję zdrajców. – Problem leżał również gdzieś indziej, ale rozmawiając o nim, wyszedłby na słabeusza. Po Caroline długo mu zajęło, aby odzyskać posłuch wśród pracowników. Po niej był zbyt miękki, aby ktokolwiek go szanował. Pozbierał się i przysiągł sam przed sobą, że już nigdy nie pozwoli sobie na coś podobnego.
– Dobra. Stwierdzam fakt. Jakby co jestem pod telefonem. – Rzucił na odchodne i wyszedł.
Olivia, nie była głupia i Paulo doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie chciał po prostu wdawać się w dyskusję, by tym samym nie zdradzać swoich prawdziwych pobudek. Martwił się o Olivię i postanowił zrobić wszystko, by ją ochronić. Miał tyle na głowie, lecz jego myśli i tak wędrowały dookoła tej dziewczyny. Przy niej nie potrafił się skupić, dlatego też musiał w pierwszej kolejności zająć się jej wyjazdem, aby i on mógł w pełni poświecić się swoim obowiązkom, które się piętrzyły. Dodatkowo musiał zatrudnić nową gosposię, a to było wyzwanie, zważywszy na specyficzny tryb życia domowników. Nikt normalny nie chciał pracować w domu rodziny Silvano. Nikt, kto wiedział, czym się zajmują.

CZYTASZ
W rękach szatana
Romance„W rękach szatana"- to książka, która całkowicie jest fikcją. W fabule, przewijają się brutalne sceny, dlatego też powieść przeznaczona jest jedynie dla dorosłych czytelników. Olivia jest młodą kobietą, która musiała uporać się ze stratą swojej uko...