Rozdział 31

889 30 0
                                    

– Odnoszę wrażenie, że się przede mną ukrywasz w tym biurze. – Olivia, nie mogąc doczekać się Paulo, wybrała się do niego. Z samego rana obiecał jej, że wróci po godzinie i będą mogli porozmawiać, ale minęło ich o wiele więcej, a mężczyzna nadal nie przyszedł.

– Musiałem pomyśleć. Lepiej usiądź, bo to nie będą dobre wieści. – Poważny wyraz twarzy narzeczonego, nieco przeraził Olivię. – Wiesz o Caroline, więc musisz wiedzieć, że Shaun, pracuje dla typka, który ją wynajął, aby mnie zabiła.

– Ok., ale co to wszystko ma wspólnego ze mną? – Dziewczyna nadal nic z tego nie rozumiała.

– Ma i nie ma. Evans jest takim samym handlarzem jak ja. Różnica polega na tym, że jego zasięgi są dużo większe i pomimo to upatrzył sobie we mnie konkurencje. Shaun, dowiadując się, że jesteś moją żoną, może odpuścić i nie przekazywać tej informacji dalej, albo będą chcieli wykorzystać cię, aby mnie dopaść.

– To wszystko brzmi, jakbyśmy grali w jakimś cholernym filmie, a ja jeszcze jestem w ciąży. Kochanie, co my zrobimy? – Pocierając dłonią o czoło, próbowała, cokolwiek wymyślić.

– Niestety to nie wszystko. Kiedy mnie dopadną, a nie zakładam, że im się uda, to cię sprzedadzą do burdelu. Masz nietypową urodę i mogą na tobie dobrze zarobić.

– Dla mnie to za dużo. Nie zniosę tego. – Nie miała nawet siły, by krzyczeć. Jej organizm miał dość. Wczorajszy dzień, a dokładniej informacja o ciąży, pomogła uwierzyć w to, że jakoś to będzie, lecz teraz sama nie wiedziała, jak to wszystko się potoczy. – A co z tymi ludźmi, którzy byli tu wczoraj?

– Moi sojusznicy. Kilku z nich udało mi się namówić na współpracę, ale nie było to łatwe. Evans jest potężny. – Twarz Paulo była przepełniona bólem. – Ja cię na to naraziłem, więc to ja zrobię wszystko, abyście byli bezpieczni. Musisz mi jedynie obiecać, że jeśli zajdzie taka potrzeba, wykonasz każde moje polecenie?

– Zrobię wszystko, co będzie trzeba. Obiecuję. – Kobieta, podeszła do swojego ukochanego i ucałowało go w usta. Paulo, głośno westchnął. Ewidentnie się zamartwiał, lecz nie chciał tego aż tak po sobie pokazywać. Nie zdawał sobie jednak sprawy, że nie kamufluje się tak dobrze, jak sądzi. Chyba że to tylko Olivia, widziała więcej niż inni. Paulo, zagarnął do siebie dziewczynę i posadził ją sobie na kolanach.

– I jak, udało ci się umówić tę wizytę? Mam nadzieję, że będę mógł jechać z tobą, by ujrzeć tę małą kruszynkę. – To jedno słowo, sprawiło, że oczy Paulo, rozbłysnęły. Wyraz jego twarzy stał się nieco spokojniejszy.

– Oczywiście, że jedziesz ze mną. Najpierw pomyślałam o tym, by umówić się do doktora Barnickiego, ale po ostatnich wydarzeniach, wole jednak do kogoś innego. Znalazłam w sieci jakiegoś Johnsona i umówiłam nas na za tydzień. – Przebierała nogami z podekscytowania niczym dziecko. Sama nie mogła się doczekać momentu, kiedy lekarz potwierdzi ciążę.

– To facet tak?

– Tak, a to coś zmienia? – Zdziwiona pytaniem Paulo, podrapała się po głowie, próbując mu w ten sposób zakomunikować lekką dezorientację.

– Nie, nic, ale jakoś mi tak dziwnie z myślą, że jakiś obcy facet będzie cię dotykał.

– Żartujesz, prawda? – Postukała go palcem w czoło. – A kiedy robił to Barnicki, to było ok.? Oj, Paulo, czasami w ogóle cię nie rozumiem.

– Dobra, nieważne. Będę przy tobie, więc za jakiekolwiek niestosowne zachowanie, zapłaci życiem. – Upił kolejny łyk whisky. Olivii nie do końca się to podobało, lecz wiedziała, że mężczyzna ma sporo na głowie i nie zamierzała mu czegokolwiek dokładać.

– Niedługo to będziesz chciał zabić wszystkich tych, którzy tylko na mniej spojrzą. – Przewróciła z zażenowania oczami.

– A kto ostatnio pobił się ze sprzątaczką? Mam wskazać? – Odbijając piłeczkę, rozbawił Olivię. Uwielbiała te ich słowne, żartobliwe potyczki.

– Oj tam, oj tam. Taki mały wypadek. Kto, by o tym pamiętał. Zjemy coś? Umieram z głodu.

– Idź, niebawem do ciebie dołączę, a po śniadaniu zabiorę cię na randkę. – Kobieta, próbowała coś powiedzieć, lecz Paulo, przykładając kciuk do jest ust, sprawił, że nie zdołała. – Nie dopytuj. To będzie niespodzianka. – Kolejny raz udało mu się przywołać uśmiech na twarzy Olivii. – Kocham, kiedy się śmiejesz.

– A ja w ogóle cię kocham. – Dając mu całusa, zeszła z kolan, a następnie opuszczając biuro, postanowiła udać się do kuchni, by przyrządzić sobie śniadanie. 

W rękach szatanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz