Rozdział 23

658 27 1
                                    

Dobry wieczór, dodaję dziś kolejny rozdział, ponieważ jutro nie będę mogła tego zrobić :) 

– Pić, proszę pić. – Wyszeptała tę prośbę, nie mając gwarancji, czy ktokolwiek ją usłyszy. Sama, nie miała wystarczająco siły, aby wstać i przynieść sobie coś do picia. Przynajmniej w tym momencie.

– Proszę. – Paulo zbliżył się do dziewczyny i podał wodę w szklanym kubeczku ze słomką.

– Dziękuję. Długo tu jesteś? – Wpatrując się w twarz mężczyzny, dostrzegła malujący się na niej ból. Było to coś, czego, przebywając w jego towarzystwie, doświadczała bardzo rzadko.

– Od wyjścia Barnickiego. Nie zostawię cię samej. – Paulo zrezygnował z dotychczas zajmowanego przez siebie miejsca i przysiadł na łóżku.

– Dlaczego? Dlaczego to wszystko robisz? – Może i w pewien sposób go sprowokowała, ale doszła do wniosku, że nadszedł czas, aby odkryć wszystkie karty.

– Bo mi na tobie zależy. Zależało do samego początku, kiedy trafiłaś do tego domu.

– Oboje wiemy, że wiedziałeś, iż ojciec nie będzie w stanie spłacić długu i że zaplanowałeś sobie mnie jako zapłatę. Dałeś mu jedynie złudzenie, że miał nad czymś kontrolę, a tak naprawdę jej nie miał. – Olivia postarała się z całych sił i obróciła się na plecy. Zrobiła to, by nawiązać z Paulo kontakt wzrokowy. Dość uciekania. Sytuacją z Peterem nauczyła ją, że należy wszystko wyjaśnić.

– To nie tak. Dopiero później dowiedziałem się, że nie odda pieniędzy. Początkowo miałem ochotę go zabić, ale gdy zobaczyłem cię przed waszym domem, musiałem cię mieć. Po prostu. – Nieznacznie przybliżył się do dziewczyny.

– Paulo, nie jestem rzeczą, którą można od tak sobie zagarnąć. Jestem wściekła, bo powtarzałeś mi, że to ojciec mnie sprzedał, a tak naprawdę to ty zapędziłeś go w kozi róg.

– Twój ojciec wygląda jak menel. Z tego, co wiem, zastawił wasz dom. On jest dnem. Uwolniłem cię od niego.

– Tego nie wiesz. Nie masz pewności, jak potoczyłoby się moje życie, gdybym mogła pozostać w domu. Być może Frank wróciłby do normalności. Nawet sobie nie wyobrażasz jaką szczęśliwą rodziną byliśmy, dopóki żyła moja matka. – Olivii zaszkliły się oczy na samo wspomnienie swojej rodzicielki. Nieprawdą było, że czas goi rany. On tak naprawdę pozwala nauczyć się życia z bólem.

– Pozwól mi to naprawić. Dam ci szczęście, którego pragniesz. – Mężczyzna odważył się i ułożył swoją dłoń na dłoni Olivii, która o dziwo nie protestowała. 

– Tamtej nocy było naprawdę cudownie. Czułam się wyjątkowo. Dlaczego to wszystko schrzaniłeś? Chciałeś się zabawić?

– Nie wiem. Bałem się. Chciałbym znaleźć inne wytłumaczenie, ale przestraszyłem się, że to zniszczę, bo ty jesteś taką kruchą istotką. No i zepsułem, a kiedy dowiedziałem się, że zostałaś uprowadzona, miałem do siebie jeszcze większy żal. Postawiłem na nogi wszystkich, których znam i tak dowiedziałem się, gdzie jesteś, a później wiesz, co się wydarzyło.

– Co z tymi wszystkimi ciałami? – Olivia zdawała sobie sprawę, że nigdy nie zapomni widoku leżących na ziemi, nieruszających się mężczyzn. No i tej krwi, której było tak dużo. – Gdzie jest Samuel, Peter i Rafael? Czy oni nadal mogą wyrządzić mi krzywdę i czy przebywając w tym domu już zawsze, będę narażona na niebezpieczeństwo?

– Nie bez powodu tacy ludzie, jak ja budują domy na odludziu. Może za jakiś czas ktoś, odkryje, co się stało, ale nie ma dowodów na to, iż to moja robota. Potrafię zacierać ślady. – Uśmiechnął się, jakby szczycił się tą umiejętnością. To ta właśnie mroczna strona najbardziej przerażała Olivię. – Jesteś pewna, że chcesz wiedzieć, co się z nimi stało? Niestety, ale tak. Pozostając przy moim boku, staniesz się również celem. – Paulo, stawiając wszystko na jedną kartę, położył się obok dziewczyny, lecz nie zamierzał jej dotykać. Wiedział, że na tyle nie może sobie pozwolić. Zwłaszcza po tym, co się wydarzyło.

– Nikt nie powiedział, że zostanę przy tobie. Czuję coś do ciebie, ale też sama nie potrafię tego pojąć. Jesteś złym człowiekiem. – Pozwoliła sobie na taką szczerość, bo wiedziała, że przy nim nic jej nie grozi. – Doskonale pamiętasz, że niejednokrotnie użyłeś wobec mnie swojej siły. To nie jest normalne.

– Wiem, że jestem zły, ale pozwól mi pokazać tę cząstkę dobra, którą posiadam. Obiecuję, że jeśli tylko dasz mi zielone światło, sprawię, że już nikt cię nie skrzywdzi.

– Powiedz, co się z nimi stało. – Olivia już nie prosiła, a wręcz żądała odpowiedzi.

– Peter i Rafael nie żyją. Spotkała ich szybka, bezbolesna śmierć. Co nie ukrywam trochę mnie rozczarowało, ale za to Samuel trochę się, że tak to ujmę, pomęczył. Sama chciałaś wiedzieć, więc nie możesz mieć o to pretensji, ale kiedy powiedziałaś, iż z nim spałaś, obciąłem mu kutasa i patrzyłem, jak się wykrwawia.

– Boże, tak nie można. – Olivia ukryła twarz w dłoniach. – To moja wina.

– Nie, on i tak by zginął. – Paulo przybliżył się do dziewczyny i próbując ją objąć, dodał: – Przytul się. Proszę, nie odtrącaj mnie. Pozwól, że razem przez to przejdziemy.

– Nie wiem, czy potrafię. Pragnę znaleźć się w twoich ramionach, ale boję się, że znowu mnie odepchniesz.

– Tak się nie stanie. Daj mi szansę. – Kobieta, nie zaprotestowała. Wyraziła zgodę na to, aby Paulo ją przytulił. Czując ciepło mężczyzny, zrozumiała, że pragnęła tego bardziej niż myślała. Próbowała wypierać go ze swojej głowy, ale on miał coś w sobie, co w jakimś stopniu ją do niego ciągnęło. Walczyła ze sobą, bo z jednej strony chciała z nim być, a z drugiej sumienie jasno sygnalizowało, że nie powinna.

– Zobaczymy. Skupiam się na tym, co jest tu i teraz. – Olivia, przymknęła powieki i delektowała się chwilą bliskości z Paulo. Jego obecność jej pomagała. Wiedziała, że potrzebuje więcej czasu zarówno po to, aby całkowicie się na niego otworzyć, jak i po to, aby wymazać z pamięci to, co zrobił Peter. Chciała jedynie, by Paulo nie rzucał słów na wiatr i faktycznie przy niej trwał. – Jestem głodna. Nie pamiętam, kiedy coś jadłam.

– Leż, a ja zaraz coś przyniosę. W sumie sam bym coś zjadł. – Nie zajęło mu to nawet minuty, by opuścić pokój. Olivia, nie mogła uwierzyć, że Paulo potrafi być taki czuły i normalny. Takiego mężczyzny właśnie chciała. Tamtej nocy był taki jak dziś. Opiekuńczy i troskliwy, a później zmienił się w dupka i tego właśnie się bała. Nie chciała powtórki z rozrywki, lecz zdawała sobie sprawę z tego, że odcinając się od Paulo, nie przekona się, czy mówił szczerze. Postanowiła dać mu tę cholerną szansę i tym samym zagłuszyć wyrzuty sumienia. Olivia z całych sił pragnęła, zobaczyć, co z tego wyniknie. 

W rękach szatanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz