Rozdział 37

572 21 0
                                    


– Wszystko zabrałaś? – Przytulił ukochaną do siebie. Wiedział, że czas go goni, ale próbował odwlekać ten moment jak najdłużej.

– Dobrze wiesz, że gosposia nas spakowała. – Olivia, odchyliła głowę na tyle, by móc Paulowi, spojrzeć oczy. – Jesteś dziś jakiś nieswój. Czy wszystko jest w porządku? Nie cieszysz się, że wyjeżdżamy do Francji? – Dziewczyna, od rana czuła, że coś jest nie tak. Miała wrażenie, że wszyscy coś przed nią ukrywają, ale Paulo, zapewniał, że nie ma żadnego problemu, więc mu uwierzyła. Nie miała podstaw do tego, by mu nie ufać.

– Wszystko jest dobrze. Oczywiście, że się cieszę. – Głośno przełknął ślinę. – Nie chciałbym, abyś się martwiła, bo kiedy byłaś w łazience, otrzymałem wiadomość od jednego z sojuszników. Muszę z nim coś wyjaśnić, dlatego też później dojadę na lotnisko. Nie wiem, czy zdążę na samolot. – Paulo, ogromnie liczył na to, że kobieta nie będzie dociekać. Ubolewał nad tym, że musi ją okłamywać.

– I tym tak się martwisz? Nie przejmuj się. Mogę na ciebie poczekać. Możemy przebukować bilety na późniejszy lot. – Dumna ze swojego pomysłu, uśmiechnęła się do Paulo.

– Kotku, nie. Pojedziesz dziś z Michaelem, a ja załatwię swoje sprawy i do ciebie dołączę.

– Nie wiedziałam, że on też jedzie. – Nie ukrywała swojego rozczarowania, ponieważ sądziła, że wyjeżdżają tylko we dwójkę.

– Po ostatnim wypadzie czegoś się nauczyłem, a ty obiecałaś dogadać się z Michaelem. – Ucałował ukochaną w czubek głowy.

– W porządku. Niech i tak będzie. Mam nadzieję, że wyrobisz się na ten samolot.

– Ja też, ja też, a ty się już zbieraj. – Odpowiedział dużo ciszej z nutką przygnębienia, lecz Olivia nie zwróciła na to uwagi, ponieważ pochłonięta była tym, że będzie musiała znieść towarzystwo Michaela, a także tym, że jej kolejne plany legną w gruzach. – Czekają na ciebie w samochodzie. Niecałe trzy godziny dzielą was od wylotu.

– Dobrze. Już idę. – Mężczyzna wzmocnił uścisk, jakby chciał, aby Olivia była jak najbliżej. Po czym przykładając głowę do jej czoła i wpatrując się w oczy dziewczyny, zapewnił ją o swojej miłości.

– Brzmisz, jakbyś się żegnał. – To jedno zdanie, sprawiło, że ciało mężczyzny całe się spięło. Zdawał sobie sprawę, że gdyby Olivia, rozgryzła, co się dzieje, nie wyjechałaby bez niego.

– Głuptas z ciebie. Po prostu ciężko mi się z tobą rozstać. – Dając jej pstryczka w nos, zmusił się do przyozdobienia swojej twarzy w szeroki uśmiech.

– Od razu lepiej. Idę kotku, bo Michael znowu będzie to komentował. – Przewróciła z irytacji oczami.

– Wiesz, mam chwilę, aby cię odprowadzić do auta. – Uchwycił dłoń kobiety i razem wyszli z sypialni. Olivia miała ze sobą jedynie torebkę, ponieważ wszystko inne, pracownicy, zanieśli już do pojazdu. Zanim wsiadła do samochodu, Paulo złożył na jej ustach namiętny pocałunek. Zamykając za nią drzwi, dał sygnał, aby Michael wysiadł na chwilę.

– Co jest? Wszystko już omówiliśmy. – Michael, nieco się zdziwił zachowaniem szefa, który sam naciskał na to, aby niektórych kwestii nie poruszać, kiedy Olivia, znajdowała się zbyt blisko.

– Gdybym nie wrócił, to wiesz, co masz robić. – Kładąc dłoń na ramieniu pracownika, mocno ją zacisnął. Nie był zły na Michaela, ale z trudem, przychodziło mu rozstanie z Olivią. Bał się, że nigdy nie pozna swojego dziecka.

– Wrócisz. Masz wielu ludzi po swojej stronie. Ogarnij się, bo wiesz, że ona patrzy. – Paulo, wiedział, że musi być silny i był, lecz odkąd miał rodzinę, myślał całkiem inaczej. Zależało mu na tym, aby żyć. Wcześniej nie miało to żadnego znaczenia.

– Ok., za trzy godziny stąd ruszamy. Czekaj aż sam się odezwę. – Nie przytulili się, ale poklepali na odchodne po plecach. Paulo, odwrócił się na pięcie i odszedł. Wiedział, że przedłużanie pożegnania, zadziała na jego nie korzyść. Wchodząc do domu, wyciągając telefon, dał sygnał wszystkim sojusznikom, że mogą się już zjawić. Po czym wyłączyć smartfona.

***

– Co mówił Paulo? – Olivia, miała coraz silniejsze przeczucie, że coś nie gra. Musiała dowiedzieć się, co mówili, ponieważ siedząc w samochodzie, nic nie słyszała. Mężczyźni rozmawiali ze sobą bardzo cicho.

– Abym postarał się cię nie zabić. – Wymuszony uśmiech Michaela, osiągnął zamierzony cel. Pragnął, by Olivia przestała pytać. Wiedział, że stanie się tak, kiedy będzie wredny i oschły.

– Jeśli myślisz, że wsiądę do tego samolotu bez Paulo, to grubo się mylisz. – Chwytając za swój telefon, próbowała połączyć się z narzeczonym. Słysząc, że numer jest poza zasięgiem, wpadła w lekką panikę. – Lepiej mi powiedz, co się dzieje? Dlaczego Paulo, wyłączył telefon? Dopiero, co odjechaliśmy spod posiadłości. – Niepokój, który odczuwała od rana, wzrastał.

– Bo wie, że jesteś niezrównoważona, a musi się skupić, aby w spokoju odwołać akcję. Czy ty wiesz, co by się stało, jakby Paulo ruszył na Evansa? Nie biorąc pod uwagę tego, że ten drugi się wycofał? – Olivia, przecząco kiwnęła głową. – No właśnie, nie wiesz, jak funkcjonuje te świat, bo myślisz, że pozjadałaś wszystkie rozumy. Choć raz, zachowaj się jak dorosły człowiek i poczekaj, aż Paulo sam się odezwie. – Michael osobiście nie miał nic do dziewczyny, ale denerwowała go jej bezmyślność.

– W porządku. – Odwróciła głowę ku szybie i próbowała zająć czymś myśli. Michael miał trochę racji. Bywało tak, że działała bez jakiejkolwiek analizy, co ostatecznie przysparzało jeszcze więcej problemów. Rozum podpowiadał jej, by tym razem, zachowała się odpowiedzialnie i zrobiła to, o co prosili ją obaj mężczyźni, lecz serce, dyktowało coś innego. Ono doskonale czuło, że coś jest nie tak.

W rękach szatanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz