44. Porwanie.

1.2K 96 14
                                    

*Cat pov*

Justin z papierosem wyglądał cholernie seksownie.

-Wiesz..
-Um, tak?
-Tak pomyślałem ze moze niedługo gdzies znowu wyjedziemy?-zapytal a ja sie lekko zdziwiłam.
-Okeeeej, ale co masz na mysli? I dlaczego?
-Mam na mysli ze fajnie byłoby chyba spędzić troche czasu w dwójkę prawda?-odparl i zgasił papierosa. Podszedł do mnie i złapał mnie w talii.
-Jasne.-usmiechnelam sie.-Co proponujesz?
-Hiszpania, Malediwy? Ty zdecyduj.
-Zawsze chciałam poleciec do Hiszpani.-usmiechnelam sie szeroko.
-No to spełnię to.-zasmial sie i pocałował mnie w usta.
-Jestes przekochany..
-Bo cie kocham.
-Ja ciebie tez.-przytuliłam go a on odwzajemnił uścisk.
-Ktora godzina?
-Juz po 14.-Odparlam patrząc na telefon.
-A okej.
-Chodźmy do srodka, troche tu zimno..
-Jasne.

Weszlismy do pokoju a ja polozylam sie na lozku.

-Nic mi sie dzisiaj nie chce.-zasmialam sie.

Justin położył sie obok mnie a ja sie do niego przytuliłam.
Nie wiem jak to sie stało ale od razu zasnelismy.

*
Obudziłam sie i od razu spojrzałam na zegarek ktory pokazywał godzine 18. Wow, przespałam prawie cały dzień..

Justin jeszcze spał wiec postanowiłam go nie budzić. Był taki uroczy.

Cicho zeszłam z łóżka i poszłam na dol.

-To wy byliście w domu?-zasmial sie Josh.-nie widziałem was.
-Zasnelismy.-usmiechnelam sie.-Justin jeszcze spi.

Usiadłam na kanapie i zaczelam oglądać telewizje.

-Moze.. W koncu sie pogodzimy? Hm? Chce zeby było jak dawniej Cat..-powiedzial Josh siadajac obok mnie.
-To znaczy?
-Obiecuje ze nigdy wiecej sie do ciebie nie przystawię.. Nic.
-Okej, traktowałam cie jak przyjaciela w sumie..
-To miłe.-uśmiechnął sie.

Na koniec sie przytulilismy a ja wstałam z kanapy i podeszlam do szafki na ktorej wisiały kurtki.

-Ide do sklepu po jakies tabletki przeciwbólowe, chcesz cos?-zapytalam.
-Oh, cos cie boli? Jest troche pozno, moze pojde z toba?
-Nie musisz, troche brzuch od rana. Dam rade sklep jest kilka minut stad. Spokojnie.-zasmialam se.
-Okej, nie nic nie chce dzieki.
-Idziesz gdzies?-zapytal Bruce schodząc po schodach.
-Do sklepu, chcesz cos?
-Nie, i tak musze jechac cos zalatwic. A gdzie Bieber?
-Spi.-powiedzialam ubierając kurtke i zakładając buty.
-Okej, uważaj na siebie.
-Jasne.-posłałam mu lekki uśmiech i wyszlam z domu.

Było juz ciemno i chłodno, zalozylam kaptur i szybszym krokiem zaczelam isc w kierunku sklepu.

Skręciłam w boczna alejkę i wyjelam telefon by sprawdzić godzine.

Nagle poczułam ostry ból z tylu głowy.

Zemdlałam.

*
Obudziłam sie i od razu chwyciłam sie za glowe. Ból był niesamowity. Nie wiedziałam gdzie sie znajduje. Było tu straszliwie ciemno.

-H-halo?-odparlam po cichu chwytając sie za glowe.
-Jest tu kto?!-powiedzialam głośniej.

Jakimś cudem udało mi sie wymacac lampkę. Zapaliłam ja a moim oczom ukazało sie małe, ciemne pomieszczenie w ktorym znajdował sie stary materac, podarty koc, zlew z lustrem i szafeczke na ktorej znajdowała sie jedyna rzecz dająca mi światło.

Moje serce zaczęło bić szybciej. Zaczelam sie bać, nie wiedziałam gdzie jestem.

-Gdzie ja jestem?! Pomocy!-krzyknęłam.

Moim oczom ukazała sie mała kamerka w rogu pokoju.

Wtedy jeszcze bardziej sie wystraszyłam.

-Nagle usłyszałam drzwiek przekręcanego klucza.

Moim oczom ukazał sie Bruce, ktory najwyraźniej był pijany.

Szybko do niego podbiegłam i sie przytuliłam.

-Boze Bruce, tak sie ciesze ze tu jestes! Skąd ja sie tu znalazłam?! Idźmy stad prosze..
-Zostaw mnie szmato!-krzyknal odpychając mnie czym spowodował to ze upadłam na materac.

-C-co?
-To co slyszalas zdziro.
-Gdzie jest Justin?!
-Zapewne dobrze sie bawi, tak jak my zaraz.-zasmial sie co spowodowało we mnie obrzydzenie.
-O czym ty gadasz?!
-Od dzisiaj, jestes moja. Nie na długi czas ale narazie tak bedzie. Jasne?
-Slucham? Jaka twoja?! Bruce kurwa!
-Nie podnoś na mnie głosu dziwko.-odparl podchodzac do mnie i dając mi w twarz.

Natychmiast chwyciłam sie za policzek a po moich policzkach zaczely lecieć łzy.

-Co ja ci zrobiłam?-szepnelam zanosząc sie łzami.
-Tego dowiesz sie w swoim czasie. A teraz mozesz isc spac, cokolwiek.
-Nie! Powiedz mi teraz! Dlaczego mnie tu trzymasz?! Justin cie zabije jak sie dowie rozumiesz?!

Kolejny raz zostałam uderzona i popchnięta na ścianę.

-Chcialem ci tego oszczędzić ale jeżeli tak bardzo chcesz.-odparl ściągając spodnie i podchodzac do mnie.
-C-co ty robisz?!

Na sile ściągnął mi bluze.

-Prosze, zostaw mnie!

Nie reagował na żadne prośby. Przy próbie zatrzymania go za kazdym razem dostawałam w twarz lub inna część ciała.

Zostałam w samych majtkach i skarpetkach.

-Prosze.. Błagam cie.-szepnelam zanosząc sie.
-Jeszcze raz odezwiesz sie do mnie w sposób ktory nie chce a zgwałcę cie jak szmatę a twoje ciało zakopie w lesie. Jasne?!

Próbowałam sie zakryć jakkolwiek kocem jednak chłopak szybko mi go wyrwał.

Chwycił mnie za twarz reka.

-Pytam sie czy jasne?!
-T-tak.-szepnelam.
-Grzeczna dziewczynka.

Rzucił mi koc na ciało a sam wyszedł z pokoju zamykając go na klucz.

Po moich policzkach łzy leciały strumieniem.

Szybko chwyciłam stanik i bluzkę i je na siebie ubrałam.

Okrylam sie kocem i nadal nie mogłam uwierzyc w to co sie stało.. Moja twarz cała mnie piekła od uderzeń.

Polozylam sie delikatnie na materacu i zasnęłam.

*************

7 komentarzy- następny.

Incognito | J.B |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz