22. Wiem skarbie.

1.9K 110 0
                                    

*pare godzin pozniej*

Dochodzila juz godzina 20 a my dalej jechalismy.
-Kiedy bedziemy?-zapytalam przecierajac zaspane oczy.
-Jeszcze z godzinke kochanie.
-O swietnie!-pisnelam z radosci przeciagajac sie na co chlopak sie zasmial.
-Poznasz Lucke'a, Johna, Davida.
-Twoi przyjaciele?
-Tak, znam ich od dziecka. Byli ze mna w gangu. A zreszta dalej sa.
-Szczerze mowiac lekko mnie zmartwiles.-zasmialam sie.
-Ej, beda traktowac cie jak ksiezniczke. Slowo.
-Jasne.-usmiechnelam sie.-Nie ma tam zadnej dziewczyny?
-Jest, Jen.-syknal Justin.
-O, kto to?
-Suka jakich malo.
-T..to znaczy?-zapytalam.
-Mysli ze jest nie wiadomo kim, powiedzmy ze kiedys z nia bylem.
-Powiedzmy?
-Zdradzila mnie a spotem sie tylko pieprzylismy.

Zrobilam wielkie oczy i nie wierzylam w to co powiedzial. Tylko sie z nia pieprzyl?

-Przepraszam co?-wydukalam.
-Kazdy ja mial. Daj spokoj. Teraz liczysz sie tylko ty kochanie.
-Jezeli myslisz ze bede sie z toba tylko pieprzyc to mozemy to od razu zakonczyc!
-Ej, nie o to mi chodzilo. Prosze, nie kłocmy sie. To przeszlosc.
-Ok..

Po pol godzinie jazdy Justin wjechal na posesje slicznej willi z basenem.
-Wow.-odparlam cicho.
-Huh?
-Jak tu jest slicznie.
-To dopiero poczatek. Zaraz zobaczysz nasza sypialnie.-zasmial sie brunet na co szturchnelam go w bok.
Wzielismy z bagaznika nasze walizki i torby i weszlismy do srodka.

*JUSTIN POV*

Polozylem walizki na korytarzu i zamknelem drzwi.
-Justin!-krzyknal Luke.
-Bieber, no w koncu!-dopowiedzial John.
Wszyscy chlopacy wstali i do nas podeszli.
-Czekalismy na was.-Odparl David.
-Czesc chlopaki.-przybilem kazdemu piatke i sie z nimi przytulilem.-Em, to jest Caittlin.-powiedzialem.
-Hej.-odparla cicho.
-No czesc piekna.-zasmial sie Luke i John.
-Dobra, pierwszy warunek. Macie traktowac ją jak ksiezniczke. Ona jest moja okej? Jezeli jeden z was polozy na niej swoje łapy to was zabije.-powiedzialem ze sztucznym usmiechem.
Cat sie lekko zarumienila i zasmiala.
-Jasne stary.-odparl David na co wszyscy pokiwali glowami.
-Wiec gdzie bedziemy spac?-zapytala Caittlin.
-Chodzcie za mna.-odparl Luke

Wzielismy nasze walizki i poszlismy za Lukie'm. Weszlismy po schodach, po prawej znajdowal sie nasz pokoj.

Znajdowało sie tam wielkie lozko, toaletka z lustrem, wyjscie na balkon, telewizor i dwa fotele.
-Ale tu slicznie.-powiedziala Cat.
-Chodzcie do lazienki jeszcze.-odparl Luke

Na przeciwko naszej sypialni znajdowala sie ogromna lazienka w ktorej byla wanna, prysznic, toaleta i duzo kwiatow.
-Rozgosccie sie i zejdzcie na dol.
-Spoko, dzieki.-powiedzialem.

Wrocilismy do pokoju i przytulilem sie do Cat.
-Tu jest slicznie Justin.
-Wiem skarbie.-powiedzialem i pocalowalem Caittlin w usta.
Odwzajemnila pocalunek i wyrwala sie z mojego uscisku.

Wyszla na balkon i oparla sie o barierki.

-Patrz jaki mamy cudowny widok.-odparla.
-Prawie jak ty.-zasmialem sie tulac ja od tylu i calujac po szyi.
-Dosc tego, idziemy sie wypakowac!-tupnela i sie zasmiala.
-Okej.

Wzielem jej walizki i jej wreczylem.
Sam wzialem swoja torbe i polozylem ja na podlodze.

Wypakowalem sie a torbe wlozylem pod lozko.
Caittlin jeszcze konczyla a ja postanowilem zejsc juz na dol.

-Czekam na dole skarbie.
-Dobrze.

Zszedlem po schodach i zastalem chlopakow ktorzy siedzieli na kanapach pijac piwo.
Doszedl do nich jeszcze Bruce ktory dopiero co przyjechal.

-Bruce!-krzyknalem i podbieglem do przyjaciela.
Objelismy sie i usiadlem obok niego.
Podal mi do reki piwo na co je otworzylem i upilem łyka.

-Jak tam Caittlin?-zapytal David.
-Rozpakowywuje sie jeszcze.
-Oh, ok.-odparl.
-Dlugo sie znacie?-dodal Bruce.
-Powiedzmy, mozemy przestac rozmawiac o mnie i o Cat?-zasmialem sie biorac kolejnego łyka piwa.
-jasne.-wszyscy podniesli rece w obronnym gescie na co sie usmiechnalem.
-Mowiles ze powiesz nam o co chodzi, czemu nagle przyjechaliscie?-odparl Josh.
-A, tak. Jakis skurwiel od Jay'a (imie zalozyciela gangu) najwidoczniej sledzi mnie i Cat bo wysyla nam dziwne sms.
-To znaczy?-zapytal Bruce.
-Chce jakis towar albo Caittlin. Musicie mi pomoc.
-Jasne, przeciez wiesz ze jestes dla nas jak brat.-powiedzial Luke na co wszyscy pokiwali glowami.
-Jak to towar albo Caittlin? Jaki kurwa towar?-syknal Josh.
-Wlasnie myslalem ze wy bedziecie cos o tym wiedziec.-odparlem.

-Slucham?! Justin jak mogles mi tego nie powiedziec?!-krzyknela Cat wychodzac zza sciany. Musiala uslyszec kawalek naszej rozmowy. Mentalnie sie spoliczkowalem.

-Nie chcialem cie martwic.-powiedzialem podchodzac do dziewczyny.
-Tu jestes bezpieczna, uwierz.-odparl Bruce.
-Nikt cie tu nie skrzywdzi.-dodal Luke.
-Wlasnie.-dopowiedzial Josh a David kiwnal glowa.
-Widzisz, mowilem.-powiedzialem przytulajac Caittlin.
-Co nie zmienia faktu ze jestem zla na ciebie za to ze mi nie powiedziales.
-No okej, chodz napijemy sie.

Cat usiadla obok mnie a w rece trzymala piwo.
-Musze ci powiedziec ze ty Bieber masz zawsze szczescie.-odparl Bruce.
-Oh, a to czemu?-zasmialem sie.
-Zawsze znajdziesz jakies fajne dziewczyny i w ogole.
-Wiadomo.-zasmialem sie.

Incognito | J.B |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz