*Cat pov*
Obudził mnie dzwonek do drzwi i natarczywe pukanie.
Troche sie wystraszyłam poniewaz Justin ma chyba klucze.
Zobaczyłam czy Mandy spi i zeszłam na dol.
Spojrzałam przez wizjer i zobaczyłam bruneta ktory ledwo utrzymywał sie na nogach.
Szybko mu otworzyłam i wpuściłam go do domu zamykając za nim drzwi.
-No w koncu ile moge czekać!-głośno odparl.
-Zamknij sie dziecko spi na gorze.-zganilam go.
-Co mnie to obchodzi.-syknal.
-Jak ty sie do cholery zachowujesz?
-O co ci chodzi?
-Jestes kompletnie pijany i do tego zachowujesz sie jak idiota.-szepnelam unosząc głos.
-Nie mow tak do mnie.-syknal.
-To sie uspokój.
-Wyluzuj
-Obiecałeś mi ze sie nie upijesz Justin.
-Trudno, myślałaś ze skończy sie na jednym piwie?.-zasmial sie.
-Zamknij sie juz.
-Powiedzialem nie mow tak do mnie do chuja!
-Bo co? Bede mowila jak bede chciala.Brunet podszedł do mnie i chwycił mnie za nadgarstek.
-Zostaw mnie.-odparlam.
-Jeszcze raz tak do mnie powiedz.-Syknal a jego oczy pociemniały.
-Nienawidzę cie!-krzyknęłam i wyrwałam sie z jego uścisku.Pobiegłam szybko do lazienki i sie tam zamknęłam.
Po moich policzkach spływały juz łzy.
Kolejny raz boje sie Justina, to wszystko jest takie popieprzone!
-Caittlin wyjdź stamtąd.-odparl pukając w drzwi.
-Zostaw mnie.
-Prosze wyjdź.-powiedzial juz spokojniejszym tonem.Odkluczylam drzwi i je otworzyłam.
-Ide do Mandy, zostaw mnie.
Wyminelam chłopaka i poszłam na gore.
Polozylam sie do łóżka a po moich policzkach spływały łzy.
Zasnęłam.
*
Obudziłam sie o 8. Mandy jeszcze słodko spała wiec postanowiłam jej nie budzić.Zalozylam leginsy i pudrowy crop top z długim rękawem.
Przeczesałam wlosy i umyłam zeby.
Zeszłam na dol gdzie siedział Justin i pił kawe w samych dresach.
Wyminelam go i poszłam do kuchni i nalałam sobie soku do szklanki.
-Czesc skarbie.-odparl.
Wywinelam oczami i pokręciłam głowa.
-Masz zły humor?
Parsknelam.
Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor.
-Mozesz przestać mnie ignorować?-syknal.
-Daruj sobie!-krzyknęłam i poszłam na gore.W moich oczach pojawiły sie łzy.
Weszłam do pokoju i wyszlam na balkon.
-Co jest?-powiedzial brunet podchodzac do mnie.
-Nie dotykaj mnie.
-Kurwa Caittlin, o co ci chodzi?
-To juz nie pamiętasz tak?
-O czym mam pamietać?
-Nie pamiętasz o tym jak wczoraj wróciłeś i zaczeles robic awantury?!-krzyknęłam a po moim policzku spłynęła łza ktora szybko wytarłam.-Gdy chwyciłes mnie za nadgarstki a ja tylko powiedzialam zebys mnie zostawił?!
-C-co..
-Nie, nie ja sie nie upije! Obiecałeś, a zrobiles cos innego! Do tego byłeś agresywny!
-Przepraszam..
-Twoje przepraszam jest nic nie warte Justin!
-Nie płacz prosze..-powiedzial kładąc mi reke na biodro.
-Zostaw mnie!
-Cat.. Prosze wybacz mi.
-Kolejny raz sie ciebie bałam. Tego chcesz?
-Nie! Kurwa Mac! Przepraszam, nie chcialem tego!
-Idz do swoich kolegów a mnie zostaw w spokoju.-odparlam i weszłam do pokoju.Spojrzałam na Mandy ktora siedziała na lozku i wycierała swoje zaspane oczka.
-Czemu krzyczycie?-zapytala.
-Troche sie pokłóciłam z wujkiem, ale juz jest dobrze. Chodźmy na dol okej?-zapytalam wymuszając uśmiech.Wszystkiemu przyglądał sie Justin.
Zeszlysmy na dol a chłopak za nami.
-Usiądź i zrobie ci śniadanie dobrze?
-Tak.
-Zjesz płatki?
-Dobrze.Zrobiłam dziewczynce jedzenie i postawiłam przed nia.
Gdy Mandy zaczela jeść poszłam do lazienki.
-Mozemy jeszcze porozmawiac?-powiedzial Justin.
-Nie, nie możemy.Umyłam rece i wyszlam.
Usłyszałam dzwonek do drzwi.
Otworzyłam je a moim oczom ukazał sie Cody.
-Wejdź.-usmiechnelam sie i zaprosiłam chłopaka do srodka.
-Mandy teraz je śniadanie wiec musisz chwile poczekać.-zasmialam sie.-Kawy?
-Jasne, z chęcią.Brunet przywitał sie z Cody'm i usiedli na kanapie.
Podałam chłopakowi zrobiona kawe i poszłam do Mandy.
-Juz? Chodz pojdziemy sie ubrać.
Chwyciłam dziewczynkę za reke i poszłyśmy na gore.
Zalozylam jej różowe leginsy oraz biała bluzkę ktora miala wczoraj.
Zeszlysmy na dol.
-Grzeczna była?
-Jasne, mały aniołek.-usmiechnelam sie.
-Podobało ci sie u cioci?-zasmial sie Cody.
-Tak, oglądałyśmy spongeboba!
-Super.-zasmial sie a ja razem z nim.-Dobra my juz spadamy, dzieki jeszcze raz Caittlin.
-Nie ma sprawy, wpadnijcie jeszcze kiedyś.-usmiechnelam sie.Pożegnaliśmy sie a goście wyszli.
-Mozemy teraz porozmawiac?-odparl Justin.
-Nie sadze ze mamy o czym.
-Owszem mamy!
-Wiec?
-Przepraszam..
-Wiesz za co chociaz?
-Tak, zachowałem sie jak frajer i dupek. Nie mozesz sie mnie bać. I do tego byłem pijany a obiecałem ze nie bede..
-Brawo.-wywróciłam oczami.
-Nie badz chamska.
-Ta..
-Wybaczysz mi?
-Ostatni raz.-odparlam i wytknęlam na niego palcem.
-Kocham cie.-powiedzial przytulajac mnie.Odwzajemnilam jego gest a ten mnie pocałował.
********
Co myślicie o tym rozdziale? Jest krotki ale chciałam wam cos dodać jeszcze dzisiaj x
CZYTASZ
Incognito | J.B |
FanfictionCaittlin Russo i Justin Bieber. Caittlin - 18 letnia blondynka z wlosami do pępka. Brazowymi oczami, malym nosem i duzymi ustami. Szczupla z wysportowana sylwetka. Lubi biegać i ogólnie ćwiczyć. Ma brata Andrey'a. Mieszkaja w Chicago. Pewnego dnia s...