8.2

1.5K 89 33
                                    

-Tak, juz jade. Napisz mi adres sms. Bede za kilka minut.-powiedzial.

*
Uslyszalam pukanie do drzwi.

Szybko poszlam je otworzyc. Gdy moim oczom pojawil sie Justin, rozplakalam sie jak male dziecko.

Chlopak mnie przytulil i zamknal drzwi.

-Nie placz, Cat..
-Tak mi ciebie brakowalo.-odparlam szlochajac.
-Juz jestem z Toba, nigdy cie nie opuszcze Cat.. nigdy z ciebie nie zrezygnuje.

Usiedlismy na kanapie i zaczelismy rozmawiac.

-Przez ten caly czas chodzilem na terapie... oderwalem sie od tego calego gowna raz na zawsze.
-Dobrze Justin, jestem z ciebie tak bardzo dumna.. dales rade..-odparlam przytulajac sie w jego tors.

On pocalowal mnie w glowe i mocno przytulil.

-Kocham cie Cat.

Zastala chwila ciszy gdzie wpatrywalam sie w jego brazowe oczy, ktore naszly lzami.

-Powiedz ze tez mnie kochasz, powiedz to.
-Tez cie kocham Justin. Caly ten pieprzony czas cie kochalam...

Zaczelismy sie calowac, tak bardzo mi tego brakowalo.

Justin sciagnal mi koszulke i zostalam w samym staniku.

Tego wieczoru sie kochalismy, tak bardzo go kocham...

*
Obudzil mnie placz Leo i zobaczylam lezacego obok Justina ktory otwieral oczy.

Spojrzalam na zegarek ktory pokazywal 2:30.

Zarumienilam sie gdy zobaczylam ze jestem bez koszulki i stanika, w samych majtkach.

Ubralam szybko jego za duza koszulke i wstalam z lozka.

Poszlam szybko do Leo i wzielam go na raczki.

Justin przyszedl do pokoju i stanal za mna.

Byl w samych bokserkach i wygladal tak seksownie..

Polozyl mi reke na biodrze i pocalowal Leo w glowke.

-Patrz, od razu przestal plakac.-usmiechnal sie.-Daj, nakarmie go.

Podalam mu chlopca i butelke z mlekiem.

Justin ostroznie nakarmil naszego synka i odlozyl go do lozeczka.

-Cudowny jest..-odparl.
-Ma to po tacie.-zasmial sie.
-Oh, jego tata musi byc zajebiscie przystojny..-szepnal i poruszyl brwiami w gore i dol.

Wywrocilam oczami i wrocilismy do lozka.

Polozylam glowe na jego klatce a on mnie przytulil.

-Bardzo mi ciebie brakowalo, wiesz?-szepnal mi do ucha.
-Mi ciebie tez Justin.
-Kocham cie, dobranoc.
-Ja ciebie tez.-pocalowalam chlopaka w usta i zasnelam.

*
Obudzilam sie i przetarlam oczy reka.

Spojrzalam w prawo i zauwazylam Justina ktory sie do mnie usmiechal.

-Oh, juz nie spisz?-odparlam i sie usmiechnelam.
-Jak widac nie.-zasmial sie i mnie pocalowal.

Wstalismy z lozka, ja zalozylam szybko leginsy a Justin spodnie dresowe.

Byl bez koszulki, jego miesnie byly tak bardzo widoczne...

-Nadal ci sie podobaja?-zasmial sie.

Szybko odwrocilam wzrok i wywinelam oczami.

Upewnilam sie ze Leo spi i zeszlismy na dol.

-Zrobie nam sniadanie.-usmiechnelam sie i poszlam do kuchni.
-Poczekaj chwilke.

Odparl i przyszedl do mnie.

Stalam tylem do blatu a on polozyl mi rece na biodra.

-Chcialbym jeszcze raz cie przeprosic..
-Justin, rozmawialismy o tym..
-Ale nie czuje sie z tym dobrze, rok temu ode mnie ucieklas.. bylem wtedy pijany, Josh sie toba zajal..
-Nie rozmawiajmy juz o tym Justin.
-Nie Cat, zrobilem zle, zachowalem sie jak kretyn. Jestem pieprzonym idiota i na ciebie nie zasluguje..-odparl i spuscil glowe.

Chwycilam jego twarz w dwie rece i zlozylam delikatny pocalunek na jego ustach.

-Kocham cie.
-Naprawde? Po tym wszystkim nadal mnie kochasz?
-I to bardzo..-zasmialam sie.-A teraz idz usiadz a ja zrobie nam sniadanie.
-Jestes najlepsza.-odwzajemnil smiech i poszedl do pokoju.

Nagle uslyszalam dzwonek do drzwi.

-Justin, otworzysz?
-Jasne.-krzyknal z pokoju.

*Justin POV*

Otworzylem drzwi a moim oczom pokazal sie Josh. Stal w reku z bukietem roz na co od razu zacisnely mi sie piesci.

-Co ty tu robisz?!-zapytal i wepchnal mnie do srodka.
-Jak widac jestem tu razem z Cat i moim dzieckiem.-syknalem i usmiechnalem sie lobuzersko.
-Twoim dzieckiem? Chyba kurwa zapomniales ze ojcem jest sie ciagle a nie przez jeden dzien!-krzyknal.

Caittlin szybko przybiegla i stanela miedzy nami.

-Hej! Co tu sie dzieje do cholery?!-krzyknela.
-Co on tu robi Cat? Mial byc po 15 a jest dopiero 11!
-Justin tu spal..-odparla.
-Jak spal?!
-A co ty gluchy jestes?-syknalem i popchnalem Josha na sciane.
-Spierdalaj tam skad przyszedles! Drugi raz chcesz ja zranic? Huh?-odparl.

Josh odlozyl kwiaty na stol i do mnie podszedl.

-Gosciu, czego ty nie rozumiesz?! Kochamy sie z Cat a nasze dziecko jeszcze bardziej nas laczy! Jestes jedyna osoba ktora moze stad spierdalac.
-Co robicie?-zasmial sie ironicznie.-Jestes zalosny myslac ze Cat znowu chce z toba byc!
-Josh..-odparla Caittlin.

Obaj na nia spojrzelismy.

-Justin ma racje.. kocham go i to co bylo kiedys nie ma znaczenia.
-C-co?
-Nie wiem co mam ci powiedziec..
-Spedzilismy razem wigilie, wychowywalem Leo jak wlasne dziecko przez caly pieprzony rok, pomagalem ci i bylem na kazde zawolanie, kocham cie a ten frajer zjawia sie z dnia na dzien i wszystko kurwa przekreslasz! Pieprzona idiotka!
-Wyjdz stad.-Syknalem.-Spierdalaj.-wypchnalem Josha i zamknalem za nim drzwi.

Incognito | J.B |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz