-Tak, juz jade. Napisz mi adres sms. Bede za kilka minut.-powiedzial.
*
Uslyszalam pukanie do drzwi.Szybko poszlam je otworzyc. Gdy moim oczom pojawil sie Justin, rozplakalam sie jak male dziecko.
Chlopak mnie przytulil i zamknal drzwi.
-Nie placz, Cat..
-Tak mi ciebie brakowalo.-odparlam szlochajac.
-Juz jestem z Toba, nigdy cie nie opuszcze Cat.. nigdy z ciebie nie zrezygnuje.Usiedlismy na kanapie i zaczelismy rozmawiac.
-Przez ten caly czas chodzilem na terapie... oderwalem sie od tego calego gowna raz na zawsze.
-Dobrze Justin, jestem z ciebie tak bardzo dumna.. dales rade..-odparlam przytulajac sie w jego tors.On pocalowal mnie w glowe i mocno przytulil.
-Kocham cie Cat.
Zastala chwila ciszy gdzie wpatrywalam sie w jego brazowe oczy, ktore naszly lzami.
-Powiedz ze tez mnie kochasz, powiedz to.
-Tez cie kocham Justin. Caly ten pieprzony czas cie kochalam...Zaczelismy sie calowac, tak bardzo mi tego brakowalo.
Justin sciagnal mi koszulke i zostalam w samym staniku.
Tego wieczoru sie kochalismy, tak bardzo go kocham...
*
Obudzil mnie placz Leo i zobaczylam lezacego obok Justina ktory otwieral oczy.Spojrzalam na zegarek ktory pokazywal 2:30.
Zarumienilam sie gdy zobaczylam ze jestem bez koszulki i stanika, w samych majtkach.
Ubralam szybko jego za duza koszulke i wstalam z lozka.
Poszlam szybko do Leo i wzielam go na raczki.
Justin przyszedl do pokoju i stanal za mna.
Byl w samych bokserkach i wygladal tak seksownie..
Polozyl mi reke na biodrze i pocalowal Leo w glowke.
-Patrz, od razu przestal plakac.-usmiechnal sie.-Daj, nakarmie go.
Podalam mu chlopca i butelke z mlekiem.
Justin ostroznie nakarmil naszego synka i odlozyl go do lozeczka.
-Cudowny jest..-odparl.
-Ma to po tacie.-zasmial sie.
-Oh, jego tata musi byc zajebiscie przystojny..-szepnal i poruszyl brwiami w gore i dol.Wywrocilam oczami i wrocilismy do lozka.
Polozylam glowe na jego klatce a on mnie przytulil.
-Bardzo mi ciebie brakowalo, wiesz?-szepnal mi do ucha.
-Mi ciebie tez Justin.
-Kocham cie, dobranoc.
-Ja ciebie tez.-pocalowalam chlopaka w usta i zasnelam.*
Obudzilam sie i przetarlam oczy reka.Spojrzalam w prawo i zauwazylam Justina ktory sie do mnie usmiechal.
-Oh, juz nie spisz?-odparlam i sie usmiechnelam.
-Jak widac nie.-zasmial sie i mnie pocalowal.Wstalismy z lozka, ja zalozylam szybko leginsy a Justin spodnie dresowe.
Byl bez koszulki, jego miesnie byly tak bardzo widoczne...
-Nadal ci sie podobaja?-zasmial sie.
Szybko odwrocilam wzrok i wywinelam oczami.
Upewnilam sie ze Leo spi i zeszlismy na dol.
-Zrobie nam sniadanie.-usmiechnelam sie i poszlam do kuchni.
-Poczekaj chwilke.Odparl i przyszedl do mnie.
Stalam tylem do blatu a on polozyl mi rece na biodra.
-Chcialbym jeszcze raz cie przeprosic..
-Justin, rozmawialismy o tym..
-Ale nie czuje sie z tym dobrze, rok temu ode mnie ucieklas.. bylem wtedy pijany, Josh sie toba zajal..
-Nie rozmawiajmy juz o tym Justin.
-Nie Cat, zrobilem zle, zachowalem sie jak kretyn. Jestem pieprzonym idiota i na ciebie nie zasluguje..-odparl i spuscil glowe.Chwycilam jego twarz w dwie rece i zlozylam delikatny pocalunek na jego ustach.
-Kocham cie.
-Naprawde? Po tym wszystkim nadal mnie kochasz?
-I to bardzo..-zasmialam sie.-A teraz idz usiadz a ja zrobie nam sniadanie.
-Jestes najlepsza.-odwzajemnil smiech i poszedl do pokoju.Nagle uslyszalam dzwonek do drzwi.
-Justin, otworzysz?
-Jasne.-krzyknal z pokoju.*Justin POV*
Otworzylem drzwi a moim oczom pokazal sie Josh. Stal w reku z bukietem roz na co od razu zacisnely mi sie piesci.
-Co ty tu robisz?!-zapytal i wepchnal mnie do srodka.
-Jak widac jestem tu razem z Cat i moim dzieckiem.-syknalem i usmiechnalem sie lobuzersko.
-Twoim dzieckiem? Chyba kurwa zapomniales ze ojcem jest sie ciagle a nie przez jeden dzien!-krzyknal.Caittlin szybko przybiegla i stanela miedzy nami.
-Hej! Co tu sie dzieje do cholery?!-krzyknela.
-Co on tu robi Cat? Mial byc po 15 a jest dopiero 11!
-Justin tu spal..-odparla.
-Jak spal?!
-A co ty gluchy jestes?-syknalem i popchnalem Josha na sciane.
-Spierdalaj tam skad przyszedles! Drugi raz chcesz ja zranic? Huh?-odparl.Josh odlozyl kwiaty na stol i do mnie podszedl.
-Gosciu, czego ty nie rozumiesz?! Kochamy sie z Cat a nasze dziecko jeszcze bardziej nas laczy! Jestes jedyna osoba ktora moze stad spierdalac.
-Co robicie?-zasmial sie ironicznie.-Jestes zalosny myslac ze Cat znowu chce z toba byc!
-Josh..-odparla Caittlin.Obaj na nia spojrzelismy.
-Justin ma racje.. kocham go i to co bylo kiedys nie ma znaczenia.
-C-co?
-Nie wiem co mam ci powiedziec..
-Spedzilismy razem wigilie, wychowywalem Leo jak wlasne dziecko przez caly pieprzony rok, pomagalem ci i bylem na kazde zawolanie, kocham cie a ten frajer zjawia sie z dnia na dzien i wszystko kurwa przekreslasz! Pieprzona idiotka!
-Wyjdz stad.-Syknalem.-Spierdalaj.-wypchnalem Josha i zamknalem za nim drzwi.
CZYTASZ
Incognito | J.B |
FanfictionCaittlin Russo i Justin Bieber. Caittlin - 18 letnia blondynka z wlosami do pępka. Brazowymi oczami, malym nosem i duzymi ustami. Szczupla z wysportowana sylwetka. Lubi biegać i ogólnie ćwiczyć. Ma brata Andrey'a. Mieszkaja w Chicago. Pewnego dnia s...