34. Nie ma problemu.

1.6K 97 25
                                    

*JUSTIN POV*

Wstałem o 10:00 i zorientowałem sie ze Caittlin nie ma obok mnie.

Przetarłem zaspane oczy reka i ziewnalem.

Nagle zauważyłem wchodząca do pokoju dziewczyne owinięta ręcznikiem.

-O dzień dobry kochanie.-powiedziala i podeszła do komody i wyjęła z niej krótkie spodenki i biały koronkowy crop top.

-Dawno wstałaś?-zapytałem wstajac i sie przeciągając.
-Z godzinkę temu.-odparla i posłała mi lekki uśmiech.

Szybko sie ubrała i odłożyła ręcznik na bok.

-Chodz tu.

Chwyciłem Caittlin za reke i pociagnelem tak ze na mnie upadła.
Pocałowałem ja w usta a ona przeczesała reka moje wlosy.

-Musimy wstawać.-zaśmiała sie cicho.
-Nie musimy.-szepnąłem jej do ucha.

Blondynka wstała i poprawiła swoje wlosy na co cicho sie zasmialem.

-Wyglądasz cudownie.
-Dziekuje.-odparla cicho.

Wstałem i jeszcze raz sie przeciągnąłem.

-A teraz sie ubieraj i schodz na dol!-powiedziala i klepnęła mnie w tyłek.
-Ah, tak?
-Tak.
-Walka na gole klaty?!
-Przegrasz lamusie!
-Chcesz sie przekonać?-zapytałem i podeszlem bliżej tak ze nasze usta prawie sie złączyły.

Caittlin chwyciła rekami moja twarz i pocałowała mnie w usta.

-Ide na dol.-odparla i wyszła z pokoju.

Podeszlem do komody z zadziornym uśmiechem i wyjąłem z niej spodnie "do gry w kosza" i bluzkę z tego samego kompletu.

Założyłem je szybko na siebie i przeczesalem reka wlosy.

Zszedłem na dol.

-Nie ma chłopaków?-zapytałem patrząc na Caittlin ktora opierała sie o blat kuchenny a w ręku trzymała kawę.

-Nie, poszli z pol godziny temu.
-Mówili gdzie?
-"Cos załatwić". Nie chciałam byc wścibska.

Uśmiechnąłem sie i podeszlem do dziewczyny.

-Dobrze ze z tym skończyłem.
-Na całe szczęście kochanie.

Usiadłem na kanapie a Caittlin mi na kolanach.
Dziewczyna zaczęła sie wiercić na co wydałem cichy jęk.

-Caittlin, nie rób tak.
-Oh, czyli jak?-poruszyła sie kolejny raz naciskając na mojego penisa.-Tak?
-Jeżeli jeszcze raz tak zrobisz to zacznę pieprzyć cie na tym stole.-powiedzialem całkiem poważnie jednak po chwili wybuchnelem śmiechem widząc Cat ktora jest cała czerwona.

-Justin!-uderzyła mnie w ramie i wstała.
-Przecież tylko żartowałem.-uniosłem rece w gore w geście obronnym.-Chyba ze chcesz.
-Nienawidzę cie.
-Nie prawda, kochasz mnie.-odparlem i wstałem.

Położyłem jej rece na biodra i pocałowałem w szyje.

-Moze troche.-zaśmiała sie.-Co nie zmienia faktu ze jestes bipolarnym gnojkiem!
-Lubisz to.
-Nie.
-To dlaczego ze mna jestes?
-Wlasnie nie wiem!
-Skarbie, nie zgrywaj niedostępnej.-zasmialem sie i pocałowałem ja w usta.
-Nie denerwuj mnie Justin!
-Kocham sie z toba drażnić kochanie.
-Ugh, jestes niemożliwy!

-Jesteśmy!-krzyknal Josh wchodząc.
-Um, cos przerwaliśmy?-zapytal zadziornie David.
-Tak! Uratowaliście mu życie.
-Co?-zasmial sie Luke.
-On jest nienormalny!-zasmiala sie i ode mnie odeszła.
-To juz wiemy, masz cos nowego?
-Bipolarny.
-Oh, ciężkie słowo ale idealnie go opisuje.
-Ej wiecie ze tu stoję, co nie?-zapytałem unosząc lewa brew.

Incognito | J.B |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz