10.

6.4K 302 2
                                    

Mijają minuty, godziny, a ja wciąż siedzę w zamknięciu. Nie odzywam się, po prostu bawię się poduszką. Christian siedzi przy drzwiach i wpatruje się w sufit. Nic nie powiedział, odkąd się przedstawił. Od czasu do czasu zerkam na niego kątem oka. Jest jakiś nieobecny.
Zerkam na zegarek. Jest 16:32. Świetnie siedzę tutaj ponad 8 godzin. Nagle mój towarzysz się podnosi. Nic nie mówi, tylko podchodzi do drzwi i otwiera je na szerokość.
- Idziesz? - pyta, patrząc na mnie po raz pierwszy od kilku godzin.
Wstaję i podchodzę do niego.
- Trzymaj się blisko i idź za mną - poucza mnie i chwyta moją rękę.
Chwilę później wychodzimy na światło dzienne. Znajdujemy się w ogromnym ogrodzie, który oprócz drzew i roślin wypełniają młodzi ludzie. Christian ciągnie mnie w kierunku najbliższej ławki, nie zwracając uwagi na wścibskie spojrzenia ludzi. Siadamy na niej. Rozglądam się dookoła. O dziwo, nikt na nas już nie patrzy.
- Mogę cię o coś spytać? - pyta chłopak.
Zerkam na niego. Kiwam głową.
- Jak dobrze znasz Cartera?
- Hm... Przychodzi często do baru i pije alkohol przed dwunastą. Wódkę z colą. Jest twoim bratem...
Przerywa mi.
- Domyślam się, że to wszystko. Pozwól więc, że coś ci powiem: Carter jest uparty, jeśli coś sobie postanowi, to będzie dążyć do celu, choćby po trupach.
Zastanawiam się nad jego słowami.
- Dlaczego mi to mówisz? - pytam.
- Bo od kilku godzin udajesz, że nic się nie wydarzyło. Nie sądzisz, że powinniśmy o tym porozmawiać? - proponuje Christian.

***
Nie odpowiadam. Siedzę i przyglądam się kwiatom rosnącym po mojej lewej stronie. Wiem, o czym on chce rozmawiać, ale czy aby na pewno jestem na to gotowa? Jeszcze przez kilka minut rozmyślam nad tym. Nagle czuję na policzku coś delikatnego i pachnącego. Spoglądam w prawo i widzę, że Christian trzyma w dłoni różowego tulipana. Przesuwa jego górną częścią po moim policzku. To przyjemne uczucie. Patrzę w jego oczy. Dostrzegam w nich coś dziwnego. Emocje, których wcześniej nie było. Wręcza mi kwiatka i wszystko, co dostrzegłam w jego oczach, znika. Odwraca wzrok i skupia się na cieniu przed nami.
Podążam za jego spojrzeniem. Niestety, słońce uniemożliwia mi rozpoznanie postaci.
- Widzę, że z tobą już lepiej, bracie - oznajmia Christian.
- Tak - Carter odpowiada bratu, po czym zwraca się do mnie - Możemy porozmawiać?
- Właściwie to... - zaczynam.
Nie mogę dokończyć, bo dochodzą do nas krzyki.

***
Kochani, przepraszam za tak długą nieobecność, ale już jestem. Planuję w najbliższym czasie zrobić maraton. Dopadła mnie wena. Komentujcie, proszę :)

Przemieniona DziewczynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz