*Carter*
Wygładzam marynarkę. Ostatnie poprawki i jestem gotowy. Zapowiada się ciężki dzień. Wychodzę z gabinetu dokładnie o 9:40. Na korytarzu napotykam Jamesa.
- Wszystko w porządku? - pytam.
Chłopak poprawia krawat i odpowiada:
- Gorzej chyba być nie może.
Mimo, że jest młodszy ode mnie, przybyło mu mnóstwo zmarszczek. Idziemy ramię w ramię do biblioteki. Tam miała się zebrać cała wilcza społeczność. W ten sposób chcemy uczcić jego pamięć. Gdy docieramy do dużych, podwójnych drzwi, wypowiadam te pytanie, które siedzi mi w głowie od kilku godzin:
- Co z nią?
- Płakała. Dużo. Szczególnie na pogrzebie. Ale czemu tu się dziwić, kochała tego gościa bardzo mocno - odpowiada James. Żal mi Rachel. Czasem zastanawiam się, jak by to było gdyby...
- Tu jesteście, lekarz prosi was na chwilkę. I może moglibyście pomóc mi odciągnąć od niego Rachel? - mówi Isaac. Podążamy we trzech do skrzydła szpitalnego. Gdy tylko mijamy białe łóżka, czuję nieprzyjemny skurcz w żołądku. Na końcu sali odnajdujemy lekarza, kilka pielęgniarek, pacjenta i Walders. Od razu podchodzę do dziewczyny i siadam obok niej. Obejmuję ją ramieniem, a ona kładzie na nim swoją głowę. Siedzimy w milczeniu. Po kilku minutach zostawiam z nią Isaaca, a ja i James udajemy się na rozmowę z lekarzem. Wychodząc, mijam się z ojcem.
- Więc... - zaczyna James.
- Nie będę was okłamywał. Stan pacjenta jest bardzo ciężki. Co prawda, wyciągnęliśmy pocisk, ale rana się nie goi. Organizm nie reaguje na żadne bodźce - oznajmia doktor.
Nie jestem w stanie wykrztusić ani słowa.
- Myślę, że to kwestia tygodnia - dodaje mężczyzna i odchodzi. Zastanawiam się nad jego słowami.
- I jak mam to powiedzieć Rachel? Przecież jej serce się złamie na milion kawałków... - rzucam.
- Daj jej szansę, by się pożegnać... - proponuje James.*Rachel*
Isaac lekko mnie kołysze. To uspokajające. Ściskam mocniej siną rękę Christiana. Będzie dobrze - powtarzam to sobie. Po chwili do pomieszczenia wracają Carter i James. Waller wymienia kilka zdań z ojcem. Między nimi wciąż panują napięte relacje. Carter nie może wybaczyć ojcu, że do mnie strzelał.
- Rachel - zwraca się do mnie Carter i podchodzi bliżej. Kuca przede mną i zastanawia się, co powiedzieć.
- Ile? - pytam.
- Tydzień - odpowiada cicho. To za mało. Potrzebuję więcej czasu. Ściskam mocniej rękę Christiana i wkradam się do jego myśli. Przekazuję mu jak najwięcej informacji.*Christian*
Siedzę na zielonej łące. W pewnym momencie przed moimi oczami pojawia się postać Rachel.
- Czekałem na ciebie - oznajmiam.
- Wiem - odpowiada i siada obok.
- Jesteś jakaś inna. Coś się stało? - pytam.
Dziewczyna odwraca wzrok, a po chwili odpowiada:
- Umierasz.
Wybucham śmiechem.
- Niezły żart - rzucam. Rachel patrzy na mnie z powagą. Czasami nie rozumiem jej poczucia humoru...
- Rachel, przecież jestem wilkołakiem. Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni - przypominam jej. Dopiero teraz dostrzegam łzy na jej policzkach.
- Nie chcę cię znowu stracić - oznajmia nagle. Przytulam ją mocno.
- Daj rękę - mówię po chwili. Chwytam jej dłoń i prowadzę ją do tajemniczego miejsca.
- Dokąd idziemy? - pyta.
- Zobaczysz - odpowiadam. W końcu docieramy na miejsce. Przed nami rozciąga się nieograniczona przestrzeń. Z ust Rachel wydobywa się ciche westnienie.
- To piękne - oznajmia. To jedyne, co mogę jej w tej chwili ofiarować. Łąka pełna tulipanów. Zrywam jednego i wkładam jej do dłoni.
- I jeszcze jedno - dodaję. Po raz ostatni ujmuję jej twarz w swoje dłonie i całuję ją przeciągle. Mijają minuty, godziny... W końcu odsuwam się.
- Nie - prosi Rachel.
- Zawsze będę cię kochał - mówię. Wizja zaczyna tracić swą ostrość. Już czas. Po chwili moja ukochana znika.
CZYTASZ
Przemieniona Dziewczyna
WerewolfRachel dużo przeszła w swoim życiu. W końcu została sama. Jednak wciąż wierzy, że kiedyś coś w jej życiu się zmieni... A gdyby tak zamęt wprowadził gość od wódki z colą? Zapraszam do przeczytania :) #3 o wilkołakach - 26.03.2024 #12 w o wilkołakach...