20.

3.9K 212 0
                                    

Po wczorajszej akcji postanowiłam wziąć dzień wolnego... Właściwie to nie postanowiłam, a otrzymałam z konieczności. Okazało się, że po urodzinowej imprezie bar wymaga natychmiastowego remontu. Choć woda ciekła pod zlewem już od miesiąca...
Tak czy siak, mam wolne. Cały wczorajszy dzień sprzątałam dom. Przejrzałam nawet własną garderobę. Niestety, dzisiejszy dzień nie zapowiadał się jako spokojny. Już o 8:23 odkryłam, że pralka nie działa. Po prostu: wydała z siebie dwa dziwne dźwięki i się wyłączyła. Zadzwoniłam po majstra i czekam aż przybędzie.
Kiedy rozlega się dzwonek do drzwi, biegnę by otworzyć. W progu zastaję panią Coerty z Carlem. Unoszę lewą brew. Chłopak jest w mundurze policyjnym.
- Tak? - pytam.
- Witaj, słońce. Możemy zająć ci chwilkę? - pyta mnie sąsiadka.
Zgadzam się, ale nie wpuszczam ich do środka. Trochę dziwi mnie widok mojego ex z sąsiadką. W prawdzie państwo Coerty polubili go.
- Właśnie zajmowałam się roślinami w ogrodzie, gdy zauważyłam jak ktoś próbuje się dostać do twojego domu. Postanowiłam wezwać policję - oznajmia.
Tylko dlaczego akurat Carla?
- Złapaliśmy podejrzanego, ale on nie przyznaje się do winy - dodaje policjant.
- O kim ty mówisz? - pytam zdezorientowana. Zza jego pleców wychyla się ktoś znajomy. Przez chwilę nie mogę go rozpoznać, bo ma okulary na nosie.
- Zdejmij okulary - rozkazuje mu Carl.
- Nie mogę. Mam zapalenie spojówek - odpowiada tamten.
I wtedy go rozpoznaję.
- Już dobrze. Znam tego pana - oznajmiam.
- To twój... ? - pyta Carl.
- Znajomy - rzucam krótko.
Carl sięga po notatnik.
- Poproszę pana dane - oznajmia.
- Po co? - pyta chłopak.
- Do systemu... - zaczyna odpowiadać, ale mu przerywam.
- Obejdzie się bez nich - mówię, rzucając mu surowe spojrzenie. Patrzy mi wyzywająco w oczy, ale odpuszcza. Odwraca się na pięcie i odchodzi. Za nim idzie pani Coerty.
- Isaac, wejdziesz? - pytam. Kiwa głową i podąża za mną. Siadamy obok siebie na kanapie.
- Więc... Dlaczego próbowałeś dostać się do mojego domu? - pytam.
Nie odpowiada od razu. Ściąga okulary, a ja wpatruję się w jego żółte oczy.
- Musisz mi pomóc - mówi.
Nie wiem jak - myślę.
- Tylko ty możesz. Nie znajdzie mnie u ciebie. Proszę... - dodaje.
- Kto? Kogo się boisz, Isaac? - dopytuję.
- On nie może mnie znaleźć. Rozumiesz? Ciebie na pewno nie skrzywdzi. Nie pozwól mu mnie złapać - teraz to mnie niemal błaga, bym mu pomogła. Mimo, że sama jestem przerażona, ściskam jego rękę, dodając mu otuchy.

***
- Nie powiesz mi przed kim się chowasz? - pytam Issaca trzy godziny później. Razem obejrzeliśmy film i zjedliśmy obiad.
- Nie - rzuca tylko.
Rozlega się dzwonek przy drzwiach, więc muszę na chwilę przerwać śledztwo.
- To pewnie majster - rzucam i idę otworzyć. W drzwiach zastaję Cartera.
- Cześć - rzuca uśmiechając się.
- Cześć - odpowiadam.
Całuje mnie w policzek i wskazuje głową na skrzynkę z narzędziami, którą trzyma.
- Podobno potrzebujesz majstra - oznajmia. Kiwam głową i prowadzę go do łazienki. Ogląda pralkę i mówi, że powinnam kupić nową.
- A skoro już tutaj jestem, może powinnienem też obejrzeć inną pacjentkę? - proponuje. Robi jeden wielki krok do przodu i stykamy się nosami. Nachyla się, by mnie pocałować, gdy nagle przerywa nam odgłos jakby coś upadło.
- Masz gości? - pyta.
- Nie - odpowiadam sztywno. Mimo mojej odpowiedzi, wychodzi z pomieszczenia i rozgląda się po salonie.
- Fakt. Widzimy się jutro? Może wyszkoczymy razem do kina? - proponuje.
- Yyy... Jutro nie mogę. Wychodzimy z Tori na babski wieczór - kłamię.
- Ahh. Dobra, zdzwonimy się - rzuca i wychodzi.
Oddycham z ulgą. Odczekuję jeszcze kilka minut i rozglądam się po salonie.
- Isaac?
Nagle pojawia się obok kanapy.
- O matko, jak ty to zrobiłeś? - pytam.
- Widzisz moje oczy? Są takie cały czas. Od wczoraj. Znikam i pojawiam się w różnych momentach - odpowiada.
- Rozmawiałeś o tym z Carterem? W końcu jest waszym Alfą - mówię.
- Gdyby się dowiedział, to dawno już bym nie żył. Carter by mnie zabił - oznajmia.
Przez chwilę nie wiem, co powiedzieć.
- Wiesz, że on kiedyś zauważy, że cię nie ma? Może powinnieneś porozmawiać z Christianem? - proponuję.
- Christian jest bratem Cartera. Powiedziałby mu - oznajmia.
- Skąd taka pewność? Może jak go przekonamy... - mówię.
- Nie przekonamy - zaprzecza.
- Przekonamy. Już moja w tym głowa. Daj telefon - mówię stanowczo.

Przemieniona DziewczynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz