Od ostatnich wydarzeń minął tydzień. Siedem dni odpoczynku w domu. Przyznam się, że ani razu nie wychyliłam głowy za próg. Przypuszczam, że moja skrzynka jest zapełniona.
Niestety, kiedyś sielanka musi się skończyć.
- Nadszedł ten dzień, w którym musisz wrócić do pracy, Rachel - mówię sama do siebie. Wyskakuję z łóżka i biegnę pod prysznic. Nacieram skórę mydłem, a włosy szamponem. Opłukawszy się, sięgam po ręcznik. Wkładam bieliznę, a włosy układam w turban z ręczniku. Otwieram drzwi od łazienki, by wrócić do pokoju po ubrania. I wtedy zamieram. Po prostu stoję i się patrzę. Nie mogę wykrztusić ani słowa. W progu drzwi do mojej sypialni stoi Christian. Gdy podnosi wzrok i taksuje mnie, uświadamiam sobie, że jestem w samej bieliźnie.
- Ładne koronki - rzuca, uśmiechając się. Zabiłabym za taki uśmiech. Całe szczęście, że moje policzki nie są czerwone. Wielki dzięki, matko naturo. Sięgam po koc, który wisi na oparciu obrotowego krzeszła.
- Co ty tutaj robisz? - pytam po chwili.
Śmieje się.
- Nie odezwałaś się - zarzuca mi.
- Niby jak? Nie mam twojego numeru... A tak po za tym, dzięki za tulipana - dodaję.
Uśmiecha się jeszcze bardziej.
- Nie ma za co - mówi i poważnieje - Słuchaj, nie wiem, co Carter...
- Nie ważne... Chyba nie będziesz ze mną rozmawiać o Carterze, prawda? - przerywam mu.
Podchodzę do szafy i wyciągam czarne jeansy i koszulkę w paski. Chłopak cały czas mnie obserwuje.
- Muszę się przebrać - oznajmiam.
- Chętnie popatrzę - mówi i puszcza do mnie oczko.
Zdejmuję turban z głowy i rzucam w Christiana ręcznikiem.
- Potrzymaj, zaraz wracam - dodaję i znikam za drzwiami od łazienki.
Wkładam t-shirt i jeansy. Rozczesuję włosy szczotką i trochę je podsuszam. Gdy wychodzę z pomieszczenia, Christian siedzi już na brzegu łóżka, bawiąc się ręcznikiem. Podaje mi ręcznik, a ja odwieszam go na miejsce. - Dlaczego tu jesteś? - pytam.
- Nie wiem, chyba mi się nudziło. Postanowiłem, że wpadnę - odpowiada.
- Nie pracujesz? - pytam.
Kiwa przecząco głową.
- Ale z tego, co wiem, ty tak. Więc dokąd zmierzamy? - pyta.
Unoszę brwi.
- No chyba nie zostawisz mnie na pastwę losu, co? Zlituj się nade mną, Rachel - prosi. Nie mogę się nie zgodzić. Robi tak słodką minkę.
- Dobrze - rzucam i sięgam po trampki leżące pod łóżkiem. Robię lekki makijaż.
- Uczeszę się i możemy iść - mówię.
- Nie. Tak jest lepiej - stwierdza Christian i podchodzi do mnie. Stoję, nie mogąc się poruszyć. Palcami przejeżdża po moich włosach i odgarnia mi z twarzy zabłąkane kosmyki. Jego ciepły oddech muska mi policzek. Nagle łapie mnie w pasie i gwałtownie odwraca. Stoimy teraz razem przed lustrem.
- A nie mówiłem? - pyta. Ja jednak wpatruję się w nasze odbicie. Cholera, jak my dobrze razem wyglądamy. Patrzę na odbicie jego ręki, która tak jak ta prawdziwa, zatrzymała się na moim brzuchu. Chłopak też na to patrzy. Podnoszę wzrok i napotykam odbicie jego szmaragdowych oczu.
- Nie boisz się mnie? - pyta.
- A powinnam? - dopytuję się, odwracając się do niego.
- Nie. Nigdy bym cię nie skrzywdził - odpowiada i uśmiecha się, robiąc krok bliżej.
- To dobrze. Panie wilkołaku - oznajmiam. Chyba jest zaskoczony tym, że wiem. Unosi prawą brew.
- Moja rozmowa z twoim bratem nie skończyła się za dobrze - dodaję.
Nachyla się w moją stronę. Mam nadzieję, że mnie pocałuje. Błagam, zrób to!
Ale on tylko szepcze:
- Chodźmy, bo spóźnisz się do pracy.

CZYTASZ
Przemieniona Dziewczyna
WerewolfRachel dużo przeszła w swoim życiu. W końcu została sama. Jednak wciąż wierzy, że kiedyś coś w jej życiu się zmieni... A gdyby tak zamęt wprowadził gość od wódki z colą? Zapraszam do przeczytania :) #3 o wilkołakach - 26.03.2024 #12 w o wilkołakach...