29.

3K 165 2
                                    

Nigdy nie czułam czegoś takiego. Ból rozchodził się po całym ciele. Mój umysł wydobywał z pamięci różne sceny z życia: pierwsza jazda na rowerze, babcia, która czyta mi książkę, pierwszy dzień w szkole, mianowanie absolwentów, poznanie Cartera, jego przemiana... Czuję, że spadam. Tracę przytomność. Już nie wiem, co dzieje się dookoła. Z daleka dochodzi do mnie odgłos łamiących się gałęzi... A może to kości? Nagle wszystko cichnie. Dobiega do mnie tylko cichutkie warczenie. Następnie znów wybucha panika. Leżę pomiędzy ciałami ludzi i wilkołaków. Marzę, by wrócić do domu... Niespodziewanie ktoś podnosi mnie. Kładzie moją głowę na swoich kolanach. To dziewczyna. Wydaje się dziwnie znajoma. Krzyczy do kogoś. Nade mną pojawia się więcej osób. Twarze, których nie znam. Wyłapuję tylko jedną, tą z szmaragdowymi oczami.
- Zostań ze mną - prosi. Po chwili widzę już tylko ciemność.

***
Czuję się, jak po zażyciu środków nasennych. Jestem ospała. Chcę otworzyć oczy, ale nie mogę. Skupiam się na czymś innym. Dochodzą do mnie przeróżne dźwięki. Ktoś stoi obok i rozmawia przez telefon:
- Nie, nie przychodź. Potrzebuje snu.
Czuję, jak ktoś innych odgarnia mi mokre włosy z czoła. Następnie kolejne głosy:
- Dlaczego nie powiedziałeś mu prawdy?
- Spróbuj powiedzieć Alfie, że jego dziewczyna cudem przeżyła, a teraz od kilku dni śpi.
Znowu ogarnia mnie ciemność.
Budzę się, gdy światło wpada przez niedomknięte żaluzje. Rozglądam się po pomieszczeniu. Wszystko jest szare, łącznie z łóżkiem, na którym leżę. Do ręki ciągnie się kabel od kroplówki. Ciekawe czym mnie faszerują? Nagle uświadamiam sobie, że jestem ubrana w jakąś białą tunikę. - Nie martw się, to robota Emily - oznajmia James, podążając za moimi wzrokiem. Podchodzi bliżej i siada na krześle obok.
- Głowa mi pęka - oznajmiam.
- Nie długo przestanie. To i tak cud, że przeżyłaś... Słyszałem, że ciężko było... - mówi.
Wiem, że muszę o to spytać:
- Co... - głos więźnie w gardle - Co się tam wydarzyło?
James rzuca mi przepraszające spojrzenie.
- Walczyłem cały czas, ale z tego, co mówią wszyscy, wynika, że wezwałaś pomoc. Cholera, Rachel. Gdyby nie ty, już byłoby po nas. Na szczęście przybyło wsparcie z Christianem na czele. Wataha nas uratowała.
Nagle przypominam sobie cały ten ból...
- Czy ja... No wiesz... - nie mogę tego wykrztusić.
James chyba pojął, o co chodzi, bo odpowiada:
- Nie. Miałaś po prostu bardzo dużo szczęścia...


Przemieniona DziewczynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz