Stoję przed nim oniemiała. Czy on właśnie powiedział, że mnie kocha?
- Ja... - zaczynam, ale w tej samej chwili drzwi otwierają się z hukiem.
- Jestem padnięty. Nigdy więcej nie wybieram się na poszukiwanie. To zdecydowanie zadanie dla Bety... - mówi Carter, ale gdy mnie zauważa, przerywa.
Spogląda to na brata, to na mnie. Aż w końcu podchodzi do mnie, całuje mnie w policzek i rzuca:
- Cześć, Rachel. Co tutaj robisz? Myślałem, że umówiłaś się z Tori.
- A no tak... Byłam, ale coś jej wypadło - mamroczę.
Carter się uśmiecha. Dziwię się, że w to wierzy.
- Więc... Masz dzisiaj wolny wieczór? Może wyskoczymy gdzieś razem? Jakieś kino, a potem kolacja? - proponuje chłopak.
- Hmm... Dzisiaj raczej nie dam rady... Pomagam przy sadzonkach pani Coerty - kolejne kłamstwo.
Carter smutnieje, a cały entuzjazm wyparowuje z niego w ciągu 2 sekund.
- Szkoda... Podrzucić cię do domu? - pyta po chwili.
- Jasne. Czemu nie - odpowiadam i razem wychodzimy z budynku.
- Na razie, Christian - rzucam szybko, zanim ten zniknie mi z oczu. Ta... On wyznał mi miłość, a ja do niego zwykłe "Na razie".
Zajrzę do ciebie później.
Odzywa się głos w mojej głowie.***
Przez całą drogę do domu Carter relacjonuje mi wycieczkę po lesie. Od czasu do czasu zerka na mnie, ale przeważnie skupia się na prowadzeniu i opowiadaniu. Nawet nie wiem, kiedy parkujemy na moim podjeździe. Chłopak oddaje mi kluczyki. Żegna się i oznajmia, że się przejdzie. Kiedy odchodzi, ja ruszam w stronę ganku.
- Rachel? - jego głos nagle dociera do mnie - Nie widziałaś ostatnio gdzieś Isaaca?
O kurczę, on wie. Zaprzeczam.
- Jak go zobaczysz, to powiedz mu, żeby do mnie zajrzał - oznajmia i znika za rogiem.
Co za ulga...
Sięgam po klucze od domu i przekręcam zamek. Drzwi otwierają się z charakterystycznym pstryknięciem. Nagle coś obejmuje mnie w pasie. Z mojego gardła wydobywa się wrzask, ale napastnik szybko zasłania mi usta. Kątem oka widzę czerwonego tulipana. Uspokajam się. Christian obraca mnie przodem do siebie i ciągnie mnie w głąb korytarza. Gdy zatrzaskuje za nami drzwi, odkładam tulipana, a on zapala światło. Chwilę później znowu jego ręce spoczywają na mojej talii. Mocno przytula mnie do siebie.
- Nie gniewaj się na mnie za to, że ci nie powiedziałem - prosi, szepcząc mi do ucha. Odwracam się, by na niego spojrzeć. Przewracam oczami.
- Powinnam cię nienawidzić..., ale tak świetnie całujesz, że nie potrafię - oznajmiam.
Znów się całujemy. Powoli i długo. W końcu trochę zmęczeni, kładziemy się obok siebie na dywaniku. Przewracam się na bok i kładę głowę niedaleko jego serca. Wsłuchuję się w jego bicie. Christian przyciąga mnie do siebie.
- Co my robimy? - pyta.
- To, co powinniśmy zrobić już dawno temu - odpowiadam i odnajduję jego pełne usta. Gdy się odsuwam, skupiam sie na jego zaroście. Krótki i prawie niewidoczny z daleka, trochę mnie łaskocze.
- Porozmawiaj z bratem - mówi Christian.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł... Po za tym, to zła chwila - zaczynam.
- Innej może nie być - oznajmia.
Podnoszę się na łokciach.
- Dlaczego tak mówisz? - pytam.
Widzę, jak przełyka ślinę.
- Rachel, twój brat... Dużo czasu mu nie zostało... - mówi ze spokojem Christian.***
Kochani, jakie emocje. Dzieje się, dzieje. I tej akcji będzie jeszcze więcej. Zapraszam do lektury.
:)
CZYTASZ
Przemieniona Dziewczyna
WerewolfRachel dużo przeszła w swoim życiu. W końcu została sama. Jednak wciąż wierzy, że kiedyś coś w jej życiu się zmieni... A gdyby tak zamęt wprowadził gość od wódki z colą? Zapraszam do przeczytania :) #3 o wilkołakach - 26.03.2024 #12 w o wilkołakach...