*Jordan*
Gdy Rachel jest już gotowa do wyjścia, proponuję jej podwózkę.
- Miły jesteś, ale skoro słońce świeci, to się przejdę - odpowiada. Liczyłem na inną odpowiedź.
- A co dzisiaj będziesz porabiać? - pytam od niechcenia, chociaż w środku zżera mnie ciekawość.
- Pójdę na wykłady. A co innego można robić na uniwersytecie, Głuptasie? - oznajmia wesoło. Dziwne. Nadal nie wiem, kim jest gość z SMS'a. - Cóż, ja chyba wrócę do mojej nudnej pracy... - mówię. Rachel całuje mnie szybko, zabiera torbę i wychodzi.
- Nie czekaj na mnie! - rzucam jej na odchodnym.
Czekam kilka sekund, po czym zabieram klucze od BMW i zbiegam po schodach na dół. Wyjeżdżam z parkingu podziemnego i parkuję auto na chodniku. Po chwili Rachel wyłania się zza zakrętu. Wszystko zgodnie z planem. Zakładam okulary przeciwsłoneczne i nie spuszczając z niej wzroku, powoli ruszam za nią. Jadę "z prędkością światła". Mam nadzieję, że ludzie nie zaczną trąbić, bo cały plan weźmie w łeb. Skręcam w następną ulicę. Jesteśmy coraz bliżej uczelni. Stoję teraz na czerwonym świetle, a Rachel przechodzi przez pasy. Zniżam się na siedzeniu, by mnie nie rozpoznała. Co za ulga. Powoli dodaję gazu. W końcu parkuję po drugiej stronie collegu. Tu przynajmniej wszystko widać, jak na dłoni. Dziewczyna skręca na chodnik, ale po chwili cofa się i kieruje się na parking. Rozpoznaję kilku studentów z jej roku. Na początku myślę, że podejdzie do Chloe, dziewczyny z którą się trzyma, ponieważ ta wymahuje do niej rękoma. Jednak Walders podchodzi do jakiegoś ciemnego Porsche. O jego maskę obiera się szczupły, muskularny chłopak o krótko przyciętych, brązowych włosach. Nie znam go. Opuszczam szybę i próbuję podsłuchać ich rozmowę. Niestety jest za głośno. Pozostaje mi tylko przyglądanie się z daleka. Obserwuję ich przez dobre 10 minut. Najpierw Rachel wydaje się wściekła. Widzę to po jej postawie, zaciska dłonie w pięści. Potem chyba się uspokaja, a chłopak podchodzi do niej bliżej i chwyta ją za dłonie. Rachel się nie odsuwa. Liczyłem na coś innego. Stoi bezradnie wpatrzona w niego. Po chwili chłopak się uśmiecha i przytula dziewczynę. Rachel odwraca się na pięcie i idzie w kierunku drzwi wejściowych, chłopak biegnie za nią, a ja odjeżdżam, pozostawiając po sobie tylko pisk opon.*Christian*
Czekam. Znowu. Słońce mocno przyświeca, a ja opieram się o moje nowiutkie Porsche. W końcu ją widzę. Idzie pewnym krokiem po chodniku w kierunku drzwi. Czekam, wpatrując się w nią. Po chwili mnie zauważa i podchodzi tutaj.
- Co ty, do cholery, tutaj robisz? - pyta.
- Auć, Rach. Ranisz moje uczucia - mówię, kładąc rękę na sercu. Uśmiecham się. Na nią to nie działa.
- Zmieniłaś się, prawda? Jesteś wilkołakiem - mówię ciszej. Rozluźnia pięści.
- Jordan cię przemienił. Wiedziałem, że skurczybyk nie wytrzyma - stwierdzam. Rachel się wzdryga. Podchodzę do niej bliżej i chwytam ją za dłonie.
- Moje uczucia w stosunku do ciebie się nie zmieniły - oznajmiam. Czekam na jej odpowiedź. Delektuję się bijącym od niej ciepłem.
- Rach - mówię, by zwrócić jej uwagę, ale ona odwraca się na pięcie i odchodzi. Nie myślałem, że będzie tak trudno... Biegnę za nią.*Rachel*
Profesor Bruc mnie zabije. Dopijam ostatni łyk latte i biegnę do sali. Trzy minuty spóźnienia. Świetnie. Otwieram cichutko drzwi i wchodzę do środka. Oczywiście wszystkie oczy skierowane są na mnie.
- Walders, znowu... - mówi Bruc.
- Tak, wiem - rzucam i zajmuję swoje miejsce. Nagle ktoś po lewej dźga mnie ołówkiem w łokieć. Odwracam się w tamtą stronę.
- Co...? - urywam, gdy widzę znajome szmaragdowe oczy.
- Co tutaj robisz? - pytam.
- Walders, przestań gadać albo opuść salę! - krzyczy Bruc. Świetnie. Podpadłam po raz drugi. Christian znów dźga mnie ołówkiem, po czym odzywa się na całą salę:
- Przepraszam, panie profesorze, to moja wina, zagadałem koleżankę - przy ostatnim słowie puszcza do mnie oczko.
- No dobra, w nagrodę Walders wprowadzi cię w przerobiony dotychczas materiał - oznajmia wykładowca. Co?!
- Później mi podziękujesz - mówi Christian i przez cały wykład się do mnie uśmiecha.
CZYTASZ
Przemieniona Dziewczyna
WerewolfRachel dużo przeszła w swoim życiu. W końcu została sama. Jednak wciąż wierzy, że kiedyś coś w jej życiu się zmieni... A gdyby tak zamęt wprowadził gość od wódki z colą? Zapraszam do przeczytania :) #3 o wilkołakach - 26.03.2024 #12 w o wilkołakach...