Co? Nie wierzę... Czy on właśnie powiedział to, o czym myślę?
- Oki doki. Chodźmy, pewnie na nas czekają - rzucam, wracając na swoje miejsce pasażera. Po chwili namysłu otwieram drzwi. Postawienie nóg na chodniku, sprawia, że nagle wszystko dociera do mnie ze zwiększoną siłą. Trochę kręci mi się w głowie...
- Wow, Rachel. Wszystko w porządku? - pyta James, chwytając mnie za łokieć. To jedyny wilkołak, który nie boi się ze mną rozmawiać. Z jakiegoś powodu groźby mojego chłopaka nie robią na nim żadnego wrażenia.
- Tak, dzięki że pytasz. A właśnie... James, mogę cię prosić o przysługę? - pytam, spoglądając przez ramię na Cartera, który patrzy surowo na mojego towarzysza. James nie przejmując się tym zbytnio, podaje mi ramię. Idziemy kilka metrów przed Carterem.
- Mógłbyś pożyczyć mi auto? - pytam.
Chłopak unosi brew.
- I przy okazji zająć Cartera - dopowiadam.
Docieramy do drzwi wejściowych, więc James wstukuje jakiś kod i wchodzimy do środka. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że przeszliśmy już przez ogród, a ja nikogo tam nie zauważyłam.
- No dobra. Podrzucę ci klucze za dwie godziny. A z Carterem nie będzie problemu, ma umówione spotkanie. Goście już na niego czekają - odpowiada James.
- Goście? - powtarzam. Nie przypominam sobie, by ktoś mi coś o tym wspominał. A przecież jestem dziewczyną Alfy...
- Tak. Goście. Muszę już iść. Trafisz do siebie? - mówi.
Kiwam głową i patrzę jak mój kolega oddala się pospiesznie. Zanim bez żadnego słowa idzie Carter.***
Pierwszy raz od kilku dni mam szansę pobyć sama. Od razu rzucam się na wygodne łóżko i wypisuję do Tori.
Ja: Hej, babes. Co porabiasz?
Tori: Pracuję, złotko. Wiesz ktoś musi płacić rachunki -__- .
Ja: Pracujesz? Ale gdzie?
Tori: W nowej kafejce wujka Toma. A ty, co robisz?
Ja: Odpoczywam w samotności Rachel, oczekując na księcia, który wybawi mnie z opresji...
Tori: Widzę, że humorek dopisuje.
Ja: Taa... Wiesz... Dobra nieważne. Czekam na Jamesa.
Tori: Jamesa? Czyżbym o czymś nie wiedziała? Najpierw Christian, Carter, a teraz on?
Ja: Nie. Nie myślę o nim w takiej kategorii. To tylko mój kolega. Po prostu czasem mi pomaga.
Tori: Mi też by mógł pomóc... Na przykład dziś wieczorem...
Ja: O fuj, Tori. Zachowaj takie teksty dla siebie. Teraz będę miała koszmary!
Tori: Przynajmniej w nocy nie będziesz się nudzić. No bo ty i Carter... Wy nie? Powiedziałabyś mi przecież, prawda?
Ja: -____- Kończę, pa.Odkładam iPhone' a i zastanawiam się nad słowami Tori. Dlaczego życie tutaj jest takie trudne? Wszystko było dobrze zanim poznałam Cartera. Od tamtego pamiętnego dnia to się zaczęło...
Rozmyślania przerywa mi ciche pukanie do drzwi. Po chwili pojawia się James.
- Hej, mam coś dla ciebie. Trzymaj - mówi i rzuca kluczami.
- Wielkie dzięki. Ratujesz mi skórę - odpowiadam.
- A propos: nie zamierzasz chyba zrobić czegoś głupiego, co? Nie chcę, żeby mi się oberwało - dodaje.
- James... Chcę tylko coś sprawdzić - kłamię.
Chłopak przez chwilę się waha.
- No dobra. Moja bryka stoi na tyłach, ale lepiej wyjdź głównymi drzwiami - radzi.
- Oki doki. Dzięki - rzucam, a mój kolega znika za drzwiami.
Teraz muszę tylko wyjść niezauważona. Zabieram bluzę Christiana, którą ukrywam na dnie szafy. To przynajmniej zasłoni mój zapach. Zarzucam kaptur na głowę i wkładam okulary przeciwsłoneczne. Pakuję kluczyki i telefon do kieszeni. Po 10 minutach opuszczam niezauważona schronienie. Pokonuję kilka ulic i odnajduję samochód Jamesa. Grafitowe BMW nie powinno rzucać się w oczy. Zajmuję miejsce kierowcy i przekręcam kluczyki w stacyjce. Wrzucam wsteczny bieg i wyjeżdżam na drogę. Od razu kieruję się w stronę autostrady. Sprawdzam czy bak mam pełny i włączam się do ruchu. Już nie ma odwrotu...***
Kochani, powoli zbliżamy się do końca 1. Tomu :( Liczę na gwiazdki i komy. Do nextu :)

CZYTASZ
Przemieniona Dziewczyna
WerewolfRachel dużo przeszła w swoim życiu. W końcu została sama. Jednak wciąż wierzy, że kiedyś coś w jej życiu się zmieni... A gdyby tak zamęt wprowadził gość od wódki z colą? Zapraszam do przeczytania :) #3 o wilkołakach - 26.03.2024 #12 w o wilkołakach...