18.

4.1K 203 0
                                    

Nie jestem w stanie się poruszyć. Czuję jak moje mięśnie się napinają. Carter najwyraźniej to czuje, bo rękoma obejmuje mnie w talii i przyciąga do siebie. W końcu rozluźniam się, a moje usta mogą tańczyć z jego ustami. Od niechcenia zarzucam mu ręce na szyję. Czuję, że chłopak się uśmiecha. Po chwili odsuwa się, aby zaczerpnąć powietrza. Rozglądam się po sali. Najwyraźniej nikt nie zwraca na nas uwagi. No prawie. Moja przyjaciółka chyba jest w szoku. Zaczyna piszczeć ze szczęścia, a ja próbuję ją uspokoić . Gdy to mi się udaje, patrzę na prawo. Dlaczego teraz tak bardzo chcę zobaczyć szmaragdowe oczy? Ale oczywiście nie. Christian jest tak zajęty koleżanką, że przez cały czas ją rozbawia. W końcu przypominam sobie o Carterze. O gościu, z którym przed chwilą się całowałam. Odwracam się do niego. Opiera się o blat i sączy wódkę z colą. Muszę się napić. Wracam za bar i sięgam po szklankę. Napełniam ją i kiedy zamierzam ją podnieść, czuję czyjś wzrok na sobie. Christian. Patrzy na mnie nieodgadnionym spojrzeniem przez dziesięć sekund, po czym wraca do rozmowy. Obserwuję go jeszcze przez chwilę. Wodzę za nim wzrokiem, gdy wstaje, odprowadza koleżankę do drzwi i podchodzi do baru się rozliczyć. Całe szczęście płaci tylko właścicielowi. Odwracając się, ostatni raz patrzy na mnie, po czym podchodzi do brata. Na twarzy Cartera widnieje szeroki uśmiech.
- Co tam, braciszku? - pyta Carter.
Widzę jak Christian przygryza wargę, po czym zrezygnowany wychodzi z budynku. Jeszcze długo później wpatruję się w zamknięte drzwi. Tori tak cicho do mnie podchodzi, że jestem zdziwiona, gdy słyszę ją obok.
- Więc... To oznacza, że ty i Carter... No wiesz...
Dopiero, gdy docierają do mnie jej słowa, uświadamiam sobie, co znaczą. Czy to oznacza, że chodzę z wilkołakiem?

***
Gdy zaczynają się robić pustki, myślę o tym, by jak najszybciej znaleźć się w domu. Dochodzi godzina 18:00, a jestem już bardzo zmęczona. Pan Grell stawia przede mną filiżankę z cappuccino. Uboszę lewą brew.
- Oh, zapomniałaś, że dzisiaj pracujemy aż do północy, co? - pyta. CO?! Dlaczego akurat dzisiaj?!
- Mamy osiemnastkę chłopaka. Będzie około 30 osób i klienci - dodaje.
Godzinę później bar znowu jest wypełniony. W powietrzu unosi się odur alkoholu. Młodzież bawi się, tańcząc i śpiewając. Na mój gust impreza wydaje się być udana. Robi się tłoczno, więc muszę otworzyć wszystkie okna. Po drodze zbieram opróżnione szklanki, gdy nagle w boksie pod oknami spotykam Christiana z kolegami. Wiem, że wszyscy są wstawieni.
- Rachel, usiądź z nami - prosi Christian.
- Mam pracę - odpowiadam. Spoglądam na jego towarzyszy. Christian dokonuje prezentacji. Młody brunet o niebieskich oczach to Isaac, a blondyn to James.
- A to Rachel... Dziewczyna... Cartera - mówi, jakby nie mógł wykrztusić dwóch ostatnich słów.
- Nie należy do watahy, prawda? - pyta James.
- James! - upomina go Isaac.
- Spokojnie, panowie. Nasza kochana Rachel, widziała już samego Alfę w prawdziwej postaci. Cud, że jeszcze nie uciekła - oznajmia Christian.
Nie wiem, dlaczego nazwał brata "Alfą". W ogóle, co ja wiem o nich? Jak to możliwe, że chodzę z gościem, o którym nic praktycznie nie wiem?
- Szkoda - mamrocze mój znajomy.
- Co? - pytam.
- Szkoda - powtarza, po czym odpływa.
Zostawiam ich i wracam do pracy. Gdy około północy lokal jest zupełnie pusty, zdaję sobie sprawę, że moi nowi znajomi jeszcze nie wyszli. Proszę Tori o pomoc i razem udaje nam się zawlec ich do mojego auta. Mam nadzieję, że po drodze nigdzie nie natknę się na policję. Podjeżdżamy pod mój dom i zaprowadzamy każdego z osobna. James i Isaaca lokuję w sypialni na dole. Tori postanawia się przespać w salonie. Muszę jeszcze gdzieś umieścić Christiana. Są jeszcze wolne sypialnie obok mojej, ale muszę znaleźć klucze. Tylko gdzie one mogą być? Powinny wisieć przy drzwiach, ale oczywiście ich tam nie ma. Trudno. Christian musi przenocować u mnie. Przykrywam go kocem, a sama spoglądam na fotel obok łóżka. Czeka mnie bardzo niewygodna noc. Już po prysznicu, przez kolejne dwie godziny nie mogę zasnąć. Wiercę się na wszystkie strony. Walić to - myślę. Podchodzę do łóżka i wślizguję się pod kołdrę. Mam tylko nadzieję, że Christian będzie leżał spokojnie. Już po pięciu minutach zasypiam.

Przemieniona DziewczynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz