23.

3.5K 198 1
                                    

Nerwowo bębnię palcami o blat stolika.
- A więc chodzi o ciebie? - pyta Isaac.
- Nie - odpowiadam szybko, by uniknąć jakichkolwiek pytań. Chłopak marszczy brwi.
Chcesz mi wmówić, że nic cię nie łączy z Christianem?
Otwieram usta ze zdumienia.
- Jak? - pytam.
Nie domyśliłaś się, Rachel? Naprawdę? - Nie rozumiem... - mówię.
Powiedzmy, że nie posiadasz żadnego nadprzyrodzonego daru, siostro.
W tym momencie akurat cieszę się, że nie popijam wody. Z pewnością bym się nią zakrztusiła.
Na pierwszy rzut oka nie widać aż takiego podobieństwa, ale jak się przyjrzysz...
Przerywam mu. To dla mnie za wiele. Po osiemnastu latach dowiaduję się, że mam brata. Tylko dlaczego nikt nie wspomniał o nim ani słowa? Rodzice..., a babcia? Przecież była najbliższą mi osobą.
Odsuwam krzesło i idę do drzwi. Dosyć. Odnajduję auto i jak najszybciej wyjeżdżam z parkingu. Muszę z kimś o tym porozmawiać. Nawet nie wiem, kiedy podjeżdżam pod dom Cartera. Zanim wysiadam dzwonię do Tori, ale nie odbiera. Zabieram kluczyki i zamykam auto. Podchodzę do bramy i dzwonię przez domofon. Chwilę później widzę jak furtka się otwiera, a w przejściu stoi Christian. Wybucham płaczem i rzucam mu się na szyję. Wiem, że to trochę żałosne, ale w tej chwili mam to gdzieś. Chłopak niepewnie przytula mnie do siebie. Próbuje mnie uspokoić. Wtulam policzek w zagłębienie między jego szyją a obojczykiem. Powoli odsuwa się i patrzy na mnie z troską. Kręci kciukiem koła na moim ramieniu.
- Lepiej? - pyta.
- Troszkę... Ale twoja koszulka chyba nie bardzo - odpowiadam. Faktycznie, jego T-shirt wygląda okropnie.
- Nic nie szkodzi... I tak jej nie lubiłem - oznajmia i zgarnia mi pasemko z twarzy. Chwyta mnie za dłoń i prowadzi za sobą do środka. I znów te głupie uczucie, że wszyscy się na mnie patrzą. Christian rzuca coś do ciekawskich i prowadzi mnie do pomieszczenia, w którym byłam kiedyś przetrzymywana.
- Zaproponowałbym ci drinka, ale myślę, że szczera rozmowa wystarczy, co? - mówi, siadając obok mnie na kanapie.
- Jak dobrze znasz Isacca? - pytam.
- O - rzuca cicho Christian. No nie wierzę...
- Wiedziałeś? - pytam, a gdy nie odpowiada, powtarzam głośniej:
- Do cholery, Christian, znałeś prawdę?
Między nami panuje napięta atmosfera.
- I nie powiedziałeś mi?! Dlaczego? Myślałam, że mogę na ciebie liczyć... Byliśmy przyjaciółmi. Cholera, byliśmy kimś więcej niż przyjaciółmi!
Nie mogę już wytrzymać tej kłótni i wychodzę. Wstaję i idę do drzwi. Nagle Christian blokuje mi wyjście.
- Zaczekaj - mówi.
- Nie, nie mam ochoty z tobą rozmawiać - odpowiadam.
- Ja też nie - oznajmia i całuje mnie w usta. Napiera całą siłą, abym otworzyła je, a nasze języki się spotkały. Tkwimy tak kilka minut, a on całuje mnie jakby się bał, że zaraz gdzieś ucieknę. Nie wiem, ile mija czasu. Stoimy tak splecieni razem i szczęśliwi. Po dłużej chwili Christian odsuwa się i mówi:
- Kocham cię, Rachel Walders.

***
Kochani, a to niespodzianka. Aż dwie w jednym rozdziale! Widzę, że książka chyba Wam się podoba, więc zapraszam na nexty. :)

Przemieniona DziewczynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz