2.21

1.8K 90 0
                                    

*Rachel*
Nigdy nie przypuszczałam, że zebranie sfory może być tak nudne. Co prawda, nie zabieram głosu, tylko przysłuchuję się z uwagą. Od czasu do czasu James rzuca mi spojrzenie typu "kiedy to się skończy?". Zaskakuje mnie postawa Christiana. Nie wydaje się ani trochę zdenerwowany, zwłaszcza, że ojciec sabotuje jego pomysły. Zastanawiam się, czy Wallerowie mają to we krwi... Sabotaż oczywiście.
Mija trzecia godzina narad. Wyłapuję najważniejsze dla mnie wiadomości i notuję je w zeszycie. Nie muszę podnosić wzroku, by wiedzieć, że Lewis Waller wbija we mnie swoje przeszywające spojrzenie. Po chwili słyszę jego głos:
- Więc, droga Rachel, co zapamiętałaś z naszej dzisiejszej rozmowy?
Unoszę głowę i mówię:
- Wszystko, co najważniejsze, Lewis.
- Więc może podzielisz się jakimiś spostrzeżeniami? - dodaje. Kątem oka zerkam na Christiana. Mógłby mnie uratować.
- Rachel? - ponagla mnie Lewis.
Hmm. Chris, pomożesz?
Jednak nie słyszę żadnej odpowiedzi. Chłopak w ogóle na mnie nie patrzy. Gdyby zdarzył się cud... W tej samej chwili drzwi do sali otwierają się i jeden ze strażników podchodzi do Christiana. Mówi coś do niego cicho, po czym wychodzi. Waller rzuca coś do Jamesa, po czym oznajmia:
- Na dzisiaj kończymy. Dziękuję wszystkim za przybycie.
Razem z Jamesem wychodzą z sali. Postanawiam dowiedzieć się, co się dzieje. Po cichu wychodzę za nimi. Odnajduję ich w gabinecie Christiana. Lekko pukam do drzwi. James podnosi głowę, a gdy mnie zauważa, rzuca:
- Sprawdzę, jak im idzie.
Po czym wychodzi. Zostaję sama z Christianem pośród czterech ścian. Po kilku minutach wreszcie na mnie patrzy. Jego wzrok jest nie przenikniony. Nie mam pojęcia, o czym myśli. Szmaragdowe oczy wpatrują się we mnie natarczywie.
- Jak mogłaś mnie okłamać? - pyta w końcu. Zaczyna się...
- O co ci chodzi? - pytam. Nie rozumiem jego wrogiej postawy.
- Wiedział, że zamierzam cię odnaleźć. To nie on siedział całymi dniami pod twoim domem. Nie dzwonił do ciebie non stop - mówi.
Mam ochotę zdzielić go w twarz. Dlaczego on wszystko komplikuje? Odwracam się na pięcie. Nie zamierzam tego słuchać. Podchodzę do drzwi. W tym samym momencie Christian pojawia się przede mną.
- O co ci w końcu chodzi? - pytam.
Nie odpowiada, więc wyjaśniam:
- Najpierw mnie okłamujesz, nie mówisz, że się żenisz, potem nagle przypominasz sobie o mnie i przylatujesz do Los Angeles. Właśnie wtedy, gdy ja ułożyłam już sobie życie! Bez ciebie!
Przez najbliższe trzy minuty stoimy w ciszy. Żadne z nas nie podejmuje rozmowy.
- Po prostu nie mam na to wszystko siły - dodaję. Christian wypuszcza gwałtownie powietrze. Kocham cię, Christianie Wallerze. Ale to nie jest najlepszy czas.
Powoli kiwa głową. Nie czekaj na mnie - rzucam. Wychodzę, pozostawiając go z własnymi myślami.
Mijam główny korytarz i kieruję się do biblioteki. Może tam uda mi się pozbierać myśli. Jednak po chwili słyszę jednego ze strażników:
- Pani Walders, James prosi panią na chwilkę do skrzydła szpitalnego.
- Co się stało? - pytam zdenerwowana.
- Musi pani to sama zobaczyć - oznajmia strażnik. Podążam za nim do wskazanego miejsca. Otwieram drzwi i widzę zupełnie białe pomieszczenie z mnóstwem łóżek. Jeszcze kilka dni temu sama jedno zajmowałam. Na końcu sali przy jednym stoi grupka osób. Podchodzę bliżej. James chwyta mnie lekko za rękę i ustępuje mi miejsca. Nagle rozpoznaję osobę leżącą w bieli.
- Cześć, siostrzyczko - rzuca chłopak.
- Isaac - mówię.

Drodzy Czytelnicy, powstał niczym feniks z popiołów :)

Przemieniona DziewczynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz