2.09

2.5K 115 0
                                    

*Rachel*
- Zostałam niesłusznie wrobiona - skarżę się Chloe. Przyjaciółka się śmieje.
- Rachel, też bym chciała pracować z takim ciachem - rzuca dziewczyna. Przewracam oczami. Co się dzieje z tym światem?
Idziemy korytarzem do wyjścia. Jakbym chciała się z nią zamienić... A co ja powiem Jordanowi? Chrząknięcie wyrywa mnie z zamyślenia. Dopiero teraz zauważam, że Chloe zniknęła, a na jej miejscu pojawił się Christian.
- To kiedy zaczynamy, pani profesor? - śmieje się chłopak. Przewracam oczami.
- No co? Może skoczymy razem na kawę, a potem oprowadzisz mnie po mieście? W końcu chyba przez 3 lata się zaaklimatyzowałaś - mówi. Gdyby ten gość nie był Christianem, to bym go rozszarpała. Jednak w środku coś mnie powstrzymuje.
- Więc? - pyta.
- No dobra - rzucam niechętnie i wyrywam mu kluczyki, którymi bawi się od kilku minut. Siadam za kierownicą Porsche.
- No, chyba nie sądzisz, że pozwolę ci prowadzić? Zwłaszcza, że wiem, jak potrafisz jeździć - oznajmia Christian.
Pokazuję mu język, a gdy zajmuje miejsce pasażera, wrzucam wsteczny bieg i wyjeżdżamy z parkingu.

*Carter*
Telefon nie przestaje dzwonić. Odbieram wybiórczo, a gdy to nic ważnego, oddaję słuchawkę Jamesowi. Cały dzień spędzam w gabinecie. Około 15:00 słyszę ciche pukanie do drzwi.
- Proszę - rzucam. Po chwili w progu pojawia się Levis, mój ojciec.
- Czego chcesz? - pytam. Nie mam ochoty z nim rozmawiać.
- Trochę grzeczniej... - zaczyna, ale mu przerywam:
- Grzeczniej? Gdybym tylko chciał, już byś nie miał głowy.
Levis siada na kremowej kanapie.
- Dokąd pojechał twój brat? - pyta mężczyzna.
- Do Australii - odpowiadam.
- Przecież obaj wiemy, że to nieprawda.
- Napisał, że jedzie do Australii.
- Naprawdę jesteś taki naiwny, czy tylko udajesz?
- Chcesz mi powiedzieć, że mój brat, moja prawa ręka mogłaby mnie okłamać?!
Z niechęcią przyznaję, że ma to sens. Nie zdradzam jednak tego po sobie, by nie dać ojcu satysfakcji.
- Christian nigdy nie był odpowiedzialny... - oznajmia ojciec.
- O nie. Nie masz pojęcia, jaki jest mój brat. Co ty w ogóle o nim wiesz? Przecież nigdy cię przy nas nie było - mówię wściekły. Widzę skruchę na jego twarzy.
- Wychowaliśmy się w stadzie, bez ciebie. Obcy ludzie się nami zajmowali, więc nie masz prawa nas ocieniać - rzucam. Zabieram smartfona i podchodzę do drzwi.
- A co do Christiana, to nigdy nie spotkałem bardziej wiernego i odpowiedzialnego wilkołaka. On, w przeciwieństwie do ciebie, tak łatwo się nie poddał - dodaję i wychodzę z gabinetu, trzaskając drzwiami. Zamierzam odszukać swojego brata. Choćbym nawet musiał przeszukać całe Himalaje.

*Christian*
Rachel niewinnie bawi się kluczykami od mojego nowiutkiego Porsche. Muszę przyznać, Los Angeles jest piękne. Rachel jest piękna. Po trzygodzinnej rozmowie, zrobiło się niezręcznie cicho. Nie przerywam jej.
- Więc... Do jutra? - pyta Rachel. Mam wrażenie, że nadal nie wierzy w to, że tu jestem.
- Do jutra - potwierdzam i ściskam jej prawą dłoń. Przez chwilę czuję lekkie kopnięcie prądu. Więc nic się nie zmieniło...
- Rach - zaczynam, ale ona całuje mnie w policzek, zabiera swoją torbę i wychodzi.

Przemieniona DziewczynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz