2.03

2.6K 137 0
                                    

*Rachel*
Teraz
Rano budzi mnie zapach świeżo pażonej kawy. Odkąd mój węch się wyostrzył, jestem w stanie rozróżniać zapachy. Wydostaję się spod kołdry i w nieco skąpej piżamie przechodzę przez salon do kuchni.
- Dzień dobry - rzucam do Jordana i obejmuję go od tyłu.
- Cześć - odpowiada i odwraca się, by pocałować mnie w czoło. Siadam przy wysepce i z zachwytem wpatruję się w talerz z goframi. Od kilku miesięcy Jordan przyozdabia moje śniadanie. Dziś mam na talerzu twarz kota.
- Wygląda cudnie - oznajmiam. Wiem, że lubi to słyszeć.
- Smakuje cudnie - mówi i przygryza lekko moje ramię. Śmieję się. Gdy siada naprzeciwko mnie, pytam:
- Pracujesz dzisiaj?
- Yhm. A ty? - mówi.
- Owszem - dodaję.
Zagarniam włosy za uszy.
- Tak sobie pomyślałam... - zaczynam odważnie.
- Nie - rzuca. Nawet nie dokończyłam myśli. Kończę śniadanie i postanawiam podejść go inaczej. Odkładam talerz do zlewu i podchodzę do chłopaka. Znów obejmuję go od tyłu, a głowę kładę na jego ramieniu.
- Tak sobie pomyślałam... Może odprowadzisz mnie do łazienki. Chyba nie pamiętam drogi - ponawiam próbę. Czuję rosnącą temperaturę między nami. Odchodzę kilka kroków. Liczę, że to podziała. Po chwili namysłu chłopak podnosi się z taboretu. Uśmiecham się. Rzuca mi wyzywające spojrzenie. Wiem, co chodzi mu po głowie. Gdy jestem w salonie, zdejmuję z siebie czarny koronkowy top. Nie muszę długo czekać. W końcu język Jordana leciutko wślizguje się do mojego gardła.

*Jordan*
Codziennie toczę ze sobą tę samą wojnę. Jak nie ulec Rachel? Nie wiem. Nie znam odpowiedzi. Za każdym razem dzieje się to samo. Niewinny flirt, a potem cała reszta. W końcu kończymy razem w kabinie prysznicowej. Bez żadnych ubrań oczywiście. Moje wilcze ja spiera się ze mną za każdym razem. Na pewno z Rachel łączy mnie bardzo silna relacja. Jest jak mój prywatny narkotyk. Nie mogę bez niej wytrzymać. Gdy tylko nadaża się okazja, a mam lunch, jadę prosto do baru, by porwać ją na kilka minut. Teraz też nie jest inaczej. Nie mogę się od niej oderwać. Całuję ją zachłannie na do widzenia. Moja ręka spłata się z jej palcami.
- Do później - rzucam i nie czekając na odpowiedź, wychodzę. Po opuszczeniu apartamentu kieruję się na parking podziemny. Odnajduję swoje auto i wsiadam do niego. Moje wilcze ja pragnie wrócić, ale wiem, że to wszystko jest niewłaściwe. To nie powinno się wydarzyć. Nie powinienem całować Rachel. Nie powinienem oglądać jej jak się kąpie. Nie powinienem dzielić z nią sypialni. Nie powinienem jej przemienić. Moje rozmyślania przerywa ciche stukanie w szybę. Opuszczam ją.
- Zapomniałeś o czymś - rzuca Rachel i podaje mi woreczek z kanapkami, po czym całuje mnie przeciągle. Trudno będzie mi się od niej uwolnić.

Przemieniona DziewczynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz