2.24

1.8K 89 0
                                    

*Jordan*
Jestem w każdej chwili gotowy zaatakować tego włamywacza. Odruchowo robię jednak krok do tyłu, by osłonić Rachel. Mężczyzna od razu rzuca krzywy uśmiech w moją stronę i oznajmia:
- Do ciebie nic nie mam. Chodzi mi tylko o dziewczynę.
- I właśnie w tym tkwi problem - mówię.
Czuję, że Rachel się spina. Nie podoba jej się ta sytuacja. Wie, że jej nie zostawię, ale mam wrażenie, że wolałaby, abym poszedł.
- Wydoroślałaś, Rachel. Pamiętam cię jako trzyletnią dziewczynkę - stwierdza mężczyzna.
- Znamy się? - pyta zaskoczona.
- Ależ, oczywiście. Można by rzec, że jesteśmy z sobą spokrewnieni - odpowiada włamywacz. Nic z tego nie rozumiem. Cała ta sytuacja wydaje się bardzo dziwna.
- Ale przejdźmy do rzeczy... Sęk w tym, że musisz wybrać. Tu i teraz. Którą dwójkę chcesz ocalić? - pyta gość. O czym on mówi...? Po chwili zza rogu wyłania się dwóch mężczyzn, trzymających coś albo raczej kogoś. Rachel wydaje z siebie cichy pisk. Mężczyźni mocno trzymają obu chłopaków. Oczy Isaaca płoną gniewem. James uważnie przygląda się obu ciałom leżącym na podłodze.
- Więc... Kogo uratujesz Rachel? Odzyskanego brata i wiernego przyjaciela czy dwóch kochanków? Decyzja należy do ciebie. Którym ocalisz życie?  - ponagla ją facet. Nie muszę czytać jej w myślach, by wiedzieć, jaką decyzję podjęła. Pytanie, czy jest ona prawidłowa?
- Kogo potrzebujesz bardziej, by przetrwać w tym beznadziejnym, wilczym świecie? - pyta mężczyzna ściskający Isaaca. Rachel robi krok do przodu. Rzuca mi przeciągłe spojrzenie. Przez dwie sekundy jej oczy błyszczą na czerwono. Nie jestem pewien, czy przypadkiem to mi się nie przywidziało. Nie mam jednak czasu na zastanawianie się, bo w tej samej chwili słychać dwa głośne wystrzały.

*Rachel*
Nie wiem, co się właśnie stało. Kto strzelał? Nagle patrzę jak Jordan osuwa się na ziemię. Kolejne dwa wystrzały i głośny huk.
- Odsuń się, Pete - rzuca ktoś. Odwracam się do źródła tego głosu. W progu stoi Lewis Waller.
- Wreszcie się pojawiłeś, Lewis. Sporo czasu zajęło ci dotarcie tutaj - oznajmia owy Pete. Lewis unosi wyżej wiatrówkę.
- Wypuść moich synów - rozkazuje. Kątem oka zerkam na Jordana. Chłopak stracił przytomność. Gdy znów patrzę na rozgrywającą się akcję, widzę, że Lewis celuje do mnie z wiatrówki.
- Wiedziałem, że nie można ci ufać. Moi synowie jednak wciąż wierzyli, że jesteś dobra. A prawda jest taka, że każdy Walders ma zepsutą krew... Wszystko, co się ostatnio zdarzyło, jest twoją winą - mówi do mnie, po czym odwraca się do mojego brata - Twoją zresztą też.
W międzyczasie Pete uważnie przygląda się Lewisowi.
- A ty ciągle złościsz się o to samo? - pyta po chwili. Wypatruję okazji, by podbiec do Jordana. Mężczyźni, którzy zostali również postrzeleni powoli umierają, a ich ucisk się rozluźnia. James i Isaac będą mogli się w końcu wydostać. Nie zwracam już uwagi na rozmowę pomiędzy Petem, a Lewisem. Kiedy robię krok w lewo, coś z fistem przelatuje przez pomieszczenie. Nagle przed moim oczami widzę twarz Christiana. Jestem tak zdezorientowana, że dopiero po chwili składam układankę w całość. Christian rzuca mi swój ostatni piękny uśmiech i osuwa się w mojej ramiona.

Przemieniona DziewczynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz