*Rachel*
Coś jest nie tak. Wiem to, od kiedy przekraczam próg bazy. W Kwaterze panuje grobowa cisza. Odruchowo zerkam na brata.
Myślisz o tym samym, co ja? - pyta.
Coś dziwnego tu się stało. Poszukajmy kogoś znajomego - odpowiadam. Ruszamy po cichu w stronę windy. Gdy skręcamy w lewo, nagle coś przyciska swój ciężar do mojego ciała. Już mam to owe coś odepchnąć, gdy uświadamiam sobie, że to Jordan. Pokazuje mi, że mam być cicho. Nasłuchuje przez chwilę, a potem pyta:
- A to kto?
- A kim ty jesteś, żeby pytać, kim ja jestem? - mówi Isaac.
- Jordan, to mój brat. Isaac, to... po prostu Jordan - tłumaczę.
- A... Więc to ty zatopiłeś swoje kły w mojej siostrze? - pyta Isaac. W tym samym momencie słychać wystrzał. Jordan ściska za nadgarstek Isaaca i mówi:
- Zniknij nas stąd.
Po chwili obok nas przechodzi mężczyzna w długim płaszczu. Gdzieś już go widziałam...
- Tak. Tak. Przekazałem wiadomość. Dokładnie tak, jak chciałeś. Oddadzą dziewczynę, to odzyskają Alfę - facet rozmawia z kimś przez telefon.
Cały czas jestem przygnieciona przez Jordana i nie widzę, co się dzieje.
- Nie. Myślisz, że na to pójdą? A chłopak? Pewnie z tego skorzysta. Nie cierpi dziewczyny. Wyświadczymy wszystkim wielką przysługę - dodaje mężczyzna, po czym wychodzi z budynku, trzaskając drzwiami. Nagle Jordan wypuszcza mnie z uścisku.
- Dobra. Poszukam Christiana, a wy znajdźcie Jamesa. Tylko uważajcie na siebie, jasne? - oznajmia Jordan.
- Trochę zaufania - rzuca Isaac.
- Jej ufam, tobie niekoniecznie - dodaje Jordan i znika za tajemnym przejściem.
Co to za gość? Dziwny jest jakiś - mówi Isaac.
Taa, tak trochę. Jest dobry. Zawsze mogę na niego liczyć - oznajmiam.
Długo go znasz?
Trzy lata.
Ja bym mu nie ufał.
Uratował mi życie z kilka razy.
O, to zmienia postać rzeczy... Ale jednak...
Docieramy do końca korytarza. Przed nami mieści się gabinet Christiana. Dwa puknięcia i cisza. Nikt nie otwiera. Czujesz go gdzieś?
Muszę się skupić, zanim odpowiem. Nie. Zwiększam obszar. Tak jakby nie było go w New Age.
- Nic wam nie jest? - nagle dociera do nas pytanie Jamesa.
- Nie. A tobie? Co tu się w ogóle stało? - pyta Isaac.
- Nie wiem. Najpierw usłyszeliśmy dziwny hałas, a potem wszystkie szyby wyleciały w powietrze - odpowiada James. Nagle to czuję. Ten zapach. Powoli przedziera się on do mojego mózgu. Znam go. Po chwili nie wiem, co robię. Po prostu biegnę. Aż w końcu go odnajduję. Wszędzie jest mnóstwo krwi...*Jordan*
Wszystko działo się tak szybko... Od kiedy rozdzieliłem się z Rachel i Isaaciem minęło sporo czasu. Lawiruję między odłamki szkła aż wreszcie odnajduję jakąś postać, która leży na ziemi.
- Rachel? - pytam. Dziewczyna podnosi zapłakaną twarz. Dopiero po kilku sekundach rozpoznaję osobę leżącą obok. Dwie postacie. Jedna i druga bardzo do siebie podobne.
- Proszę, proszę. W końcu się zjawiłaś - mówi mężczyzna, którego wcześniej już dzisiaj widziałem.***
Gdy byłem mały mama opowiadała mi różne historie. Ale ja najbardziej lubiłem te z "happy endem". Zawsze płakałem, gdy ktoś umierał. Pewnego dnia mimo moich próśb, mama opowiedziała mi smutną opowieść. Jej bohaterką była młoda dziewczyna, która musiała dokonać bardzo ważnego wyboru. Takiego, który niósł za sobą wysokie konsekwencje. Takiego, którego nie można było zmienić. Teraz się zastanawiam jak bardzo ta dziewczyna była podobna do Rachel...
CZYTASZ
Przemieniona Dziewczyna
WerewolfRachel dużo przeszła w swoim życiu. W końcu została sama. Jednak wciąż wierzy, że kiedyś coś w jej życiu się zmieni... A gdyby tak zamęt wprowadził gość od wódki z colą? Zapraszam do przeczytania :) #3 o wilkołakach - 26.03.2024 #12 w o wilkołakach...