21.

3.7K 205 0
                                    

Godzinę później oczekujemy na przybycie Christiana. Gdy rozbrzmiewa dzwonek przy drzwiach, rzucam do Issaca:
- Schowaj się albo coś.
Odwracam się i idę otworzyć. W progu stoi mój gość. Wydaje się niezbyt pewny siebie. Nagle coś sobie przypominam: przecież nie rozmawialiśmy od tamtego wieczoru. Od dnia, kiedy przygarnęłam go na noc.
- Cześć - rzuca oschle.
- Cześć - odpowiadam, wpuszczając go. Mam wrażenie, że to będzie trudniejsze niż myślałam.
- Napijesz się czegoś? Wody? - pytam.
- Nie, dzięki. Śpieszę się - odpowiada i siada na kanapie. Teraz opuszcza mnie cała odwaga. Czy on się na mnie złości? To chyba ja powinnam być wściekła za to, że nie powiedział mi o tamtej dziewczynie. Dobra, nieważne.
- Więc... Nie wiem jak zacząć... - mówię.
Unosi brwi.
- Coś sie stało?
Dobra, powiem to. Szybko i bezboleśnie.
- Carter jest Alfą.
Przewraca oczami.
- O nim chcesz rozmawiać? Naprawdę?
- Daj mi skończyć! I możesz na chwilę się uspokoić? Byłabym wdzięczna.
- Przepraszam. Mów, a ja słucham.
Biorę wdech i kontynuuję:
- Carter jest Alfą i wie o was dużo. Ale czy zna wasze wszystkie tajemnice?
Przez chwilę chyba zastanawia się nad odpowiedzią.
- Niektóre jesteśmy w stanie ukryć... Czekaj, o co ci chodzi? Po co te pytania?
Nagle poważnieje.
- Chyba nie jesteś w ciąży, prawda? - pyta.
Wybucham śmiechem.
- Nie, oczywiście, że nie. Chodzi o Isaaca.
- A co on ma z tobą wspólnego? Chyba ty i on... Wy nie...
Na jego twarzy widzę różne dziwne emocje. Nie potrafię ich określić.
- Christian! Przestań! - podchodzę do niego i siadam obok. Chwytam go za dłonie.
- Nic między nami nie ma - oznajmiam. Widzę jak przełyka ślinę.
- Mówisz teraz o mnie czy o Isaacu? - pyta po chwili.
Nie no, zaraz go uduszę. Postanawiam jednak wrócić do tematu.
- Isaac mieszka u mnie - rzucam szybko.
- Co? Dlaczego?
- Poprosił mnie o pomoc, ale teraz ja cię o to proszę. Pomóż nam, Christian. - Ale w czym?
W tej samej chwili przy oknie pojawia się Isaac. Jego oczy lśnią na żółto. Christian zasłania mnie plecami.
- Rachel, odsuń się - rzuca do mnie.
Widzę jak się przemienia. Jego oczy ciemnieją, a z rąk wysuwają się pazury. Chropowatym głosem powtarza, abym się odsunęła, po czym rzuca się na Isaaca. Wrzeszczę. Ile sił w płucach. Najgłośniej jak mogę. Nie!!!! Christian!!! Obaj turlają się po podłodze. Widzę, że Isaac przegrywa. Muszę go uratować. Gdy nadarza się okazja, wskakuję w przestrzeń pomiędzy nimi. Pazur Christiana w ostatniej chwili zatrzymuje się milimetr od mojej twarzy. Poważnieje. Blisko było... Patrzę jak wraca do ludzkiej postaci.
- Czyś ty postradała wszelkie rozumy, niezrównoważona dziewczyno? Przecież mogłem cię zabić! Cholera, Rachel! - krzyczy przerażony Christian. Isaac chwyta mnie za ramię i odsuwa za siebie.
- Nie wrzeszcz. Chciała mnie uratować - mówi spokojnie Isaac.
- Ciebie nie da sie uratować, Issac. To cię niszczy. Nie umiesz nad sobą zapanować - odpowiada Christian.
- Jest lekarstwo - dodaje Isaac.
- Ale, do cholery, za jaką cenę! - krzyczy Christian.
Po chwili dodaje:
- Muszę powiadomić Cartera.
- Co? Nie! - protestuję.
- Takie są zasady. Obowiązki Bety - odpowiada.
Staję przed nim.
- Nie zrobisz tego.
- Zrobię.
- Christian...
- Rachel...
Moje oczy wypełniają się wodą.
- Nie...zrobisz...tego
Przeczy głową i chwyta mnie za dłonie.
- Wybacz, kochana. Nie mam innego wyjścia - mówi spokojnie.
Całuje mnie w policzek i odchodzi. Nie mogę nic wykrztusić. Gdy jest już przy drzwiach, w końcu mi się udaje:
Jest jeszcze lekarstwo.
Odwraca się gwałtownie. Patrzy na mnie zaskoczony, ale to chyba nie moja wypowiedź go zaskoczyła. Nagle uświadamiam sobie, że gdy wypowiedziałam te słowa, to ich nie usłyszałam.

***
Kochani, widzę, że jest Was coraz więcej. Cieszę się. Mam nadzieję, że Wam się podoba :)

Przemieniona DziewczynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz