2 Część 30

463 31 3
                                    

Pov. Aaron
Po położeniu głowy Hope na moich udach, szybko zasnęła. Z jednej strony cieszyłem się, ale zaraz sobie uświadamiałem dlaczego to się stało. Moim zdaniem zachorowała z przemęczenia, bo innego wyjścia nie widzę. W końcu ostatnio na dworze jest dość ciepło...
- Aaron! - usłyszałem wołania z kuchni i chciałem sobie strzelić kulką w łeb. Ewentualnie im - Owsianka goto... - nie dokończyli, bo zobaczyli śpiącą dziewczynę. Po chwili głupio się uśmiechali. Spojrzałem po innych i robili to samo co te cztery głąby...
- Dzięki - powiedziałem do nich - zostawcie to w garnku, czy w czym tam zrobiliście. Najwyżej później jej odgrzejemy...
- No ok. - zrobili w kuchni to o co ich prosiłem i po chwili wrócili do nas - Gotowe ale szkoda, że tak szybko zasnęła... - przyznał Felix
- Ja się cieszę, że w ogóle zasnęła... - powiedziałem trochę ciszej, ale każdy usłyszał - A wy kiedy idziecie? - zwróciłem się do naszych gości
- Zważywszy na to, że już jest około dwudziestej trzeciej... A większość z nas mieszka naprzeciwko... - spojrzeli znacząco na Matta. W końcu tylko on nie mieszka na tej ulicy - To nie mam pojęcia... - Leon szczerzył się jak debil. Żeby nie było, on tym debilem jest...
- To będzie pytanie retoryczne, ale... Może chcecie zostać u nas na noc? - wszyscy pokiwali głowami - Od razu uprzedzam, że jeżeli coś zepsujecie, zabierzecie lub nawet naruszycie powiem o tym Hope - każdy z nich głośno przełknął ślinę. Dobrze że zdali sobie z tego sprawę... Poczułem, jak nasza a przynajmniej mam nadzieję, że moja przyjaciółka, zaczęła się trząść. Inni też to zobaczyli.
- Połóżmy się wszyscy koło niej, to będzie jej cieplej - zaproponował Josh a my się zgodziliśmy.
- Tylko gdzie to zrobić? - zastanawiał się Brajan
- A jakby rozłożyć kanapę? - Gabriel dał pomysł
- Lepiej tu, niż u niej w pokoju... Zabiłaby nas... - już to sobie wyobraziłem i muszę przyznać, że nie chcę tego przeżyć...
- To ty ją podnieś, a my rozłożymy kanapę - zrobiłem tak jak powiedział Carl. Delikatnie położyłem jej głowę na kanapie i stanąłem nad nią. Powoli wsunąłem jedną rękę pod jej kolana, a drugą pod plecy. Uważając by nie spadł z niej koc podniosłem ją powoli do góry. Osłabiona otworzyła oczy i spojrzała nimi na mnie.
- Spokojnie. Rozłożymy tylko kanapę i zaraz będzie ci cieplej - zapewniłem. Mimo iż dalej miała lekko uchylone powieki, patrzyła uważnie co się dzieje. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, jak lekka ona jest. Będę musiał pomyśleć o tym później, bo nasze posłanie jest już gotowe. Szczerze, to myślałem że ta kanapa będzie mała, a teraz jestem pewien iż dziesięć osób się na niej zmieści... - Najpierw ona - powiedziałem to do wszystkich, po czym delikatnie położyłem ją na środku rozłożonej kanapy. Oczy miała już zamknięte, ale na pewno nie śpi. Mimo iż dalej była przykryta kocem, nie przestawała się trząść. Spojrzałem zmartwiony na chłopaków, a oni nie patrzyli na mnie inaczej... Bez żadnego słowa postanowiliśmy położyć się koło niej. Już byłem oparty na łokciu, by leżeć koło nie, ale ,,coś,, mi nie wyszło... Hope złapała mnie za bluzkę i silnie przyciągnęła na dół. Oczywiście nie protestowałem, bo za bardzo mnie zaskoczyła abym coś zrobił. Jednak jednocześnie byłem pod wrażeniem, ponieważ nie czuje się dobrze, a siłę dalej ma. Gdy już leżałem twardo na plecach, przybliżyła się do mnie na tyle, by mogła się wtulić, ale po chwili zrezygnowała. Leżałem chwilę, nim zorientowałem się co się właśnie stało. Przez tą krótką chwilę wydawało mi się, że trochę mniej się trzęsła. Bojąc się o jej reakcję na mój ruch, przybliżyłem ją delikatnie do siebie spowrotem.
- Aaron? - zapytała cichutko 
- Ciii... Tak ci będzie cieplej - powiedziałem. Objąłem ją lewą ręką, powoli gładząc po plecach - A wy będziecie stać, jak ci debile? - zapytałem chłopaków. Bez słowa położyli się obok. Po ,,paru,, kłótniach wyszło że to Alex będzie spał po drugiej stronie Hope. Przykryli nas wszystkich i odpłynęli. Przed zaśnięciem pamiętam jeszcze, że wtuliła się w mój tors by było jej cieplej.

Pov. Hope
Obudziłam się jako pierwsza. Najostrożniej jak umiałam wyswobodziłam się z uścisku Aarona i poszłam do mojego pokoju. Nie dziwiło mnie, że wszyscy u nas spali, bo wczoraj wszystko słyszałam, a usnęłam dopiero wtulona w tors Aarona, gdy było mi cieplej. Na szczęście czuję się już lepiej i to o wiele... Wybrałam sobie ubranie do szkoły i poszłam pod prysznic.

 Wybrałam sobie ubranie do szkoły i poszłam pod prysznic

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W końcu odświeżona i gotowa zeszłam na dół. Postanowiłam w podzięce za opiekę nade mną zrobić śniadanie. Tyle omletów, jajek, kanapek i herbat, to chyba w życiu nie robiłam... i nie chcę tego szybko powtarzać... Trzeba ich obudzić, czyli kolejny problem... Podeszłam do Aarona i usiadłam mu na brzuchu. Dało to dziwny efekt, ale na pewno nie zamierzony. Dalej śpiąc złapał moją rękę i położył ją sobie na głowie. Nie mam pojęcia po co to było, ale zaczęłam go głaskać. Uśmiechnął się, ale niestety dalej przez sen. Po chwili zaczęłam go gilgotać lecz znowu nic. Zaczęłam mu dmuchać w twarz i głaskać po policzku, ale dalej spał! Nie mając więcej pomysłów, położyłam się na nim plackiem, owinęłam rękami i położyłam głowę. Udałam że płaczę, a po chwili mocniej się w niego wtuliłam. Podziałało natychmiastowo.
- Hope?! Wszystko dobrze? - szybko podniósł głowę i oparł się na łokciach. Spojrzał na mnie ze strachem. Przestałam udawać i podniosłam głowę uśmiechając się.
- Nic nie jest dobrze, ale śniadanie gotowe - uśmiechnęłam się smutno i zeszłam z niego. Poszłam do kuchni i o dziwo wszyscy za mną - Kiedy wstaliście? - zapytałam resztę
- Chwilę przed twoją pierwszą próbą obudzenia Aarona - zaśmiał się Alex. Po chwili inni dołączyli a z nimi ja. Oczywiście Aaron nie wiedział o co chodzi.
- To ile razy próbowałaś? - zapytał przerażony, a tym czasem zasiedli do stołu.
- Za piątym razem się udało.
- Ale to był na prawdę dziwny sposób na pobudkę... - powiedział Leon 
- Jesteś jak mój brat... - odezwałam się wspominając. 
- Starszy? - Matt
- Tylko takich mam - zaśmiałam się pod nosem
- O którego dokładnie ci chodzi? - Alex się zaciekawił
- Jesteś jak Chris - uśmiechnęłam się smutno w jego stronę.

Przepraszam, że tak późno, ale miałam trening wcześniej i nie miałam możliwości.
Mam nadzieję że się spodoba.
Ps. Jeśli dobrze pójdzie to następny rozdział pod koniec tygodnia.
:**

Potrzeba Ochrony BliskichOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz