- Wszystko w porządku? - pierwszy zapytał Niall.
- Zaraz będzie - zeskoczyłam z ławki i podeszłam pod okno. Z naprzeciwka zbliżał się Zack, więc czas się zbierać.
- Księżniczko? - Chris patrzył to na mnie to na niego - O co chodzi?
- Nie chcecie wiedzieć. Szybko idź po dyrektora - smutno się uśmiechnęłam i podeszłam do Tonego - Nie pozwól im wyjść ze szkoły - wiedział o co mi chodzi. A potwierdził to skinieniem głową.
- Uważaj na siebie - dzięki jego przynależności do mojego gangu, wie co powinien zrobić w takich sytuacjach. Zwłaszcza, że nigdy nie był wystawiany na większe ryzyko. Ma własną rolę, która może uratować komuś życie. Rozejrzałam się po stołówce i powiedziałam.
- Jeśli zależy wam na waszych życiach, nie wyjdziecie poza teren tego budynku - mój głos był poważny, pewny siebie - Kto się nie dostosuje, pozna konsekwencje - w chwili gdy tylko przestałam mówić, zjawił się mój brat z dyrektorem.
- Co się dzieje? - był tak jak ja poważny. Wiedział, że to niebezpieczna sytuacja.
- Zbliża się nie przyjaciel - spojrzałam za okno, by zobaczyć gdzie jest Zack. Niewiele się przybliżył, więc musiał iść powoli - Zostaniesz tu z uczniami i będziesz ich bronił w razie czego - patrzyłam mu w oczy. Były przepełnione strachem, zupełnie jakby czuł to co ja powinnam.
- Nie ma mowy. Idę z tobą - wiele osób się zdziwiło na ton jego głosu. Zawsze wyluzowany, uśmiechnięty i miły dyrektor stał się poważny i zawzięty. Jak mogę im się dziwić takiej reakcji?
- Posłuchaj mnie uważnie, bo będę z tobą szczera. Nie należysz już do mojego gangu, więc nie masz możliwości wtrącania się. Jesteś odpowiedzialny za nich - pokazałam na resztę stołówki - i straciłeś formę. Może ci się coś stać... Masz rodzinę, która będzie cię opłakiwać, odwiedzać grób a ty będziesz myślał ,, Co ja zrobiłem?,,. Nie pozwolę, byś żałował jakiejkolwiek decyzji ze względu na mnie. Przeżyj to życie jak chcesz, a nie jak musisz - minęłam go i skierowałam się do wyjścia ze stołówki. Po drodze zatrzymałam się jeszcze przy Tonym. Moim najstarszym bracie. Sięgnęłam ręką za pasek moich spodni i wyciągnęłam pistolet. Włożyłam mu go w ręce - Wiesz co z tym zrobić - przed wyjściem ze stołówki widziałam jeszcze twarze wielu osób. Trener Smith patrzył na mnie zdziwiony chyba moim nastawieniem, Aaron i jego przyjaciele nie odnajdywali się w sytuacji a cała reszta bała się odezwać. Szłam pustym korytarzem i wyciągnęłam telefon.
- Halo - usłyszałam po drugiej stronie głos Georga.
- Przyślij jak najszybciej paru ludzi do mojej szkoły. Mają być uzbrojeni, zabezpieczeni i gotowi do walki. Będą chronili wszystkich w szkole i niech wejdą od tyłu - nie jestem aż tak głupia, by wysyłać własnych ludzi na śmierć bez żadnych zabezpieczeń. Nawet takie drobnostki mogą decydować o życiu.
- Daj mi pięć minut - rozłączył się, zapewne przygotowując wszystko. Wyszłam ze szkoły i stanęłam centralnie przed stołówką. Widziałam, jak wszystkie okna były pouchylane, by słyszeć co się dzieje. Zack podszedł do mnie na bezpieczną odległość i zaczął.
- Wiedziałaś o wszystkim - stwierdził.
- Myślałeś, że mnie nabierzesz? - zakpiłam.
- Myślałem, że dłużej się pobawię - uśmiechnął się kpiąco.
- I to był twój największy błąd - jednym płynnym ruchem wyciągnęłam mój drugi pistolet i strzeliłam w niego. W ostatniej chwili schylił się.
- Kurwa! - spojrzał na mnie z wyrzutem - Wiesz jak blisko było?!
- Blisko to wciąż za daleko - chwyciłam za kolejną rzecz. Tym razem to mały nożyk do rzucania. Przyłożyłam go do klatki piersiowej i poziomo rzuciłam. Trafiłam w jego lewe udo na co zaczął przeklinać i chwytać się na nogę. Złapał na uchwyt i płynnym ruchem wyciągnął narzędzie z nogi. Spojrzał na mnie gniewnie co znaczyło, że on także jest poważny.Pov. Tony
Patrzyłem jak moja mała siostrzyczka idzie spotkać się z niebezpieczeństwem. Gdy ona broni swoich przekonań, ja mogę tylko stać i patrzeć. Nie mogę zrobić nic, co mogłoby jej w najmniejszym stopniu pomóc. Jestem niepotrzebny, a najstarszy. To ja powinienem zamartwiać się wszystkim, by moje rodzeństwo żyło szczęśliwie. By się niczym nie przejmowało i mogli na mnie polegać. Mówiąc najprościej. Spierdoliłem na całej linii.
- Tony, co możemy zrobić? Jak jej pomóc? - Niall podbiegł do mnie i patrzył z nadzieją. Szkoda tylko, że musiałem mu ją odebrać.
- Niall... My nic nie możemy zrobić... - złapałem go za ramiona. Przez chwilę patrzył się na mnie tępo, ale zaraz potem chciał wybiec z budynku. Złapałem go mocniej, by nie uciekł i nie narobił sobie kłopotów. Podszedł Chris i mi pomógł.
- Jak to nic nie możemy zrobić?! - zaczął się wyrywać, ale byliśmy silniejsi - Dlaczego to zawsze ona musi się poświęcać?! Dlaczego zawsze możemy się jedynie przyglądać, gdy ona naraża za innych życie?! - po policzkach spływały mu strumieniami łzy - Dlaczego?! Dlaczego... To nie fair... To moja wina, że tak jest... To przeze mnie... - zaczął mamrotać pod nosem, ale wszystko było słychać.
- Niall! - podniósł głowę - To nie twoja wina. Zapamiętaj. Kocha nas, więc się poświęca - starałem się mówić do niego przekonywająco.
- Pamiętaj też, że jest coś, co tylko my możemy jej dać - Chris
- Co? - chyba mu nie wierzył.Jak wam się podoba reakcja Nialla?XD
CZYTASZ
Potrzeba Ochrony Bliskich
AdventureCzy dziewczyna, mająca zaledwie 17 lat, może uratować piątkę nastolatków od śmierci, nie zdradzając swoich tajemnic? Czy poświęci swe życie, dla dobra sprawy? Czy może ucieknie przed problemami? #13 w Przygodowe - 13.12.2016 Dziękuję *_* <3 # 3...