Zamknęłam drzwi do pokoju Nialla i bez słowa minęłam tych błaznów. Na ich twarzach był strach, ale gdy nawet się przy nich nie zatrzymałam poszli za mną. W kuchni wyjęłam wszystkie potrzebne mi składniki do zrobienia naleśników. Wyjęłam garnek, wielki jak cholera, bo robię jedzenia, dla dziewiątki chłopaków. Jakby to jeszcze była mała liczba, to każdy z nich je jak za trzech. W tym czasie, oni usiedli przy stole i obserwowali każdy mój ruch.
- Od kiedy tu jesteś? - Matt odezwał się, gdy zaczęłam nalewać ciasto na patelnię.
- A od kiedy podsłuchiwaliście? - doskonale to wiedziałam, ale oddałam pałeczkę. Ktoś wstał od stołu i zmierzał w moim kierunku. Po chwili poczułam ręce oplatające mnie od tyłu. Już wiedziałam, że to Chris.
- Nie gniewaj się na nas księżniczko... - słyszałam prośbę w jego głosie.
- Chris odsuń się ode mnie - powiedziałam spokojnie.
- Dlaczego księżniczko? - był zdziwiony tym co powiedziałam i mocniej mnie ścisnął. Nalałam na patelnię nowe ciasto i odwróciłam się do niego przodem. Delikatnie pogładziłam go po prawym policzku i spojrzałam w oczy.
- Ponieważ się mnie boisz - uwolniłam się z jego uścisku i wróciłam do robienia naleśników a on wrócił na swoje miejsce. Na każdym z dziewięciu talerzy rozłożyłam po siedem naleśników i polałam je syropem klonowym. Wszyscy przy stole podeszli do blatu kuchennego. Wzięli niepewnie po talerzu i znów usiedli przy stole. Niall wszedł chwilę później do kuchni i uśmiechnął się na widok naleśników. Szybko do nich podszedł i usiadł przy innych. Przez chwilę patrzyłam na to z uśmiechem, ale w końcu poszłam do salonu. Zaczęłam sprzątać po nich wszystkie butelki, talerzyki i inne śmieci. Dwa dni a tak naśmiecili, bo bałaganem nie można było tego nazwać. Akurat gdy podnosiłam ostatnią butelkę wszyscy weszli do salonu.
- Hope... - Tony urwał gdy tylko mnie zobaczył, ale po chwili znów się odezwał - Czemu tu posprzątałaś?
- Bo nie chcę, abyście żyli w brudzie - pokierowałam się w stronę kosza na śmieci - Co chciałeś? - ciągle za mną szli, co było dziwne...
- Chcieliśmy się zapytać, czemu nie pytasz, gdzie są inni domownicy tego domu.
- Ponieważ wiem, że się wyprowadzili, a przyjaciele Nialla wrócą niewiadomo kiedy, bo mają sprawy do załatwienia - wszystko wyrzuciłam do kosza i od razu lżej.
- Ale skąd... - Josh się odezwał
- Przede mną nic się nie ukryje - uśmiechnęłam się do nich miło - A teraz muszę iść - zwróciłam się w stronę drzwi, ale ktoś mnie złapał za rękę.
- Dlaczego? - Tony
- Wszyscy w tym domu, boją się mnie, więc tak będzie najlepiej - dla mnie to było oczywiste...
- Ja się ciebie nie boje - ach ten Matt...
- Ale oczywiście. I to pewnie dlatego ciągle patrzysz na mój pistolet? - uśmiechnęłam się głupio. A on ucichł - Więc sami widzicie - ruszyłam w stronę drzwi, ale o coś się potknęłam, a mianowicie o pudełko od pizzy. Nie spodziewałam się, więc syknęłam. Przez to pudełko, wylądowałam na ręce. Tej, w którą ostatnio się zraniłam. Wszyscy od razu do mnie podbiegli.
- Hope?! - zawołał Niall i wziął mnie na ramiona - Idziemy do mojego pokoju - nie rozumiałam tego, ale postanowiłam się nie odzywać. Jak na złość, rana zaczęła mi krwawić. Gorzej być nie mogło. Szybko wbiegł po schodach, kopnięciem otworzył drzwi i położył mnie na łóżku. Niestety zobaczył że mam zranioną rękę.
- Hope...? - był zdziwiony widząc kałuże krwi.
- Spokojnie - powiedziałam bo widziałam jak nie może oddychać. Nie wytrzymując usiadł przy mnie na łóżku. Złapałam go za dłoń - Nic mi nie jest. Nawet nie boli - chyba go tym nie przekonałam, bo szybko wybiegł z pokoju. Po chwili wrócił z całym rodzeństwem, a reszta to chyba na doczepkę.
- Księżniczko... - Chris poszedł do mnie ostrożnie. Chciał dotknąć mojej ręki, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Tony z Niallem także do mnie podeszli.
- Hope... - Tony chyba nie wiedział co zrobić. Tak więc mu pomogłam.
- Przynieście wszystko do odkażania i szczypce - wszyscy od razu się ruszyli. Usłyszałam, jak przy wbieganiu po schodach ktoś się wywalił i śmiechy. Do pokoju jako pierwszy wszedł Niall, ale trzymał się za głowę. Już widziałam co się stało. Chciałam poczekać aż się uspokoją, ale w końcu straciłam cierpliwość. Dobrze chociaż że Chris i Tony się nie śmieli - Uspokójcie się kurwa?! - podziałało od razu - Zamiast się śmiać i z niego nabijać, powinniście mu chociaż pomóc! - zażenowany chłopak spuścił głowę. Nie zwracając uwagi na ból obu rąk, bo jedna postrzelona a druga złamana, przytuliłam go. Zawiesiłam je na jego szyi, tak że głową leżał na moim ramieniu. Złapał mnie w pasie i mocno do siebie przycisnął. Poczułam jak traci równowagę i upada. Tak więc szybko jego głowę owinęłam rękami, bo wiedziałam że nie zdołam go utrzymać w pionie. W locie obróciłam nas tak, że to ja wylądowałam na podłodze, a on na mnie. Nie dość, że ręce mnie jeszcze bardziej bolały, to jeszcze wylądowałam na głowie. Tony szybko zdjął ze mnie Nialla, a Chris podniósł jak pannę młodą.
- Księżniczko?! - położyli nas obok siebie na łóżku, tyle że ja leżałam głową na kolanach Chrisa, a Niall na udach Tonego - Coś cię boli księżniczko? - spojrzeli na mnie wystraszeni, a ja średnio wiedziałam co zrobić. W końcu rzadko jestem w takiej sytuacji.
- Nie... Wszystko dobrze... - Niall chyba zemdlał, bo się nawet nie rusza.Hejka!!!
Długo mnie nie było, więc trzeba to nadrobić... XD
Mam takie pytanko. Chciałabym zmienić tytuł tej książki i jej okładkę. Tytuł to prawdopodobnie będzie,, Potrzeba ochrony bliskich,,. Co wy na to??? A okładki dałabym w następnej części. Choć jeśli ktoś ma na nią pomysł, to zapraszam do pisania :**
Mam nadzieję, że się spodoba!!!
CZYTASZ
Potrzeba Ochrony Bliskich
AdventureCzy dziewczyna, mająca zaledwie 17 lat, może uratować piątkę nastolatków od śmierci, nie zdradzając swoich tajemnic? Czy poświęci swe życie, dla dobra sprawy? Czy może ucieknie przed problemami? #13 w Przygodowe - 13.12.2016 Dziękuję *_* <3 # 3...