2 Część 43

387 33 14
                                    

Zamknęłam drzwi do pokoju Nialla i bez słowa minęłam tych błaznów. Na ich twarzach był strach, ale gdy nawet się przy nich nie zatrzymałam poszli za mną. W kuchni wyjęłam wszystkie potrzebne mi składniki do zrobienia naleśników. Wyjęłam garnek, wielki jak cholera, bo robię jedzenia, dla dziewiątki chłopaków. Jakby to jeszcze była mała liczba, to każdy z nich je jak za trzech. W tym czasie, oni usiedli przy stole i obserwowali każdy mój ruch. 
- Od kiedy tu jesteś? - Matt odezwał się, gdy zaczęłam nalewać ciasto na patelnię. 
- A od kiedy podsłuchiwaliście? - doskonale to wiedziałam, ale oddałam pałeczkę. Ktoś wstał od stołu i zmierzał w moim kierunku. Po chwili poczułam ręce oplatające mnie od tyłu. Już wiedziałam, że to Chris.
- Nie gniewaj się na nas księżniczko... - słyszałam prośbę w jego głosie.
- Chris odsuń się ode mnie - powiedziałam spokojnie.
- Dlaczego księżniczko? - był zdziwiony tym co powiedziałam i mocniej mnie ścisnął. Nalałam na patelnię nowe ciasto i odwróciłam się do niego przodem. Delikatnie pogładziłam go po prawym policzku i spojrzałam w oczy.
- Ponieważ się mnie boisz - uwolniłam się z jego uścisku i wróciłam do robienia naleśników a on wrócił na swoje miejsce. Na każdym z dziewięciu talerzy rozłożyłam po siedem naleśników i polałam je syropem klonowym. Wszyscy przy stole podeszli do blatu kuchennego. Wzięli niepewnie po talerzu i znów usiedli przy stole. Niall wszedł chwilę później do kuchni i uśmiechnął się na widok naleśników. Szybko do nich podszedł i usiadł przy innych. Przez chwilę patrzyłam na to z uśmiechem, ale w końcu poszłam do salonu. Zaczęłam sprzątać po nich wszystkie butelki, talerzyki i inne śmieci. Dwa dni a tak naśmiecili, bo bałaganem nie można było tego nazwać. Akurat gdy podnosiłam ostatnią butelkę wszyscy weszli do salonu.
- Hope... - Tony urwał gdy tylko mnie zobaczył, ale po chwili znów się odezwał - Czemu tu posprzątałaś?
- Bo nie chcę, abyście żyli w brudzie - pokierowałam się w stronę kosza na śmieci - Co chciałeś? - ciągle za mną szli, co było dziwne...
- Chcieliśmy się zapytać, czemu nie pytasz, gdzie są inni domownicy tego domu.
- Ponieważ wiem, że się wyprowadzili, a przyjaciele Nialla wrócą niewiadomo kiedy, bo mają sprawy do załatwienia - wszystko wyrzuciłam do kosza i od razu lżej.
- Ale skąd... - Josh się odezwał
- Przede mną nic się nie ukryje - uśmiechnęłam się do nich miło - A teraz muszę iść - zwróciłam się w stronę drzwi, ale ktoś mnie złapał za rękę.
- Dlaczego? - Tony
- Wszyscy w tym domu, boją się mnie, więc tak będzie najlepiej - dla mnie to było oczywiste...
- Ja się ciebie nie boje - ach ten Matt...
- Ale oczywiście. I to pewnie dlatego ciągle patrzysz na mój pistolet? - uśmiechnęłam się głupio. A on ucichł - Więc sami widzicie - ruszyłam w stronę drzwi, ale o coś się potknęłam, a mianowicie o pudełko od pizzy. Nie spodziewałam się, więc syknęłam. Przez to pudełko, wylądowałam na ręce. Tej, w którą ostatnio się zraniłam. Wszyscy od razu do mnie podbiegli.
- Hope?! - zawołał Niall i wziął mnie na ramiona - Idziemy do mojego pokoju - nie rozumiałam tego, ale postanowiłam się nie odzywać. Jak na złość, rana zaczęła mi krwawić. Gorzej być nie mogło. Szybko wbiegł po schodach, kopnięciem otworzył drzwi i położył mnie na łóżku. Niestety zobaczył że mam zranioną rękę.
- Hope...? - był zdziwiony widząc kałuże krwi.
- Spokojnie - powiedziałam bo widziałam jak nie może oddychać. Nie wytrzymując usiadł przy mnie na łóżku. Złapałam go za dłoń - Nic mi nie jest. Nawet nie boli - chyba go tym nie  przekonałam, bo szybko wybiegł z pokoju. Po chwili wrócił z całym rodzeństwem, a reszta to chyba na doczepkę.
- Księżniczko... - Chris poszedł do mnie ostrożnie. Chciał dotknąć mojej ręki, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Tony z Niallem także do mnie podeszli.
- Hope... - Tony chyba nie wiedział co zrobić. Tak więc mu pomogłam.
- Przynieście wszystko do odkażania i szczypce - wszyscy od razu się ruszyli. Usłyszałam, jak przy wbieganiu po schodach ktoś się wywalił i śmiechy. Do pokoju jako pierwszy wszedł Niall, ale trzymał się za głowę. Już widziałam co się stało. Chciałam poczekać aż się uspokoją, ale w końcu straciłam cierpliwość. Dobrze chociaż że Chris i Tony się nie śmieli - Uspokójcie się kurwa?! - podziałało od razu - Zamiast się śmiać i z niego nabijać, powinniście mu chociaż pomóc! - zażenowany chłopak spuścił głowę. Nie zwracając uwagi na ból obu rąk, bo jedna postrzelona a druga złamana, przytuliłam go. Zawiesiłam je na jego szyi, tak że głową leżał na moim ramieniu. Złapał mnie w pasie i mocno do siebie przycisnął. Poczułam jak traci równowagę i upada. Tak więc szybko jego głowę owinęłam rękami, bo wiedziałam że nie zdołam go utrzymać w pionie. W locie obróciłam nas tak, że to ja wylądowałam na podłodze, a on na mnie. Nie dość, że ręce mnie jeszcze bardziej bolały, to jeszcze wylądowałam na głowie. Tony szybko zdjął ze mnie Nialla, a Chris podniósł jak pannę młodą.
- Księżniczko?! - położyli nas obok siebie na łóżku, tyle że ja leżałam głową na kolanach Chrisa, a Niall na udach Tonego - Coś cię boli księżniczko? - spojrzeli na mnie wystraszeni, a ja średnio wiedziałam co zrobić. W końcu rzadko jestem w takiej sytuacji.
- Nie... Wszystko dobrze... - Niall chyba zemdlał, bo się nawet nie rusza.

Hejka!!!
Długo mnie nie było, więc trzeba to nadrobić... XD
Mam takie pytanko. Chciałabym zmienić tytuł tej książki i jej okładkę. Tytuł to prawdopodobnie będzie,, Potrzeba ochrony bliskich,,. Co wy na to??? A okładki dałabym w następnej części. Choć jeśli ktoś ma na nią pomysł, to zapraszam do pisania :**
Mam nadzieję, że się spodoba!!!

Potrzeba Ochrony BliskichOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz