Część 16

1K 51 2
                                    

Pov. Hope
Pomimo postrzału, i rozmową z chłopakami, poszłam na naszą siłownię. Mimo, iż tyle się dziś stało, to jest środek dnia. Powiedziałam im o moich planach, a oni chcieli iść ze mną. Zgodziłam się, no bo czemu nie? Umówiliśmy się za dziesięć minut w salonie. Ja szybko przebrałam się w strój sportowy, składający się z czarnego, sportowego stanika i długich leginsów tego samego koloru. Związałam jeszcze włosy w wysokiego kucyka i podążyłam do salonu, gdzie wszyscy już byli gotowi. Nawet Erric zdecydował się dołączyć. Ruszyliśmy schodami na trzecie piętro, gdzie jest siłownia. Oni weszli do pomieszczenia, i z podziwem przyglądali się urządzeniom.
- Możemy z tego korzystać? - zapytał trochę nieśmiało Niall
- Pewnie. Nie martwcie się, jeżeli coś zepsujecie. Z moim obecnym kontem w banku mogłabym kupić każdemu z was taką siłownię - zaśmiałam się słodko, aby nie odczuwali presji - Może to i drogie sprzęty, ale bez przesady. Maszyny da się zastąpić, człowieka nie - ostatnie zdanie powiedziałam, ze smutnym uśmiechem, który chyba zauważyli. Nie chcą dalej ciągnąć dla mnie nieprzyjemnego tematu, odeszłam w stronę bieżni. Wszyscy rozproszyli się po pokoju.

~~~~~~~~~ 4 godziny później ~~~~~~~~

Cała jedenastka siedziała od godziny pod ścianą, i obserwowała, jak ćwiczę boks. Wale w worek prawym sierpowym, lewym, kop i znowu cios prawej ręki. I tak w kółko.
- Hope, chciałabyś się zmierzyć? - Nick
- Hymn... Czemu nie. - odpowiadam mu, a po chwili wstaje z pod ściany. Zabiera rękawice do boksowania i oboje wchodzimy na ring, w dodatkowym pokoju.
- Nick! Tylko nic jej nie zrób! - krzyczy Harry
- Kto zwykle wygrywa? - zapytał Erric piątkę moich ,,podopiecznych,,.
- Hope. ZAWSZE - powiedział Matt, podkreślając ostatnie słowo.
Spojrzał na mnie chwilę ze zdziwieniem, ale szybko oprzypomniał. Rozumiem, że nie stwarzam takich pozorów, jakie są potrzebne do mojego,, zawodu,, ale bez przesady. Gdy już chłopak ustawił sie naprzeciwko mnie, zaczęliśmy walkę.
Pierwszy wykonał krok w moją stronę. Ja udając, że tracę równowagę, zrobiłam coś na deseń piruetu, i znalazłam się momentalnie za nim. Chyba trochę się przestraszył, bo szybko zmienił swoją pozycję. Teraz to ja pierwsza zaczęłam. Prawy sierpowy, został zablokowany, więc ustawiłam się bokiem i kopnęłam jego głowę prawą nogą. Z tego całego szoku przewrócił się, na matę i nie podnosił się. Wszyscy momentalnie się zbiegli, wokół poszkodowanego. Zanieśli go do pokoju, a ja zajmowałam sie nim resztę dnia. Raz jak chciał wstać, to podeszłam, mordem w oczach,a ten po sekundzie leżał pod kołdrą. Więcej nawet nie postawił nogi na puchatym dywanie.
Weekend minął nam nawet w miłej i spokojnej atmosferze. Niestety, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. W moim przypadku to jutrzejsze pójście do szkoły. Nie to że miałam złe wyniki, czy coś, bo oceny to ja miałam dobre, ale ciągle będę musiała być czujna. Będę ich broniła, nawet własnym życiem. Jest jeszcze możliwość, że na lekcji lub na jakieś przerwie przyjdą komandosi, i oznajmią, że,, jestem potrzebna kraju,,. Poprostu świetnie. Z tą myślą poszłam spać, po odświeżającej kąpieli.

Trochę krótki, ale jest : )

Potrzeba Ochrony BliskichOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz