3 Część 3

274 27 10
                                    

- I co? Warto było to ukrywać? - usiedliśmy na kanapie bokiem do oparcia. Spuścił głowę i zaczął bawić się swoimi palcami.
- Przepraszam - szepnął. Złapałam go niepewnie z rękę. Spojrzał na mnie wystraszony.
- Nie musisz mnie przepraszać, bo nie masz za co. Zjesz i pójdziemy je wykupić - pociągnęłam go z powrotem do kuchni.
- Ale... - przerwałam mu.
- Pamiętaj o Alanie - od razu się przymknął. Wiem, że źle się czuł, ponieważ tak na prawdę to ja ich utrzymywałam, ale musiał mi zaufać jeśli chciał dobrze dla brata. Weszliśmy do pomieszczenia i zobaczyłam jedynie puste talerze. Nathaniela też. Zaśmiałam się cicho. Dorobiłam jeszcze Natowi i pojechaliśmy do centrum handlowego, gdzie była apteka. Chłopak podał z zawahaniem receptę, a ja zapłaciłam dużą sumę. Jednak musiał się z tym pogodzić. To nie pierwszy raz, jak to przede mną ukrył... - A teraz chłopcy na zakupy - zwróciłam się do nich.
- Tak! - krzyknął chłopiec, który trzymał mnie za rękę. Nigdy na mieście nie chciał mnie puścić.
- Alan, Hope chyba chodziło o zakupy dla niej. My przecież pieniędzy nie mamy... - ostatnie zdanie powiedział ciszej. Chłopiec od razu posmutniał.
- Wręcz przeciwnie Nat - spojrzał na mnie zdziwiony - Przyda wam się kilka bluzek i par spodni - chciał coś powiedzieć ale spojrzałam na niego poważnie. Od razu zamilkł i spuścił głowę. Złapałam go za rękę i poszliśmy do pierwszego sklepu. Weszliśmy na dział dziecięcy - Wybierz sobie co chcesz maluchu - od razu pobiegł przed siebie z krzykiem. Spojrzałam na jego smutnego brata - No nie smuć się... - spojrzał na mnie - Wiem, że niektóre rzeczy są na was za małe. Przydadzą wam się zakupy, a poza tym, trzeba się jakoś ubierać bo wezmą was za bezdomnych - lekko się uśmiechnął. Poszliśmy szukać jego brata. Gdy go znaleźliśmy, krzyczał na niego jakiś wielki facet. Alan skulił się w sobie i bał się odezwać.
- No co smarkaczu! - podskoczył w miejscu. Widać było, że się boi i nie może ruszyć. Wszyscy stali na około, ale nie podeszli. Co to za naród?! - Nie sądzisz, że powinieneś przeprosić?! - znów podskoczył a mnie szlak trafił. Powiedziałam Natowi, by został tam gdzie staliśmy i podeszłam do chłopca. Podniosłam go i schowałam jego głowę w zagłębieniu swojej szyi. Od razu się wtulił a ja go podtrzymywałam. Czułam jak drżał - A ty kim jesteś dziwko?! - Alan jeszcze bardziej się wtulił. Niestety nie mogłam przeklinać. A przynajmniej nie chciałam przy Alanie.
- O co panu chodzi? - zapytałam spokojnie, co jeszcze bardziej go wkurzyło.
- O co?! Smarkacz nie patrzy jak idzie! - widziałam tą jego pulsującą żyłkę.
- I to jest powód, by krzyczeć na dziecko? - spojrzałam na niego kpiąco. Nie wytrzymał i chciał się zamachnąć ale nie dał rady. Zatrzymałam jego rękę zaraz przed moją twarzą. Patrzyłam mu w oczy przenikliwie. W końcu się wystraszył, coś tam powiedział i ruszył w kierunku drzwi. Miałam całe mokre ramie. Odsunęłam trochę chłopca i spojrzałam na jego załzawioną twarz - Nie płacz maluchu - pocałowałam go w czoło. Rozpłakał się jeszcze bardziej. Wręcz wył. Musiał się powstrzymywać przy nim. Znów schował się w mojej szyi a ja nas kołysałam w uspokajającym geście. Podszedł do nas Nathaniel i pogłaskał chłopca po plecach. Podałam mu go i ruszyłam na dział dziecięcy. Chodziłam między pułkami, aż zauważyłam to, czego szukałam.

 Chodziłam między pułkami, aż zauważyłam to, czego szukałam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Złapałam misia i niosłam przed sobą. Podeszłam chłopaków od tyłu, tak że Nathaniel mnie nie widział, a Alan był zbyt zapłakany by coś zobaczył.
- Maluchu - powiedziałam łagodnie. Chłopiec zaczął wycierać oczy, a jego brat odwrócił się w moją stronę. Uśmiechnął się, a Alan patrzył na mnie niedowierzająco - Jeśli nie chcesz tego misia to pójdę go odłożyć - westchnęłam teatralnie i ruszyłam w kierunku odpowiedniego działu.
- Nie! - usłyszałam za sobą krzyk. 

Dobry wieczór moi kochani!
Piszcie co sądzicie i miłego weekendu!
:***

Potrzeba Ochrony BliskichOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz