- I co? Warto było to ukrywać? - usiedliśmy na kanapie bokiem do oparcia. Spuścił głowę i zaczął bawić się swoimi palcami.
- Przepraszam - szepnął. Złapałam go niepewnie z rękę. Spojrzał na mnie wystraszony.
- Nie musisz mnie przepraszać, bo nie masz za co. Zjesz i pójdziemy je wykupić - pociągnęłam go z powrotem do kuchni.
- Ale... - przerwałam mu.
- Pamiętaj o Alanie - od razu się przymknął. Wiem, że źle się czuł, ponieważ tak na prawdę to ja ich utrzymywałam, ale musiał mi zaufać jeśli chciał dobrze dla brata. Weszliśmy do pomieszczenia i zobaczyłam jedynie puste talerze. Nathaniela też. Zaśmiałam się cicho. Dorobiłam jeszcze Natowi i pojechaliśmy do centrum handlowego, gdzie była apteka. Chłopak podał z zawahaniem receptę, a ja zapłaciłam dużą sumę. Jednak musiał się z tym pogodzić. To nie pierwszy raz, jak to przede mną ukrył... - A teraz chłopcy na zakupy - zwróciłam się do nich.
- Tak! - krzyknął chłopiec, który trzymał mnie za rękę. Nigdy na mieście nie chciał mnie puścić.
- Alan, Hope chyba chodziło o zakupy dla niej. My przecież pieniędzy nie mamy... - ostatnie zdanie powiedział ciszej. Chłopiec od razu posmutniał.
- Wręcz przeciwnie Nat - spojrzał na mnie zdziwiony - Przyda wam się kilka bluzek i par spodni - chciał coś powiedzieć ale spojrzałam na niego poważnie. Od razu zamilkł i spuścił głowę. Złapałam go za rękę i poszliśmy do pierwszego sklepu. Weszliśmy na dział dziecięcy - Wybierz sobie co chcesz maluchu - od razu pobiegł przed siebie z krzykiem. Spojrzałam na jego smutnego brata - No nie smuć się... - spojrzał na mnie - Wiem, że niektóre rzeczy są na was za małe. Przydadzą wam się zakupy, a poza tym, trzeba się jakoś ubierać bo wezmą was za bezdomnych - lekko się uśmiechnął. Poszliśmy szukać jego brata. Gdy go znaleźliśmy, krzyczał na niego jakiś wielki facet. Alan skulił się w sobie i bał się odezwać.
- No co smarkaczu! - podskoczył w miejscu. Widać było, że się boi i nie może ruszyć. Wszyscy stali na około, ale nie podeszli. Co to za naród?! - Nie sądzisz, że powinieneś przeprosić?! - znów podskoczył a mnie szlak trafił. Powiedziałam Natowi, by został tam gdzie staliśmy i podeszłam do chłopca. Podniosłam go i schowałam jego głowę w zagłębieniu swojej szyi. Od razu się wtulił a ja go podtrzymywałam. Czułam jak drżał - A ty kim jesteś dziwko?! - Alan jeszcze bardziej się wtulił. Niestety nie mogłam przeklinać. A przynajmniej nie chciałam przy Alanie.
- O co panu chodzi? - zapytałam spokojnie, co jeszcze bardziej go wkurzyło.
- O co?! Smarkacz nie patrzy jak idzie! - widziałam tą jego pulsującą żyłkę.
- I to jest powód, by krzyczeć na dziecko? - spojrzałam na niego kpiąco. Nie wytrzymał i chciał się zamachnąć ale nie dał rady. Zatrzymałam jego rękę zaraz przed moją twarzą. Patrzyłam mu w oczy przenikliwie. W końcu się wystraszył, coś tam powiedział i ruszył w kierunku drzwi. Miałam całe mokre ramie. Odsunęłam trochę chłopca i spojrzałam na jego załzawioną twarz - Nie płacz maluchu - pocałowałam go w czoło. Rozpłakał się jeszcze bardziej. Wręcz wył. Musiał się powstrzymywać przy nim. Znów schował się w mojej szyi a ja nas kołysałam w uspokajającym geście. Podszedł do nas Nathaniel i pogłaskał chłopca po plecach. Podałam mu go i ruszyłam na dział dziecięcy. Chodziłam między pułkami, aż zauważyłam to, czego szukałam.Złapałam misia i niosłam przed sobą. Podeszłam chłopaków od tyłu, tak że Nathaniel mnie nie widział, a Alan był zbyt zapłakany by coś zobaczył.
- Maluchu - powiedziałam łagodnie. Chłopiec zaczął wycierać oczy, a jego brat odwrócił się w moją stronę. Uśmiechnął się, a Alan patrzył na mnie niedowierzająco - Jeśli nie chcesz tego misia to pójdę go odłożyć - westchnęłam teatralnie i ruszyłam w kierunku odpowiedniego działu.
- Nie! - usłyszałam za sobą krzyk.Dobry wieczór moi kochani!
Piszcie co sądzicie i miłego weekendu!
:***
CZYTASZ
Potrzeba Ochrony Bliskich
AbenteuerCzy dziewczyna, mająca zaledwie 17 lat, może uratować piątkę nastolatków od śmierci, nie zdradzając swoich tajemnic? Czy poświęci swe życie, dla dobra sprawy? Czy może ucieknie przed problemami? #13 w Przygodowe - 13.12.2016 Dziękuję *_* <3 # 3...