Na miejsce powinniśmy dojechać po półtorej godziny jadąc przepisowo. Niestety ja tego nie robię, więc zaraz będziemy. Po niecałej godzinie. Jednak muszę przyznać, że Aaron i chłopaki mnie zaskoczyli. Choć to było wbrew planu, mam nadzieję, że nie będę tego żałować. Najwyżej później się coś wymyśli. Oczywiście nie dam im spać w samochodzie, ale oni nie o wszystkim muszą wiedzieć od razu. A skoro będą u mnie mieszkać, to również zajmę się ich wydatkami. W końcu na moim koncie mam tyle zer, że nawet tego nie odczuję. I mogę się założyć, iż nie wszyscy widzieli nawet taką liczbę. Ale to jednak trochę zabawne, że chcą ze mną jechać nie wiadomo gdzie. Z nieznaną im osobą, niewiadomo jak daleko i na ile. Podjeżdżam pod moją willę, a za mną samochód z trójką chłopaków. Z tego co pamiętam, willa naprzeciwko mojej była pusta, gdy ostatni raz tu byłam. Jednak już nie jest, bo widać zadbany budynek jak i ogród. No ale co się dziwić? Byłam tu dwa lata temu. Aaron, Alex i Gabriel wysiedli z auta i podeszli do mnie.
- Niezły dom - powiedział z uznaniem Aaron
- Dom? Chyba chciałeś powiedzieć willa - Gabriel
- No niezły - Alex się zapatrzył. Moja willa ma trzy piętra, garaż wielkości biedronki, basen i trzydzieści cztery pokoje. Wszystko dobrze strzeżone i monitorowane. Jest ona w kolorze białym i muszę przyznać, że robi wrażenie. Wyczułam, że ktoś mi się przygląda, więc spojrzałam do tyłu. Zobaczyłam grupkę chłopaków przy domie z naprzeciwka. Wszyscy patrzyli się na mnie. Nie mogli gdzie indziej, no bo po co?
- Chłopaki do domu - rozkazałam
- Ale - zaczął Gabriel, jednak popatrzyłam na nich z powagą. Od razu zrobili to co im kazałam. Otworzyłam drzwi, weszli a ja za nimi i zamknęłam je. Chwile przed tym zobaczyłam zdezorientowanych chłopaków z naprzeciwka, chyba nie wierzących, że tu weszłam. Mam nadzieję, że mnie nie rozpoznali. Może to i głupi powód, ale chcę mieć jutro w szkole wielkie wejście. Trzeba mieć trochę rozrywki w życiu, nie? W końcu obiecałam Domickowi, że pójdę do szkoły. A ja obietnic nie łamię. Nigdy.
- Hope, o co chodziło? - Aaron
- Nieważne - uśmiechnęłam się - Tak czy owak, rozejrzyjcie się i wybierzcie sobie pokoje na pierwszym piętrze - oznajmiłam im ciekawa jak zareagują
- Pokoje? Czyli my ... ? - specjalnie nie dokończył Alex. W sumie nie dziwię mu się. Myśleli, że będą spać w samochodzie...
- Tak - od razu popędzili na piętro po schodach. Słyszałam jeszcze, jak któryś się wywalił, na co cicho się zaśmiałam. Po chwili każdy z nich zaczął krzyczeć coś o zaklepywaniu pokoju. Jak dzieci, ale to miło, że się tak ucieszyli. Po chwili zbiegli na dół.
- Dziękujemy! - krzyknęli razem, a ja podałam im klucze do domu.
- Serio? - zapytał Aaron
- Od teraz będziecie tu mieszkać, więc raczej przydadzą się wam powiedziałam kierując się do salonu.Usiadłam na kanapie, a oni jak weszli, tak stali. Byli w nie małym zachwycie, a ich miny powalające.
- Może usiądziecie? - zapytałam ledwo powstrzymując śmiech. Po chwili to zrobili i zaczęliśmy rozmawiać. Oni się trochę dowiedzie na mój temat, a ja na ich. Po rozmowie z nimi, mogę stwierdzić, że Alex jest zdecydowanie nadpobudliwy, Gabriel cichy i szczery, natomiast Aaron jest dobrym towarem na przyjaciela. Przynajmniej na razie. Jednak łączy ich jedna, główna cecha. Troskliwość. Spojrzałam na zegar, który pokazywał dziewiątą wieczorem - Co wy na to, żebyście poszli się rozpakować, a ja w tym czasie przygotuję kolacje? - zgodzili się, więc tak zrobiliśmy. Nie wiedziałam co zrobić, więc przygotowałam kanapki. Gdy sterta jedzenia była już gotowa chłopcy zeszli na dół. Jeszcze chwilę porozmawialiśmy i stwierdziliśmy, że pójdziemy spać, bo jest po dziesiątej, a jutro idziemy do szkoły. Obmyłam się, przebrałam w piżamę i poszłam spać.Obudził mnie budzik, informując, że jest szósta trzydzieści. Ubrałam się ( zdj. w mediach, ale bez okularów ) i ogarnęłam w łazience. Każdy pokój ma prywatną łazienkę i garderobę, więc nie musiałam chodzić po domu.
Na szczęście nie mam problemu, by prowadzić motor w szpilkach, więc mogę je założyć. Gdy byłam gotowa, zostało czterdzieści minut do lekcji. Zeszłam do kuchni, gdzie byli już chłopaki. Aaron i Alex rozstawiali sztućce na stole, a Gabriel nakładał jajecznicę na talerze.
- Hej - zwróciłam ich uwagę na siebie
- Ślicznie wyglądasz - Alex. Natomiast reszta przywitała się normalnie i zgodziła się z nim
- Dziękuje. Ślicznie pachnie - uśmiechnęłam się i usiadłam do stołu. Zabraliśmy się za jedzenie. Zanim ktokolwiek by spostrzegł, już nic nie zostało - Pyszne było, ale musimy się już zbierać. Za dwadzieścia minut lekcje.
- Hope, a my wogule jesteśmy zapisani do szkoły? - Aaron
- Będziemy za piętnaście minut - nic więcej nie mówiąc skierowałam się do garażu - Wybierzcie sobie jakieś auto i jedziemy - ich wybór padł na Hennessey Venom GT.Natomiast ja wybrałam Kawasaki ZZ-R 1400 Ninja.
Do szkoły dojechaliśmy za dziesięć ósma. Kim ja bym była, jakbym nie zahamowała z piskiem opon? Oczywiście spojrzenia wszystkich były na mnie. Ja jechałam pierwsza, więc chwile po mnie przyjechali chłopaki. Wyszli z samochodu i podeszli do mnie. W końcu wcześniej mówiłam im, że trzymamy się w swojej grupie. Tak po prostu jest bezpieczniej. Ci wszyscy chłopcy ślinili się na mój widok, a dziewczyny na moich towarzyszy. Posłałam Aaronowi znaczące spojrzenie i poszliśmy do szkoły. Szłam pierwsza a za mną chłopaki. Każdy schodził mi z drogi. Pewnie mnie skądś kojarzyli, ale jak się przedstawię w klasie ich wszelkie obawy się rozwieją, a na stołówce każdy będzie wiedział kim jestem. Nagle w naszą stronę zmierza chłopak, którego widziałam wczoraj naprzeciwko mojej willi. Oczywiście ich wszystkich rozpoznałam.
- Hej. Pewnie jesteście nowi, bo was wcześniej nie widziałem. A ciebie ślicznotko na pewno bym zapamiętał - mrugnął do mnie a mi się chciało śmiać - Może zaprowadzić was do dyrektora i oprowadzić po szkole? - uśmiechnął się czarująco. Tylko szkoda, że to na mnie nie działa...
- Dzięki, ale wiem gdzie co jest - zrobiłam grymas na twarzy - A teraz sorki, ale musimy iść się zapisać - przeszłam obok niego i jego znajomych, co zrobili też moi towarzysze.
- Przykro mi, ale jeśli jeszcze nie jesteście zapisani, to nic z tego - uśmiechnął się zwycięsko, tak jak jego przyjaciele
- Widać, że mnie nie znasz - powiedziałam do niego, nawet się nie odwracając. Wcześniej zapoznałam się z planami szkoły, więc wiem gdzie co jest.Mam nadzieję, że się spodoba!!!
:***
CZYTASZ
Potrzeba Ochrony Bliskich
AventuraCzy dziewczyna, mająca zaledwie 17 lat, może uratować piątkę nastolatków od śmierci, nie zdradzając swoich tajemnic? Czy poświęci swe życie, dla dobra sprawy? Czy może ucieknie przed problemami? #13 w Przygodowe - 13.12.2016 Dziękuję *_* <3 # 3...